20.09.2009 | Czytano: 2045

Klasa A: Hulający Wiatr

Nie ma już zespołu niepokonanego. Jako ostatni goryczy porażki doznali piłkarze z Krościenka. W dodatku na swoim boisku. Hulał na nim Wiatr. Beniaminek wspólnie z Szaflarami przewodzi ligowej tabeli. Szaflary „rozstrzelały” ZOR, wygrywając w dwucyfrowych rozmiarach. Takie rezultaty nie powinny padać na boiskach klasy A. Trzeba jednak zaznaczyć, iż Frydman grał w dziesiątkę i…bez bramkarza. Odnotować należy również pierwsze zwycięstwa Lubania i Orkana.

Sokolica Krościenko – Wiatr Ludźmierz 1:3 (1:0)
Bramki: Topolski 5 – W. Siuta 65, 85, Szczęch 80.

Sędziował Adam Ślusarek z Nowego Targu.

Sokolica: T. Zając (46 Kacwin) – Plewa, Topolski (59 Wybraniec), M. Bobak, Jawor (46 Wojtarowicz), K. Bobak, K. Zając (46 Murzyn), Kudas, Czubiak, Orkisz, Zachwieja.
Wiatr: Tylka – Handzel, Mrożek, Kubicz, Bobek, Borkowski (85 Cebulski), W. Siuta, Szczęch, R. Siuta (46 Cholewa), Słaboń (46 J. Siuta), Dobrzyński.

W 5 minucie prowadzenie objęli gospodarze. Zachwieja dośrodkował po ziemi z rzutu rożnego. Obrońca Wiatru nie trafił w piłkę, minął się z nią również bramkarz i Topolski nie miał problemów z ulokowaniem jest z pół metra w siatce. Jak się później okazało były to mile złego początki. Ludźmierzanie od razu wzięli się do solidnej roboty i coraz częściej zagrażali bramce T. Zająca. Ten miał sporo szczęścia, gdyż piłka albo minimalnie mijała światło jego bramki, albo padała jego łupem. W 9 minucie W. Siuta znalazł się w wyśmienitej sytuacji na 11 metrze, lecz minimalnie przestrzelił. 4 minuty później goście przeprowadzili bardzo ładną akcję. Dobrzyński 50 – metrowym crossowym podaniem uruchomił W. Siutę, ten wygrał pojedynek biegowy z obrońcą, lecz… znowu niewiele się pomylił. Wreszcie w 27 minucie szarżujący Słaboń został sfaulowany w polu karnym i arbiter wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki. Sam poszkodowany zamierzał wykonać wyrok, lecz bramkarz wyczuł jego intencje i zapobiegł utracie gola. Gospodarze odpowiedzieli dopiero w 40 minucie. Zachwieja uderzał z 20 metrów. Za moment T. Zając zatrzymał Szczęcha, który stanął przed szansą doprowadzenia do wyrównania.

W drugiej połowie Wiatr zaczął jeszcze mocniej wiać i od razu narobił wiele szkód na stadionie w Krościenku. Chociaż po zmianie stron pierwsi świetną sytuacje zmarnowali miejscowi. Orkisz w 48 minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam. W 65 minucie napór przyjezdnych przyniósł wyrównanie. Borkowski prostopadłym podaniem uruchomił W. Siutę, a ten w sytuacji sam na sam pokazał jak powinien zachować się rasowy napastnik. Niespełna minutę później goście mogli prowadzić już 2:1, ale piłka po uderzeniu J. Siuty trafiła w słupek, a dobitka Borkowskiego pofrunęła nad poprzeczką. Ale co się odwlecze… W 80 minucie J. Siuta w zamieszaniu przed szesnastką wyłuskał piłkę, dograł ją do Szczęcha, a ten w sytuacji jeden na jeden podcięciem pokonał bramkarza. 5 minut później kolejna radość w obozie przyjezdnych. Borkowski posłał długi cross do W. Siuty, a ten z pierwszego uderzył nie do obrony. Piłka między nogami golkipera znalazła drogę do bramki.

 


 

Skawianin Skawa – Orkan Raba Wyżna 0:3 (0:2)
Bramki: Możdżeń 1, Zubek 43, Teper 84.

Sędziował Kazimierz Antolak z Nowego Targu.
Żółte kartki: Koźlak – Mariusz Szklarz.

Skawianin: K. Siepak – Żądło, Koźlak, K. Gackowiec, Surlas, Sutor (46 A. Skawski), K. Mastela (60 Bogdał), Skwarek, Lubiński, M. Mastela, Łukaszka (85 Gromala).
Orkan: Marcin Szklarz – Mariusz Szklarz, Radoła, Filipek, Chrobak (46 Polczak), Zięba, Traczyk (75 Antolak), Teper, Możdżeń, Zubek (86 G. Kasprzyk), Cieślak (75 Bochnak).

Az siedem kolejek musieli czekać fani Orkana, by ich ulubieńcy zwyciężyli. Przyszło ono im dość łatwo.

– Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a my pozwoliliśmy mu na zbyt wiele. Pomagaliśmy im w wypracowaniu dogodnych sytuacji, a sami nie potrafiliśmy swoich zamienić na bramkę. Fatalna skuteczność prześladuje nas od początku sezonu. Znowu nie potrafiliśmy wykorzystać świetnych okazji. Niemniej spotkanie stało na żenującym poziomie. Odnosiło się wrażenie, że piłkarze są jeszcze na wakacjach. Potworna kopanina – powiedział trener Skawianina, Jacek Rys.

Mecz świetnie ułożył się dla przyjezdnych, którzy już w 1 minucie objęli prowadzenie. Pierwsza interwencja bramkarza Skawianina polegała na wyciagnięciu futbolówki z siatki. Akcja nie zapowiadała się groźnie, ale przerwana została faulem przed polem karnym. Piłka ze stałego fragmentu gry została, ot tak sobie, kopnięta w stronę bramki. Obrońcy i bramkarz chyba byli jeszcze błądzili w chmurach, bo przeszła bezkarnie przez pole karne i zatrzymała się dopiero w siatce. Drugie trafienie goście zaliczyli w końcówce odsłony, po ładnej koronkowej kontrze.

- Nic nie mieliśmy do stracenia, więc po zmianie stron postawiliśmy na atak. Niestety nie miały one dynamiki i armat. Sporo było niedokładności w rozgrywaniu akcji. Biliśmy głową w mur. Niemniej mieliśmy kilka świetnych okazji, by posłać piłkę do siatki. Przyjezdni nastawili się na kontrataki i po jednym z nich ostemplowali poprzeczkę. Zaś w samej końcówce, gdy już całkowicie się odkryliśmy, po fatalnym błędzie, Orkan wyprowadził kontrę, po której ustalił wynik spotkania – zakończył Jacek Ryś.

Zdjęcia udostępniła Magdalena Polczak

Więcej zdjęc pod artykułem...

 


 

Huragan Waksmund – Jarmuta Kolex Szczawnica 3:3 (2:2)
Bramki: D. Mroszczak 6, A. Mroszczak 32, B. Drożdż 61 – Darlewski 20, 42 karny, Szewczyk 83.

Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: A, Mroszczak, W. Waksmundzki, Cyrwus, D. Mroszczak – Dominik Wiercioch, Tomczak, Szewczyk, Darlewski.

Huragan: Rejczak – Kalisz, Michniak, K. Rogal, W. Waksmundzki (55 Oraczko), Bryja, Handzel, A. Mroszczak, Cyrwus, B. Drożdż, D. Mroszczak.
Jarmuta: Fałowski – Adamczuk, Dominik Wiercioch, Tomczak, W. Wiercioch, Opiela (69 Gałuszka), Pietrzak, Niezgoda (46 Michalik), Ł. Wiercioch, Szewczyk, Darlewski.

Huragan rozpoczął bardzo dobrze. Nie pozwalał przeciwnikowi na rozwinięcie skrzydeł, a sam kłuł go swoimi żądłami. To gospodarze w 6 minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowywał ze skrzydła A. Mroszczak. Piłka trafiła na główkę D. Mroszczaka, a za moment wylądowała w bramce. Potem gospodarze zmarnowali jeszcze dwie sytuacje, by powiększyć prowadzenie, ale tak to już bywa, że niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić. W 20 minucie rajd prawą stroną zakończyli goście dośrodkowaniem i tym razem skuteczną główką popisał się Darlewski. Odpowiedź miejscowych piłkarzy przyszło po 12 minutach. Wykonywali wolnego z odległości 20 metrów od bramki. A. Mroszczak uderzył mocno po ziemi i Fałowski był bezradny. Ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało jednak do gości. Za faul w polu karnym arbiter wskazał na „wapno”, a skutecznym strzałem popisał się Darlewski.

W 61 minucie ponownie na prowadzenie wyszli gospodarze. Akcja zapoczątkowana został w głębi pola przez Oraczkę, który dograł do B. Drożdża, a ten minął dwóch obrońców i piłka zatrzepotała w siatce. Wynik spotkania ustalony został w 83 minucie. Michalik idealnie obsłużył Szewczyka, a ten głową pokonał Rejczaka.

 


 

Lubań Tylmanowa – Granit Czarna Góra 6:1 (4:1)
Bramki: Kurnyta 3, 30, 35, Udziela 10, 81, M. Noworolnik 56 karny – Sz. Twardosz 43.

Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu.

Lubań: Salamon – Ł. Kozielec, P. Ciesielka, Piksa, R. Kozielec (70 P. Noworolnik), J. Noworolnik, Michalik, M. Konopka (51 M. Noworolnik), K. Ciesielka (46 W. Noworolnik), Udziela, Kurnyta.
Granit: P. Gogola – K. Maryniarczyk (75 Trzop), Sz. Kiernoziak (80. A. Kiernoziak), Milon, W. Maryniarczyk, M. Sarna (57 Józef Hełdak), J. Sarna, Sz. Twardosz, A. Gogola, P. Sarna (47 Czajkowski), Lichacz.

Nareszcie na twarzy trenera Lubania, Marka Żołędzia zagościł uśmiech. Jego „kamanda” wygrała pierwsze spotkanie w tym sezonie i zrobiła to w imponującym stylu.

– Zagraliśmy z pasją, polotem. Klasą dla siebie był Kurnyta, który zdobył trzy gole, przy dwóch asystował, a również karny został podyktowany za faul na nim. Był po prostu nieuchwytny dla rywali.

Jak padły bramki: 1:0 – Udziela podał do Kurnyty, a ten był za szybki dla obrońców i trafił w długi róg bramki; 2:0 – strzelec pierwszego gola zrewanżował się Udzieli, odegrał mu piłkę do tyłu, a ten za moment utonął w objęciach obrońców; 3:0 i 4:0 – obie bramki zdobyte w identyczny sposób, po indywidualnych akcjach Kurnyty. Obie zdobyte w sytuacji jeden na jeden; 4:1 – strata piłki w środkowej strefie, dwóch wolnych piłkarzy i Sz. Twardosz na raty wpakował piłkę do siatki; 5:1 – karny, pewnym egzekutorem został M. Noworolnik, który kilka minut wcześniej wszedł na boisko; 6:1 – Udziela ograł ostatniego obrońcę i mocnym strzałem pokonał P. Gogolę. 

 


 

Czarni Czarny Dunajec – Lepietnica Klikuszowa 2:2 (1:1)
Bramki: Pająk 40, Dzielawa 60 – R. Szeliga 9, 64.

Sędziował Zbigniew Suwada z Jabłonki.
Żółte kartki: Pająk – D. Żółtek, Kowalczyk.
Czerwona kartka: Pająk ( 90+1 min. – druga żółta).

Czarni: Kajmowicz – Gacek, Gruszka, Rubiś, Szwajnos, Marcin Topór, M. Głowacz (75 Mariusz Topór), Kolbercki, Dzielawa (62 A. Głowacz), Pająk. Bandyk.
Lepietnica: Pępek – Chudoba, D. Żółtek, Opyrchał, Antolec, Nosalik, Parzygnat, Kowalczyk, R. Szeliga, Wojciech Żółtek, Huzior (73 Parniewicz).

- Do 30 minuty gospodarze nie istnieli – twierdzi trener gości Marek Pranica. - Niestety przestoje w grze na przełomie odsłon kosztowały nas utratę punktów. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż przed tygodniem, ale wtedy wygraliśmy, a teraz tylko zdobyliśmy punkt. Jeszcze raz się okazało, że futbol jest niesprawiedliwy.

Goście w 9 minucie cieszyli się ze zdobyczy bramkowej. R. Szeliga otrzymał dokładne podanie w polu karnym i ze stoickim spokojem przelobował bramkarza, i mimo ostrego kąta zdołał ulokować futbolówkę pod poprzeczka. To był majstersztyk.

- Uśpieni ich bezradnością, zaczęliśmy się na siebie i sędziów złościć. Nieład w naszych szeregach wykorzystał rywal – mówi Marek Pranica.

Zabawa Chudoby skończyła się tragicznie. Chciał wymusić faul i klikuszowianie nadziali się na kontrę. Przejął ją Pająk, a on wie jak z takiego prezentu zrobić właściwy użytek. Pająk to zdecydowany lider zespołu, zawodnik, który potrafi rzucić piłkę na wolne pole, wykończyć akcje celnym strzałem. To po jego znakomitej akcji po godzinie gry gospodarze prowadzili 2:1. Ograł z łatwością dwóch zawodników i do „pustaka” dał Dzielawie. Radość z prowadzenie nie trwała długo. 4 minuty później Wojciech Żółtek przelobował bramkarza, a toczącą się wzdłuż linii bramkowej piłkę wepchnął do siatki R. Szeliga. Goście mieli jeszcze trzy świetne okazje na wywiezienie trzech punktów z Czarnego Dunajca, ale dwa razy futbolówka tańczyła na linii bramkowej, a raz nie trafili z główki do pustej bramki.

 


 

ZOR Frydman – LKS Szaflary 1:10 (0:6)
Bramki: F. Kamiński 34, 43, 86, 88, P. Kamiński 16, 28, Sulka 23, 89, Mrugała 33, Magulski 75 – Kutarnia 73.

Sędziował Andrzej Opacian z Ratułowa.
Żółte kartki: Strama.

ZOR: Masłowski – Kutarnia, S. Janczy, M. Błachut, Prelich, Klimczak, B. Brynczka, Zygmond, Ferko, E. Brynczka.
Szaflary: Szczepaniec – Rybski (46 Kasperek), Łukaszczyk (65 Furczoń), Strama, P. Kamiński, Hreśka (46 Szulc), S. Baboń, Mrugała (75 Cisoń).

Gospodarze zagrali bez etatowego bramkarza, który wyjechał do Niemiec. Jego miejsce miedzy słupkami zajął zawodnik z pola Masłowski i…przepuścił 10 goli.

- Żadna go nie obciąża – mówi kierownik ZOR, Andrzej Iglar. – Większość została zdobyta po koronkowych akcja, „rozklepaniu” naszej defensywy, która przypominała markowy ser szwajcarski.

Oprócz tego, że miejscowi nie mieli bramkarza, to wystąpili w dziesiątkę, a pod koniec pierwszej połowy poturbowany został jeszcze E. Brynczka i zanosiło się na to, że drugą cześć zaczną w dziewiątkę. Z gradu bramek najładniejsza była ta zdobyta w 34 minucie przez F. Kamińskiego w okienko. Ten zawodnik cztery razy umieszczał futbolówkę w bramce ZOR-u. Ostatnią zdobył do „pustaka”, tak świetnie rozprowadzili defensywę jego koledzy. Kilka goli padło po prostopadłych zagraniach, po których szlaflarzanie znajdowali się sam na sam z bramkarzem. Kapitalny rajd w 28 minucie przeprowadził P. Kamiński. Minął trzech zawodników i tuż przy słupku ulokował piłkę w siatce. Tenże zawodnik rozpoczął festiwal strzelecki. Piłka została wyrzucona z autu, podana w „uliczkę”, a szybki jak strzała piłkarz z Szaflar znalazł się w sytuacji jeden na jeden. Był też gol sprezentowany Mrugale przez Ferko, który zabawiał się z byt długo z piłką, aż mu ją odebrano. W pierwszej odsłonie gospodarze zaledwie trzy razy (!) znaleźli się na połowie przeciwnika. O żadnym strzale nie może być nawet mowy.

Po zmianie stron szaflarzanie dokonali zmian w składzie i dorzucili cztery kolejne. W 73 minucie popełnili jednak błąd. Pozwolili dośrodkować piłkę na pole karne do Kurnyty, który główką zdobył honorowego gola. 

 


 

Bystry Nowe Bystre – Babia Góra Lipnica Wielka 3:2 (0:1)
Bramki: Pajda 46, 75, Jaszewski 60 – Kudzia 30 karny, Jazowski 61.

Sędziował Krzysztof Nosal z Harklowej.
Żółte kartki: Potrząsaj - G. Lach.
Czerwona kartka: G. Lach ( 81 min. – druga żółta)

Bystry: Graca – M. Żołnierczyk (53 Słodyczka), Zep, Mitoraj (75 Pitoń), Z. Staszel, Prokop (46 Malacina), Jaszewski, Potrząsaj, Pajda (85 Powrózek), Dudziak.
Babia Góra: Karkoszka (65 Ignaczak) – A. Mikłusiak, Jazowski, T. Lach, T. Mikłusiak, S. Skoczyk (80 B. Skoczyk), G. Skoczyk, Kudzia (65 Węgrzyn) G. Lach, Kramarz, Polaczek.

- Pierwsza odsłona zdecydowanie należała do nas. Szkoda, że tylko raz umieściliśmy piłkę w bramce. Po zmianie stron siedliśmy – skomentował prezes Babiej Góry, Stanisław Wojtusiak.

Potwierdza te słowa prezes Bystrego, Stanisław Staszel. – Do 30 minuty goście mieli bardzo dużą przewagę. Tylko kwestią czasu było kiedy strzelą gola. Zdobyli go z karnego. Potem wzięliśmy się do solidnej roboty. W przerwie dokonaliśmy zmian w składzie, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Choć jeszcze przed przerwą Jaszewski powinien wyrównać, bo miał ku temu świetną okazję.

Bohaterem meczu został Pajda, która zaraz po wznowieniu gry po przerwie doprowadził do wyrównania. W 60 minucie Słodyczka rzucił piłkę Jaszewskiemu, a ten za moment poprzyjmował gratulacje od kolegów. Odpowiedź gości była błyskawiczna. Niespełna minutę później Jazowski wykonywał wolnego z 40 metrów. Bramkarz za daleko wyszedł z bramki i futbolówka wpadka wpadła mu za „kołnierz”. Wynik spotkania ustalił Pajda w 75 minucie. Po ograniu obrony, położył bramkarza na murawie i ulokował piłkę w pustej bramce.

TABELA

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Szaflary
7
18
33-12
2
Wiatr
7
18
15-7
3
Jarmuta
7
16
18-14
4
Bystry
7
13
21-13
5
Sokolica
7
12
16-11
6
Lepietnica
7
10
17-15
7
Czarni
7
9
16-17
8
ZOR
7
8
9-17
9
Babia Gra
7
7
15-17
10
Huragan
7
7
9-15
11
Granit
7
7
8-19
12
Orkan
7
6
12-12
13
Lubań
7
4
16-26
14
Skawianin
7
3
12-22

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Magdalena Polczak

Komentarze







reklama