11.08.2009 | Czytano: 1208

Lider i outsider

Pierwszy weekend sierpnia w całym kraju był inauguracją piłkarskich rozgrywek nowego sezonu 2009/10. Najlepsze podhalańskie drużyny poza Lubaniem Maniowy już od lat rywalizują w nowosądeckiej okręgówce (VI liga). Klasa rozgrywkowa niezbyt wysoka, ale taki jest podhalański futbol. Na razie nie widać symptomów zmiany na lepsze czy to od strony organizacyjnej czy też sportowej.

Inauguracja dla podhalańskich ligowców była udana połowicznie. Watra Białka Tatrzańska została współliderem a Poroniec Poronin outsiderem. Grającemu prezesowi Watry Andrzejowi Rabiańskiemu należą się słowa uznania, za to, że po spadku z V ligi potrafił utrzymać skład z poprzedniego sezonu, co w takich przypadkach jest niezwykle trudne. Watrze trochę pomogły rozgrywki Pucharu Polski, w których białczanie dotarli aż do małopolskiego półfinału i przegrali w nim nieznacznie z Dalinem Myślenice. Watra na inauguracje podejmowała Ogniwo Piwniczna drużynę w tym sezonie wzmocnioną kadrowo i wygrała 3-0. Wynik wskazuje, na pewne i bezdyskusyjne zwycięstwo byłych V ligowców. Ale nie był to wcale spacerek górali. - Wyszliśmy na mecz nieco stremowani wagą spotkania - mówi grający prezes Andrzej Rabiański. - Wiedzieliśmy, że tacy piłkarze jak Mikołajczyk czy Kubiela z drużyny Ogniwa w piłkę grać umieją a z drugiej strony my nie chcieliśmy popełnić falstartu. Udało się, ale po meczu w szatni nie było euforii. Wszyscy mieli świadomość, że zagraliśmy średnie spotkanie, chociaż jego ozdobą były strzelone przez nas bramki. Mieliśmy trochę szczęścia, bo piłka dwukrotnie po strzałach piłkarzy z Ogniwa odbijała się od słupków. Inna sprawa, że kapitalny mecz rozegrał nasz bramkarz Kamil Rabiasz. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach i bez wątpienia ma wielki wkład w nasz sukces. Wystartowaliśmy, zatem dobrze i to cieszy a mam nadzieję, że w kolejnych meczach nie będzie gorzej.

Ma rację prezes Watry, że udany start ma kapitalne znaczenie, głownie z powodu psychicznego nastawienia piłkarzy. Dobrze w nowym sezonie wystartowały też drużyny KS Zakopane i Orawy Jabłonka. Zakopiańczycy po nieudanym ataku na V ligę w poprzednim sezonie, w którym zajęli 3 miejsce podejmowali 4 drużynę ubiegłorocznych rozgrywek Dobrzankę Dobra. Wygrali 2-1, ale formą i finezją w grze nie zachwycili. Inauguracja na świetnie przygotowanej płycie stadionu przy ul. Orkana opóźniła się, o co najmniej 40 minut. Nowosądeccy arbitrzy nie wzięli poprawki na korki, jakie panują w okresie sezonu turystycznego na drogach Podhala i przyjechali na mecz znacznie spóźnieni. Okazuje się, że podróże samochodem nie tylko na „zakopiance” w sezonie stają się koszmarem. Mecz dwu czołowych w ubiegłym sezonie drużyn nie był wielkim widowiskiem. Owszem gospodarze wygrali zasłużenie z odmłodzoną Dobrzanką, ale popełnili w nim sporo błędów zarówno w ataku jak i obronie. Czy można to usprawiedliwiać absencją dwójki graczy: Krzysztofa Pękali i Mateusza Kłosowskiego? Raczej nie, bo zespół nieukrywający aspiracji do V ligi musi mieć szeroką kadrę równorzędnych piłkarzy. W drużynie, KS Zakopane zadebiutował pozyskany z Kobylanki Krzysztof Janiszewski. Nie był to debiut olśniewający, aczkolwiek ten młody piłkarz jest dobrze wyszkolony technicznie. Czas pokaże, czy był to dobry transfer.

Kolejną naszą drużyną mogąca być zadowolonym z inauguracji jest Orawa Jabłonka. Orawianie pokonali u siebie debiutujący w tym sezonie w okręgówce Poprad Rytro 3-1. Orawa od paru sezonów gra w składzie z lekkimi retuszami a postacią wiodąca w tym zespole jest snajper Bolesław Wesołowski. I znowu Wesołowski w meczu z Popradem otworzył wynik, ale jednocześnie zmarnował dwie sytuacje sam na sam, co w jednym przypadku spowodowało kontrę rywali i zdobycie przez nich kontaktowej bramki. Drugim ważnym momentem w tym meczu był niewykorzystany rzut karny przez Marcina Czappa. Mogło się to fatalnie skończyć dla Orawian, bowiem goście wtedy uzyskali sporą przewagę. Na szczęście nie zamienili jej na gole a bramkę pieczętującą zwycięstwo strzelił weteran Orawy Krzysztof Zembol.

Jak ważne jest wykorzystywanie takich okazji jak rzuty karne przekonali się piłkarze naszego debiutanta Jordana Jordanów. Michał Kurdas przestrzelił „jedenastkę” właściwie na zakończenie spotkania z byłym V ligowcem Grodem Podegrodzie i Jordan zanotował na początku rozgrywek falstart przegrywając 0-1. O pewnego rodzaju falstarcie mówią też w Rabce. Wierchy zremisowały 3-3 z beniaminkiem Orłem Wojnarowa. - Popełniliśmy stanowczo za dużo błędów w obronie - mówi nowy prezes Wierchów Tomasz Traczyk. - Oprócz tego nie wykorzystaliśmy znacznej przewagi w ostatnich 30 minutach spotkania, gdy goście słabli kondycyjnie. Udało się tylko doprowadzić do remisu, co według mnie jest dla nas stratą punktów.

Kompletnie nieudany start miał Poroniec Poronin, który jako jedyny VI ligowy podhalański klub w pierwszej kolejce zagrał u rywali. Porażka z beniaminkiem Sokołem Słopnice 0-3 jest wielce niepokojąca. Taki wynik sytuuje Poroniec na końcu tabeli, oby nie do końca rozgrywek.

Ryb

Komentarze







reklama