26.07.2009 | Czytano: 3272

Małe samochody, wielkie ściganie

Zapach spalin, ryk silników, kolizje i wywrotki oraz gaz do dechy - to nie jest opis Grand Prix Węgier Formuły 1 na torze Hungaroring. To Grand Prix Nowego Targu modeli samochodów sterowanych radiem. Niemniej emocji było nie mniej, a szybkość samochodzików imponująca. Nic więc dziwnego, że wokół sztucznie wybudowanego toru zebrało się sporo widzów, by podziwiać samochodziki i ich oraz właścicieli możliwości.

Gwiazdą zawodów był mistrz Polski Maciej Dźwigaj z Krakowa i nie mniej sławny Łukasz Potępa z Tarnowa oraz mocni Czesi i Słowacy. Z nowotarżan na „ścigali” się: Łukasz Maliniowski, Bartosz Lewandowski, Piotr Siaśkiewicz, Mariusz Siaśkiewicz, Marcin Grzegorczyk, Michał Domin, Krzysztof Dzioboń i Patryk Bierówka. Szkoda, że nie zjawili się dwaj Słowacy, którzy mają zawsze sporo do powiedzenia w tego typu zawodach oraz Niemiec, którego w domu zatrzymała krajowa eliminacja. Mimo ich absencji impreza była udana i jak można było zauważyć, niektórzy złapali bakcyla.

– Kup mi taki samochodzik – prosił malec ojca, który chyba sam pobawiłby się takim cackiem, bo odparł. – Popytamy się tych panów w namiotach. Możne u nich będzie można nabyć taki samochodzik.

Nie wiem czy dokonał transakcji, ale to dowód na to, jak pasjonujące mogą być samochodowe modele, pędzące ze sporą szybkością nie tylko po prostej, ale także z wielką swobodą „łykające” przeszkody znajdujące się na ich drodze.

Laików od razu uderzyło, że właściciele pojazdów, gdy ten zboczy z kursu lub przewróci się, podbiegali do niego i nadawali mi właściwy azymut. - Tak można? – padały pytania.

- To nie dyskwalifikuje zawodnika – tłumaczy Łukasz Malinowski, który po zakończeniu hokejowej kariery zajął się tym sportem. Ma w swoim dorobku trzecie miejsce w mistrzostwach Polski. Od pięciu lat robi za kierowcę samochodowego modelu. – Każdy zawodnik w eliminacjach ma cztery pięciominutowe próby i w tym czasie musi przejechać jak najwięcej okrążeń. W finale, do którego kwalifikuje się dziesięciu najlepszych, wyścig trwa 30 minut. W każdym samochodziku zamontowane są chipy, które odmierzają czas. Każdy model pracuje na innym zakresie fal. Samochodziku nie trzeba samemu montować. Można go kupić w specjalistycznych sklepach. Natomiast każdy z zawodników sam dobiera opony, ustawienia zawieszanie, sterowanie…

Rewelacją zawodów był 7- latek z Czech Filip Rajdus, który, w odróżnieniu od starszych konkurentów, nie szarżował, tylko spokojnie pokonywał łuki toru, nie wykonywał ekwilibrystycznych skoków, a tym samym bezkolizyjnie dojechał do mety jako pierwszy w klasie IC -8 Byggy Hobby. Pokonał 57 okrążeń, pokonując całą koalicję nowotarżan - Mariusza Siaśkiewicza ( 42 okrążenia), Michała Domina (40), Marcina Grzegorczyka (36), Patryka Bierówkę (19) i Piotra Siaśkiewicza (5).

Krakowian Krzysztof Sobera triumfował w IC-8 Truggy, pokonując 67 okrążeń toru. Nowotarżanie, Krzysztof Dzioboń (45) i Bartosz Lewandowski (44) uplasowali się na trzecim i czwartym miejscu.

W „elektronikach” ET -10 2WD Buggy dwa pierwsze miejsca dla tarnowian - Łukasz Potępy i Rafała Gawrona. Podium uzupełniła Czeszka Hanka Frankova.

W IC-8 Buggy PRO zwyciężył mistrz kraju Maciej Dźwigaj (Kraków), który od Krzysztofa Dziobonia był szybszy o 2 sekundy. Obaj pokonali 76 okrążeń toru. Na najniższym stopniu podium stanął Łukasz Potępa, a piaty był Łukasz Malinowski (52).

W klasie IC-8 Monster Truck triumfował Rafał Ścianek (34 okrążenia) przed Krzysztofem Zającem (28) i Czechem Oldrichem Frankiem (25).

Organizatorzy dziękują wszystkim sponsorom, dzięki którym doszło do tych zawodów.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama