31.03.2014 | Czytano: 993

238 km/h bez mandatu

Gdyby ktoś samochodem jechał z prędkością 230 km/h, to radary, ustawione co kawałek przy polskich drogach, na pewno wychwyciłyby przekroczenie prędkości, a policjanci wystawiliby delikwentowi mandat i „obdarowali” kompletem punktów karnych. Są jednak miejsca, gdzie radarów się nie ustawia. Mandatu nie zapłacił zakopiańczyk Jędrzej Dobrowolski, który mknął z prędkością 238,885 km/h, tle, że na nartach. To nowy rekord Polski!

Poprzedni również należał do niego i został ustanowiony w ubiegłym roku. Wynosił 234,933 km/h. Jest jedynym Polakiem na tyle odważnym, by uprawiać ten sport. Startuje w najszybszej kategorii Speed One. Nowy rekord ustanowiony został we francuskim Vars. 32-letni zakopiańczyk uplasował się na szóstej pozycji w zawodach. Najszybszy był Włoch Simone Origone – 249 km/h. Do niego należy rekord świata – 251,400 km/h ustanowiony w 2006 roku i… nic mu się nie stało.

Oficjalne rekordy szybkości na deskach zaczęto mierzyć w roku 1930 i wtedy Austriak Gustav Lantschner popędził 105 km/h. Parę miesięcy później pobił go o ponad 30 km/h jego rodak Leo Gasperl. Zaczarowaną granice 200 km/h przekroczono w 1978 roku dzięki słynnemu Amerykaninowi Steve’owi McKinney. Mimo ogromnych prędkości do dzisiaj nie odnotowano tragicznych wypadków podczas zjazdu na krechę.

Trasa zjazdowa do speed ski jest prosta jak stół i składa się z trzech sekcji. Najpierw 400, potem 500–metrowy stromy rozbieg o nachyleniu minimum 50 stopni. To tutaj narciarze nabierają prędkości, którą mierzy się w drugiej 100–metrowej strefie. Pokonanie tych dwóch odcinków zajmuje najwyżej 20 sekund. Na końcu, za namalowaną na śniegu linią, jest długa strefa hamowania.

Dobrowolski w 2008 roku rozpoczął walkę z szybkością. Najpierw na zawodach amatorskich w Szwajcarii. Potem były zawody Pucharu Świata i Speed Master, na których pojechał z prędkością 183 km/h. Co się czuje, gdy z tak zawrotną prędkością szusuje się po stoku? Nie ma strachu?

- Strach jest przed startem – mówi. - W trakcie próby go nie odczuwam, może właśnie za sprawa adrenaliny… Czuje się niesamowity opór powietrza i ogromne przeciążenia. Zarówno nogi jak i całe ciało musi być bardzo mocne, bo opory i przeciążenia działają na całość. Pierwszy rekord ustanowiłem na zawodach amatorskich i wyniósł zaledwie 127 km/h. Dokonałem tego wyczynu na sprzęcie zjazdowym. W tym samym roku podczas zawodów Pucharu Świata pomknąłem z prędkością 156 km/h, a za kolejnym razem podczas zawodów Speed Master pobiłem rekord Jacka Niklińskiego wynikiem 183 km/h. Te wyniki osiągnąłem już na specjalistycznym sprzęcie do kategorii Speed One na nartach o długości 238 cm. Są długie i ciężkie, ważą około 15 kilogramów bez wiązań. Są bardzo nieporęczne. Kijki, których używam są zaprojektowane i wykonane zamówienie według regulaminu FIS. Kask jest z włókna węglowego, aerodynamiczny, zabudowany zarówno z przodu jak i z tyłu wychodzący daleko na plecy i zasłaniający barki. Kombinezon wykonany z gumy podszytej materiałem. Bardzo śliski i obcisły, nie przepuszczający powietrza, z miejscami na spojlery na łydkach. Spojlery wykonane są z pianek styropianowych, które nie mogą ważyć więcej niż 0,5 kg i pozwalają na większą stabilizację podczas jazdy. Przy doborze stroju i kasku najważniejsza jest aerodynamika. Seryjne są tylko buty, które i tak przerabiamy. Wiązania są jeszcze powiedzmy alpejskie, w miarę normalne. Pozostałe części ekwipunku są już robione na zamówienie.

- Czekałem na taki zjazd cały rok – powiedział po pobiciu rekordu. - Wiedziałem, że będzie bardzo szybki. Dopisała pogoda, śnieg był bardzo szybki, trasa świetnie przygotowana. Narty niosły fantastycznie, trafiłem ze smarowaniem. Czułem, że panuję nad tym co robię. Czekają mnie kolejne zjazdy. Mam nadzieję, że już niebawem „stuknie” 240 km/h.

Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama