Orawa Jabłonka – KS Zakopane 0-1 (0-0)
0-1 Leniewicz 46 karny.
Sędziował Bogusław Górnik z Bukowiny Tatrzańskiej.
Żółte kartki: Czapp, T. Nowak, Marcin Nowak.
Czerwona kartka: Marcin Nowak 73 za wybitnie niesportowe zachowanie.
Orawa: Pulit – Marcin Nowak, Czapp, Kita (46 Matonóg), T. Nowak, Kucek, Stańdo (75 G. Stokłosa), Owsiak, Janiczak, Wesołowski, Mateusz Nowak.
Zakopane: Hajovsky – Piguła, Murzyn, Krzystyniak, Piekarczyk, Janiszewski (75 Stanek), Lasak (77 Dudziak), Frasunek, Leniewicz, Król (88 M. Leks), Stępień.
Piłkarzom KS Zakopane udała się rewanż za wiosenna porażkę w Jabłonce. Tamten wynik jednakże miał kolosalne znaczenie dla zakopiańczyków, bo od niego zaczęła się ich seria porażek, które w konsekwencji nie dały tak upragnionego awansu. Jak zwykle w derbowych spotkaniach było w tym meczu dużo walki, ale sytuacji bramkowych niewiele. Pierwsza poważna akcja miała miejsce w 18 minucie spotkania. Pomocnik Orawy Kucek dośrodkował w pole karne do napastnika Wesołowskiego. Snajper Orawy uderzał piłkę głową z 5 metrów, ale wprost w bramkarza drużyny gości. W 34 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Frasunek. Lider zakopiańczyków przegrał jednak ten pojedynek z bramkarzem Orawy posyłając piłkę obok bramki. Podobną okazję miał Janiszewski, ale i po jego strzale futbolówka o milimetry minęła słupek. Nieszczęście gospodarzom przytrafiło się zaraz po zmianie stron. Szarżujący prawą stroną Stępień najpierw ograł Matanoga, po czym w polu karnym dał się sfaulować Czappowi. Podyktowany rzut karny pewnym strzałem na bramkę zamienił Leniewicz. Gospodarze szanse na remis mieli chwilę później jednak strzelający z 15 metrów Janiczak posłał futbolówkę wprost w ręce Hajovskiego. Także w 60 minucie słowacki bramkarz zakopiańczyków nie dał się pokonać Bolesławowi Wesołowskiemu, który ograł trzech obrońców, ale nie poradził sobie z golkiperem. W 67 minucie w dobrej sytuacji strzelał Janiczak, przeniósł piłę nad poprzeczką. W 73 minucie meczu miała miejsce kontrowersyjna zdaniem gospodarzy sytuacja. Po wrzutce piłki w pole karne Marcin Nowak domagał się rzutu karnego, ale w sposób mało parlamentarny, za co sędzia Bogusław Górnik pokazał mu czerwony kartonik. I chociaż w ostatnim kwadransie gospodarze grali osłabieni to ambitnie starali się o zmianę wyniku. Czynili to jednak w sposób przejrzysty i wynik się nie zmienił. W ostatnich minutach spotkania nie popisali się również goście, bo mieli rzut wolny pośredni z 7 metrów i go nie wykorzystali, a Piekarczyk wprost spartaczył okazję mając przed sobą pustą bramkę posłał piłkę obok niej.
Poroniec Poronin – KS Tymbark 1-1 (1-0)
1-0 Pańszczyk 32,
1-1 samobójcza Grela 88.
Sędziowała: Katarzyna Wójs z Nowego Sącz.
Żółte kartki: Galica – Boczoń, Olejarz.
Widzów 150.
Poroniec: Stańco – Galica, Grela, Pańszczyk, Wysocki, Stasik, Świder (46 Tatar), Nuciak, Zmarzliński, K. Łukaszczyk II, Ustupski.
Tymbark: Sowa – M. Ryś, Ł. Ryś, Ligas (70 Kępa), Boczoń, Limanówka (50 Twaróg), Czech, Jenczyk (75 Bubula), Urbański, Kęska (60 Dudek), Olejarz.
Poroniec po nieudanym starcie w Słopnicach gdzie przegrał 0-3 zapewne liczył na wygraną u siebie z Tymbarkiem. I wszystko dla gospodarzy układało się po ich myśli do 88 minuty. Wtedy to Poroniec prowadził jeszcze 1-0, ale pechowo odbita od głowy stopera Porońca piłka wpadła do własnej bramki. Obie drużyny nie zaprezentowały w tym spotkaniu optymalnej formy. Z reguły gra toczyła się od jednego do drugiego pola karnego. Pierwsi przed szansą na otwarcie wyniku stanęli goście. W 30 minucie po dośrodkowaniu z prawej strony z odległości 5 metrów od bramki Porońca główkował Olejarz. Posłał piłkę tuż obok bliższego słupka bramki. Odpowiedź Porońca była natychmiastowa i piorunująca. Najpierw piłkę między sobą wymienili Zmarzliński z Ustupskim, po czym poszło zagranie do Krzysztofa Łukaszczyka II. Napastnik Porońca mający piłkarską ksywkę „Rasiak” wymanewrował w polu karnym trzech rywali, po czym odegrał do tyłu na 11 metr do nieobstawionego Pańszczyka. Temu ostatniemu nie pozostawało już nic innego jak umieścić futbolówkę w bramce. I właściwie na tym skończyły się emocje w pierwszej odsłonie spotkania. W drugiej połowie meczu gospodarze kontrolowali grę. Bronili jednobramkowego prowadzenia i wyprowadzali groźne kontry. Było tych kontr wiele, ale najładniejszą i najgroźniejszą Poroniec przeprowadził w 86 minucie. Wtedy to do idealnej centry Ustupskiego wystartował K. Łukaszczyk II. Był sam przed bramkarzem gości w odległości 5 metrów. Uderzył piłkę głową i posłał futbolówkę obok bramki. Ta sytuacja jak się chwilę później okazało miała swoje przykre konsekwencje dla gospodarzy. W 88 minucie piłka zacentrowana z prawej strony przez Olejarza trafiła w głowę oślepionego słońcem Dariusza Grelę i wpadła do bramki Porońca. To był przypadek, ale i pech gospodarzy nieco lepszych w tym spotkaniu.
Ryb