Sukcesy w Soczi zrobiły swoje, ale on łyżwiarstwo szybkie wybrał już znacznie wcześniej. Ma nadzieję, że sukcesy starszych kolegów i koleżanek pozwolą na rozwój dyscypliny, a on będzie miał lepsze warunki do podnoszenia umiejętność, a co za tym idzie możliwość bicia rekordów i zdobywania medali na najważniejszych imprezach. Na razie sukcesy odnosi w kraju. Dominuje wśród rówieśników. Mówią o nim „talent”.
Talent – wyświechtany slogan, ale o jego prawdziwości co rusz przekonują się kibice właściwie każdej dyscypliny sportu. Wszędzie działają takie same mechanizmy. Każda ma swoje perełki, o których się mówi, że są przyszłością dyscypliny. Ale nie raz przekonaliśmy się, że talent to nie wszystko. Tylko talent poparty ciężką pracą może wydać owoce. I o tym powinien pamiętać Dawid.
- Ostanie dwa sezony miałem bardzo udane – mówi 17 letni zawodnik SNPTT Zakopane, który na co dzień ćwiczy pod okiem trenera Marka Pandery w SMS. – Byłem najlepszy w wieloboju, a po każdym dystansie stałem na podium. Oprócz tego startowałem w Pucharze Świata juniorów i mistrzostwach globu. To był mój pierwszy start w tych imprezach, a startuje się cztery lata w tej kategorii wiekowej. Już w minionym sezonie poprawiłem rezultaty. Świetnie zaprezentowałem się w finale Pucharze Świata juniorów, zajmując 12 miejsce na 1 km. Trudno nam rywalizować z rówieśnikami, którzy przygotowują się do sezonu w wręcz komfortowych warunkach. Nie mamy równych szans. U nas nie ma krytego toru, więc nie mamy możliwości bicia rekordów. W minionym sezonie lodowiska u nas zbyt późno zamrożono. Mieliśmy więc skróconą wersję przygotowań. Ratowaliśmy sezon obozami poza granicami kraju. Trzy razy mieliśmy zgrupowanie w Niemczech. W lecie trenujemy w Zakopanem na rolkach i rowerze. W tym okresie mieliśmy tylko jeden wypad na lodowisko, pozostałe wyprawy były jesienią. W sezonie nie ma mnie w domu przez trzy tygodnie każdego miesiąca.
Na szczęście uczy się w SMS i dlatego może łączyć uprawianie sportu z nauką. – Gdybym uczył się w innej szkole, to byłby problem - przyznaje. – Rano trening, nauka, kolejny trening, obozy. Nauczyciele są wyrozumiali i dają nam więcej czasu na poprawę, na nadrobienie zaległości, na zaliczenie materiału. Idzie się dogadać.
Panczeniści z ogromną radością przyjęli zapowiedź władz państwowych o budowie zadaszonego toru do jazdy szybkiej. Minął rok, a o przedsięwzięciu zrobiło się cicho. Kto wie kiedy powstanie. Dawid nie ukrywa, że byłoby to okno na świata dla jego dyscypliny.
– Nie musielibyśmy wyjeżdżać poza granice kraju, dłużej moglibyśmy trenować na lodzie, no i w domu nie bywać tylko gościem – mówi. – Są plany, że hala powstanie w Warszawie. Liczymy, że decyzja zostanie zmieniona i wybudowana zostanie jednak w Zakopanem. Jest kilka powodów, by taki obiekt powstał pod Giewontem. Tutaj istnieje SMS, tutaj trenują zawodnicy z całej Polski. Wiem, że w innych rejonach również są mocne ośrodki łyżwiarstwa szybkiego, ale… Najlepiej, by powstały dwa takie obiekty.
Podziwia złotego medalistę z Soczi Zbigniewa Bródkę, marzy, by kiedyś mógł stanąć na najwyższym stopniu podium i dla niego zagrano Mazurka Dąbrowskiego.
- To odległa przyszłość – twierdzi. – Na razie skupiam się na tym, by podnosić swoje umiejętności, by eliminować mankamenty. Mam nad czym pracować. Muszę doskonalić technikę jazdy, choć i tak jest już niezła, podobnie jak wytrzymałość. Z psychiką jest różnie. Czasem się stresuję, ale nie dopada mnie paraliżujący stres. Częściej na luzie podchodzę do zawodów. Mamy fajną paczkę w szkole, tworzymy niezłą grupę i rywalizujemy między sobą. To jest zdrowa rywalizacja, a ta przynosi postępy, podnosi poziom. Mamy jeszcze w juniorach coś do udowodnienia. Jeszcze przez dwa lata będziemy ścigać się w tym samym składzie. Uważam, że w przyszłym sezonie startować już będziemy bez kompleksów. Zwiększają się też nasze szanse, bo starsi opuszczają juniorskie szeregi.
Dawid nie preferuje jakiegoś jednego dystansu. - W tym wieku wszystko jeżdżę. Najbardziej jednak lubię dystanse powyżej 500 metrów. Najlepiej wychodzą mi średnie i długie oraz wielobój.
Przygodę ze sportem rozpoczynał jednak, jakby mogło być inaczej, od piłki nożnej. – Trenowałem w UKS-ie, ale krótko. Potem ściganie na łyżwach zaczęło mnie pociągać i ta dyscyplina mnie zdominowała – mówi. – Treningi, obozy, szkoła sprawiają, że nie nam wiele czasu na hobby. Uwielbiam muzykę rozrywkową i gry komputerowe. Dziewczynę mam, ale nie w Zakopanem więc w tym temacie mam luz –odparł na zaczepkę o czas dla dziewczyny.
Stefan Leśniowski
Zdjecia Michał Adamowski