13.09.2009 | Czytano: 1367

VI liga: Dziewicze punkty Jordana

Beniaminek z Jordanowa wreszcie zdobył pierwsze punkty. Jordan pokonał innego beniaminka z Korzennej. W derbach Podhala, KS Zakopane rozgromiło rabczańskie Wierchy.



 Jordan Jordanów – ULKS Korzenna 3-2 (3-2)
0-1 Głąb 13,
1-1 R. Karkula 15 karny,
 2-1, M. Żegleń 30,
3-1 Michał Kurdas 37,
3-2 Stawiarski 41.
Sędziował: Tomasz Jabłoński z Kluszkowiec.
Żółte kartki: Kawula, Jeziorski, Tyrpa – Mokrzycki, Stawiarski. Czerwona kartka: M. Żegleń 89 za niesportowe zachowanie.
Widzów 100.
Jordan: Sum – Jeziorski, M. Żegleń, Kawula (60 Matejko), Hodana, R. Żegleń, R. Karkula (89 Motor), Bąk, J. Pietrzak (60 Tyrpa), Michał Kurdas, Kołodziejczyk (80 Pacyga).
Korzenna: Mróz – Kantor, Nalepa, Bieniek, D. Bernasiewicz, P. Bernasiewicz, Stawiarski, Głąb, Kiełbasa, Mokrzycki (75 Olech), Szambelan.

Piłkarze Jordana wreszcie przełamali złą passę i zdobyli pierwsze punkty w VI lidze. Jordan wygrał z innym beniaminkiem ULKS Korzenną. Mecz został rozegrany na rozmiękłym boisku przy ciągle padającym deszczu. Piłkarze Jordana zważywszy na warunki terenowe rozpoczęli od ostrzeliwania bramki rywali z dalszych odległości, ale i sami nie ustrzegli się błędu. W 13 minucie po wrzutce piłki z prawej strony kiks popełnił Rafał Żegleń. Do piłki doszedł Głąb i w sytuacji sam na sam pokonał Suma. Wyrównanie nastąpiło już po 2 minutach. Za faul na Kołodziejczyku w polu karnym sędzia podyktował rzut karny. Bramkarz Korzennej wprawdzie wyczuł wykonującego „jedenastkę” Roberta Karkulę, ale strzał był bardzo mocny i piłka wylądowała w bramce. Po kolejnym kwadransie gry kapitalny strzał z odległości ponad 30 metrów oddał Marcin Żegleń. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od wewnętrznej strony poprzeczki i wpadła do siatki. Gdy w 37 minucie Michał Kurdas zdobył bramkę po podaniu Marka Hodany wydawało się, że gospodarze już są bezpieczni. Korzenna jednak nie rezygnowała. Po jednym z ataków drużyna przyjezdna wywalczyła róg. Podanie z rzutu rożnego trafiło wprost na nogę Stawiarskiego i goście „złapali” kontakt bramkowy. Druga połowa aczkolwiek obfitowała w wymianę ciosów bramek nie przyniosła. Zarówno Szambelan jak i Michał Kurdas przegrali pojedynki sam na sam z bramkarzami. W 87 minucie tenże Kurdas próbował zaskoczyć golkipera Korzennej strzałem z dystansu jednak i tym razem jego strzał nie przyniósł efektu w postaci bramki. Goście do końca spotkania nie rezygnowali z osiągnięcia remisu, ale gospodarze grając z dużym poświęceniem utrzymali korzystny dla nich wynik.


Poroniec Poronin – Dobrzanka Dobra 2-3 (1-1)
1-0 Ustupski 20,
1-1 Drożdż 26,
2-1 K. Łukaszczyk I 77,
 2-2 Drozd 80,
2-3 G. Palkij 85.
Sędziował: Witold Mróz z Nowego Sącza.
 Żółte kartki: Ustupski – Joniec, Niedojad, Gąsior.
Czerwona kartka: Grela 52.
 Widzów 120.
Poroniec: Stańco – K. Łukaszczyk I, Grela, Galica, Pańszczyk, Nuciak, Rzadkosz, Tatar, Stasik, Ustupski 980 Surma), K. Łukaszczyk II.
Dobrzanka: Łazarczyk – Joniec (74 Podgórni), Niedojad, Drozd, Zawada, D. Palkij, Dziadoń (88 Baran), Drożdż, Smoleń (80 G. Palkij), Dziadoń, Gąsior.

Mecz rozpoczął się w ulewnym deszczu i w przenikliwym zimnie. Do 20 minuuty gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Wtedy to gospodarze przeprowadzili dość składną akcję, w której do piłki przed polem karnym doszedł Ustupski. Napastnik Porońca mimo asysty dwu obrońców zdołał oddać strzał i piłka przechodząc obok bramkarza wpadła w róg bramki. Chwilę późnie akcję przeprowadzili goście. Piłkarze Porońca spodziewali się spalonego, ale gwizdka arbitra nie było. Szarżujący prawą strona D. Palkij uderzył na bramkę, ale zmierzającą do siatki piłkę w ostatniej chwili wybił Pańszczyk. W 26 minucie po wrzucie piłki z autu do futbolówki doszedł Drożdż, obrońcy Porońca pozwolili mu na zbliżenie się do bramki i tam pomocnik Dobrzanki oddał strzał po którym piłka wtoczyła się do siatki. W 30 minucie fantastyczny strzał z woleja z ponad 30 metrów oddał Ustupski, ale kapitaną robinsonadą popisał się Łazarczyk wybijając piłkę na rzut rożny. W pierwszej odsłonie spotkania jeszcze uderzenie Drozda z rzutu wolnego trafiło w poprzeczkę. Po zmianie stron poronianie zastosowali się do wskazówek trenera i zaczęli strzelać z dystansu. I nie wiadomo jak potoczyłyby się losy spotkania gdyby nie kontrowersyjna decyzja arbitra w 52 minucie. Sędzia potraktował wślizg Greli, jako faul i pokazując mu czerwony kartonik odesłał stopera gospodarzy do szatni. Dobrzanka od tego momentu atakowała nieustannie, ale czyniła to nieporadnie. Tymczasem osłabieni kadrowo gospodarze niespodziewanie w 77 minucie wyszli na prowadzenie. Po wrzutce Ustupskiego do K. Łukaszczyka II ten drugi w walce z obrońcami i bramkarzem Dobrzanki zdołał wepchnąć piłkę do siatki. Niedługo gospodarze cieszyli się prowadzeniem, bo potężna bomba Drozda z 40 metrów wylądowała pod poprzeczką. W 86 minucie goście przeprowadzili kontrę, w której D. Palkij wyłożył piłkę swojemu bratu a ten kopnął futbolówkę do pustej bramki.


Wierchy Rabka – KS Zakopane 0-5 (0-1)
0-1 Kłosowski 36,
0-2 Kłosowski 53,
0-3 Frasunek 56,
0-4 Król 58,
0-5 Kłosowski 68.
Sędziował: Marek Ciężobka z Nowego Targu.
 Żółte kartki: S. Pędzimąż – Pękala, Piguła.
Widzów 150.
Wierchy: Karnicki – S. Pędzimąż ( 67 Filas), Śmieszek, M. Zachara (66 Świerk), Zając, Książek, W. Zachara, K. Pędzimąż, Leśniak (67 Moskała), Gacek, Jagosz.
Zakopane: Kożuch – Piguła, Krzystyniak, Pękala, Leniewicz, Frasunek, Piekarczyk, Stanek, Kłosowski (80 Dudziak), Król, Jagosz.

Pojedynki derbowe zwykle są wyrównane i zacięte. W meczu podhalańskich zespołów z Rabki i Zakopanego tak było może tylko w pierwszych 45 minutach. W drugiej połowie dominowali zakopiańczycy i rozgromili gospodarzy 5-0. Może gdyby gospodarze wykorzystali dogodne okazje na początku spotkania mecz potoczyłby się inaczej. Tak się nie stało i w 36 minucie goście po wywalczeniu piłki w środku boiska wyprowadzili kontrę. W polu karnym mający na nodze piłkę K. Pędzimąż nie opanował futbolówki ta trafiła do Kłosowskiego, który z 7 metrów umieścił ją w dalszym rogu bramki. W 40 minucie Jagosz zagrał Gacka, który uderzył z prawej strony na bramkę. Piłka minęła już Kożucha i zmierzała do bramki. W ostatniej chwili wybił ją obrońca Zakopanego. Zaraz po zmianie stron ostro do ataku ruszyli gospodarze. Efektem ich poczynań były rzuty roże. Sytuacje, jakie powstawały po zagraniach z rogu zmarnowali Książek i W. Zachara. To się srodze zemściło na gospodarzach, bowiem w 53 minucie Król podał do pozostawionego bez opieki Kłosowskiego. Strzał głową zakopiańskiego juniora w przeciwległy róg znowu był celny. Od tego momentu zarysowała się duża przewaga zakopiańczyków, którzy zaczęli grać swobodnie i składnie. Tak było w 56 minucie, gdy Kłosowski wyłożył piłkę Frasunkowi a ten z najbliższej odległości uderzając piłkę głową posłał futbolówkę wprawdzie w środek bramki, ale zdobył gola. Po kolejnych trzech minutach na indywidualną akcję zdecydował się dobrze grający w tym spotkaniu Andrzej Król. Minął prawie całą obronę Wierchów uderzył po długim rogu i piłka znowu zatrzepotała w siatce. Między tą bramką a kolejnym golem Kłosowskiego gospodarze mieli okazje do strzelenia choćby honorowej bramki, ale K. Pędzimąż i Jagosz znowu nie zamienili tych szans na gole. W końcu w 68 minucie Frasunek z lewej strony zagrał do Kłosowskiego. Do napastnika Zakopanego wyszedł Karnicki, ale Kłosowski posłał do jego bramki precyzyjnego loba i goście objęli prowadzenie 5-0 a Kłosowski ustrzelił swojego hac tricka. Gospodarze tak jak w poprzednich meczach razili indolencją strzelecką i nawet w końcówce meczu mimo niezłych sytuacji nie potrafili pokonać broniącego po raz drugi w VI lidze Jakuba Kożucha.

Ryb

Komentarze







reklama