KS Zakopane – Przełęcz Tylicz 1-2 (1-1)
0-1 Ziobrowski 3,
1-1 Pękala 4 karny,
1-2 Podgórniak 62.
Sędziował: Gabriel Antoszek z Gorlic.
Żółta kartka: Podgórniak.
Widzów 120.
Zakopane: Kożuch – Pękala, Piguła (30 Lasak), Krzystyniak, Piekarczyk (70 Babicz), Janiszewski (65 Dudziak), Leniewicz, Frasunek, Stanek, Kłosowski, Król.
Przełęcz: Leśniak – Kantor, Zaryczny, Wiatr, Stojda, Ziobrowski, Izwicki, Baran, Podgórniak, Stec, Szafraniec.
Początek meczu zapowiadał wielkie emocje w tym spotkaniu. A tymczasem trwały one ledwie początkowe 5 minut. Wtedy to padły dwie bramki, jedna dla gości, druga dla gospodarzy. W 3 minucie Przełęcz wykonywała rzut wolny z około 35 metrów. Gospodarze ustawili szczupły trzyosobowy mur. Nie była to przeszkoda dla wykonywującego ten stały fragment gry Ziobrowskiego, który uderzył piłkę mocno obok muru i futbolówka wpadła w róg bramki. Zaraz po wznowieniu od środka gospodarze przeprowadzili akcje, w której tuż przed bramką Przełęczy został sfaulowany Król. Do wykonania „jedenastki” został wyznaczony Krzysztof Pękala. Uderzył wprawdzie w środek bramki, ale golkiper Przełęczy był już w jej rogu i gospodarze bardzo szybko doprowadzili do wyrównania. Jeszcze raz w 6 minucie goście mili okazję na podwyższenie z rzutu wolnego. Tym, razem strzał Ziobrowskiego z 18 trafił w głowę jednego z graczy już znacznie liczniejszego muru zakopiańczyków. Przez kolejne pół godziny na boisku panował istny chaos. Owszem była walka, ale gra była przerywana licznymi faulami albo niecelnymi podaniami. Dopiero pod koniec pierwszej połowy szanse na ponowne objęcie prowadzenia mieli goście. Strzał Szafrańca z dobrej pozycji z 8 metrów poszybował nad poprzeczką. W rewanżu po niezłej akcji zakopiańczyków głową piłkę uderzał Janiszewski też niecelnie. Chwilę po zmianie stron na strzał z 40 metrów zdecydował się Ziobrowski. Zakopiański bramkarz odbił piłkę przed siebie na szczęście dla gospodarzy nikt z zawodników Przełęczy nie poszedł na dobitkę. W 60 minucie sytuację sam na sam miał Szafraniec, ale przegrał pojedynek z bramkarzem zakopiańczyków. Jednak po 2 minutach goście objęli prowadzenie. Pogórniak wymanewrował Pękalę i z najbliższej odległości pokonał Kożucha. Z gospodarzy szansę na uratowanie choćby jednego punktu pod koniec meczu miał Frasunek. Strzelał z około 15 metrów, ale przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Orawa Jabłonka – Jordan Jordanów 5-2 (3-1)
0-1 Michał Kurdas 9,
1-1 Wesołowski 11,
2-1 Wesołowski 23,
3-1 Owsiak 38,
3-2 Michał Kurdas 47,
4-2 Kucek 60,
5-2 Kucek 65 karny.
Sędziował: Marcin Ogórek z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Janiczak, Rutkowski, Wesołowski – Hodana, Kołodziejczyk, Michał Kurdas.
Widzów 200.
Orawa: Pulit – Marcin Nowak, Mateusz Nowak (62 Zembol), Bryja (25 Kita), T. Nowak, Kucek, Janiczak, Czapp (46 Stańdo), Owsiak, Wesołowski, Rutkowski (75 Matonóg).
Jordan: Sum – Jeziorski, Matejko, Kawula (20 Tyrpa), Hodana (75 Wójtowicz), Żegleń, Michał Kurdas, Bąk, Karkula, Sochacki (35 K. Pietrzak), Kołodziejczyk.
Mecz dwu podhalańskich drużyn w Jabłonce rozpoczął się tradycyjnie od trzech zmarnowanych stuprocentowych sytuacji przez gospodarzy. Tymczasem w 9 minucie goście egzekwowali rzut wolny z około 35 metrów. Po krótkim rozegraniu piłki na bramkę uderzy Michał Kurdas. Piłka odbiła się od słupka w okolicach górnego rogu i wpadła do siatki. Goście tylko przez 2 minuty cieszyli się z prowadzenia. Kucek zagrał do Wesołowskiego tuż przed pole karne. Napastnik Orawy w sytuacji sam na sam precyzyjnym strzałem pokonał Suma. Drugą bramkę snajper Orawy, który chyba w tym meczu przełamał strzelecką niemoc zdobył z niemal zerowego kąta. Po ograniu rywali posłał piłkę do siatki z końcowej linii boiska w dalszy róg bramki. W 28 minucie Owsiak przegrał pojedynek sam na sam z Sumem. Dziesięć minut później brakarz Jordana popełnił jednak błąd i ułatwił Owsiakowi zdobycie gola. Zaraz po przerwie goście przeprowadzili kontratak. Znajdujący się 30 metrów od bramki Michał Kurdas zdecydował się na strzał. Nie było to jednak mocne uderzenie i Pulit czekał na chwyt piłki, tymczasem futbolówka odbiła się od nierówności boiska i ku zaskoczeniu wszystkich wpadła do bramki. Goście zwietrzyli swoją szansę na osiągnięcie korzystnego rezultatu i zaatakowali. Nadziali się jednak na zabójczą kontrę Kucka, który najpierw ograł Jeziorskiego, następnie bramkarza i posłał piłkę do pustej bramki. W 60 minucie szarżującego w polu karnym Wesołowskiego nieprawidłowo powstrzymali obrońcy Jordana. Podyktowaną „jedenastkę” na gola pewnym strzałem zamienił Kucek. W końcówce meczu świetną interwencją po kolejnym strzale M. Kurdasa popisał się Pulit a Owsiak i Rutkowski nie wykorzystali sytuacji sam na sam.
Poroniec Poronin – Watra Białka Tatrzańska 2-5 (1-3)
0-1 Janasik 4,
1-1 K. Łukaszczyk II 10 karny,
1-2 A. Rabiański 32 karny,
1-3 Remiasz 35,
1-4 Remiasz 51,
1-5 Król 53 karny,
2-5 Iglar 60.
Sędziował: Piotr Firlit z Gorlic.
Żółte kartki: Stasik – Strama.
Widzów 300.
Poroniec: Stańco – Galica (50 F. Łukaszczyk), Stasik, K. Łukaszczyk I, Wysocki, Pańszczyk, Nuciak, Rzadkosz, K. Łukaszczyk II, Zmarzliński, Chrobak (46 Iglar).
Watra: Truty – Kubicki, Strama, Łojek, Bochnak, Kuchta (83 Kostrzewa), A. Rabiański, Janasik (70 P. Dziubasik), Maciaś, Król (60 Handzel), Remiasz (70 R. Dziubasik).
Poronianie mając w pamięci niedawny pogrom Orawy przez Watrę rozpoczęli mecz schowani głęboko za podwójna gardą. Nic im to nie pomogło, bo już w 4 minucie po akcji niemal całej drużyny Watry Janasik strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Stańcę. W 10 minucie po rzucie rożnym bramkarz Watry i napastnik Porońca wyskoczyli do piłki. Po tym powietrznym pojedynku obaj padli na murawę. Gdy goście szykowali się do wybicia piłki z rzutu wolnego za faul na bramkarzu sędzia wskazał na punkt karny. Do wykonania „jedenastki” podszedł Krzysztof Łukaszczyk I i pokonał bramkarza Watry. Podrażnieni takim obrotem sprawy goście ruszyli do ataku. I chwile później Król w sytuacji sam na sam trafił piłką w słupek. Kolejna okazję miał Maciaś. Ograł bramkarza i strzelił na bramkę, ale jego strzał w ostatniej chwili zablokował Galica. W 25 minucie białczanie ponownie przeprowadzili bardzo składną zespołową akcję. W końcowym jej stadium do centry Króla wyskoczył Remiasz. Uderzył piłkę głową w okolice górnego rogu, ale piękną robinsonadą popisał się Stańco i wybił piłkę na róg. W kolejnej akcji sam na sam z bramkarzem był Maciaś jednak strzelając trafił w nogi bramkarza. Chwile później po rozegraniu piłki z K. Łukaszczykiem nieoczekiwanie w sytuacji sam na sam znalazł się Chrobak, jednak zmarnował wyśmienitą okazję na objęcie prowadzenia przez swój zespół. W 32 minucie do zagranej za obronę Porońca piłki wystartował A. Rabiański i został w polu karny przewrócony przez bramkarza chwytem za nogi. Podyktowany rzut karny poszkodowany zamienił na bramkę. Napór Watry nie ustawał i chwile później goście prowadzili 3-1. Do podania A. Rabiańskiego z rogu „szczupakiem” rzucił się Remiasz i piłka ugrzęzła w siatce. Po zmianie stron w 51 minucie Maciaś wygrał pojedynek biegowy z obrońcami i uderzył po długim rogu. Odbitą od słupka piłkę do pustej bramki kopnął Remiasz. Za chwilę Stasik w polu karnym sfaulował Króla a poszkodowany z kolejnego rzutu karnego zdobył gola. W 55 minucie groźnej kontuzji uległ Król. Zafrasowani tym przypadkiem piłkarze Watry pozwolili strzelić gospodarzom drugiego gola. Była to zresztą bardzo ładna bramka zdobyta strzałem głową przez rekonwalescenta Dawida Iglara.
Ryb