27.12.2013 | Czytano: 1490

Jesteśmy potęgą?

Największa impreza sportowa przełomu roku - 62 Turniej Czterech Skoczni - w pewnej mierze powinna nam dać odpowiedź na tytułowe pytanie. Taki hurraoptymizm mógł zawładnąć naszymi umysłami po ostatnich sukcesach polskich skoczków. Na skoczniach Niemiec i Austrii przekonamy się, czy był uzasadniony.

W Engelbergu PŚ zdominowało dwóch Polaków – Kamil Stoch z Zębu i Jan Ziobro ze Spytkowic. Kiedy w PŚ w odstępie kilku tygodni na najwyższym stopniu podium stało trzech Polaków? Najpierw Krzysztof Biegun, a potem Stoch i Ziobro. Stoch jest liderem Pucharu Świata, a Łukasz Kruczek ma bogactwo wyboru. Z zaciekawieniem będziemy obserwowali rozpoczynający się w weekend Turniej Czterech Skoczni, oczywiście pod kątem igrzysk olimpijskich w Soczi.

Rekordowa pula nagród
Turniej będzie miał rekordową pule nagród – 257,5 tys. euro. Po raz pierwszy czek na sumę 2 tys. euro otrzyma także zwycięzca kwalifikacji. Organizatorzy liczą, że nagroda zachęci skoczków do wzięcia w nich udziału ( pierwsza dziesiątka PŚ ma prawo zrezygnować). Triumfator całego turnieju może liczyć na 20 tys. franków premii. Poszczególne konkursy będą opłacane według zasad obowiązujących w PŚ. Za zwycięstwo przewidziano więc 10 tys. franków.

Ja faworytem?
- Nie myślę o tym – mówi Kamil Stoch, bo specjaliści w nim upatrują głównego kandydata do wygrania 62 Turnieju Czterech Skoczni. – Już kiedyś tak mówiono, a nigdy to się nie sprawdziło. Jestem w dobrej dyspozycji, ale się nie nakręcam. Atmosfera jest gorąca i nie ma co dorzucać do ognia. Niemniej cieszy mnie, że rozpocznę konkurs w koszulce lidera. Zawsze o niej marzyłem. Z jednej strony będzie mi w niej łatwiej, z drugiej- trudniej, bo wielu ode mnie oczekuje dobrych rezultatów.

- Oberstdorf zawsze nie pasowało Kamilowi – twierdzi trener Łukasz Kruczek. – W tym roku sporo trenowaliśmy na tej skoczni i myślę, że żaden z naszych skoczków nie będzie do tego miejsca uprzedzony.

Na skoczni Schattenbergschanze (rozmiar skoczni 137 m; punkt K – 120 m; rekordzista: Norweg Sigurd Pettersen – 143 m w 2003 r.) Polacy pięć razy stawiali na „pudle”, z tego tylko raz na drugim stopniu podium – Stanisław Bobak (1974 r.). Na najniższym stopniu podium stali: Adam Małysz (2004, 2006), Tadeusz Pawlusiak (1970) i Piotr Fijas (1985).

Stoch kontra „Schlieri”
- Faworytem wszystkich jest Stoch. Pewnie mają rację, ale radziłbym nie lekceważyć Andreasa Bardala. Ja też z pewnością jestem w stanie wygrać, chociaż eksperci i media na mnie nie stawiają – mówi Gregor Schlierenzauer, 24- letni Austriak, który może okazać się drugim skoczkiem w historii, który wygra Turniej Czterech Skoczni trzy razy z rzędu. Pierwszy tej sztuki dokonał Norweg Björn Wirkola (1967-69). Najwięcej zwycięstw – 5 – odniósł Fin Janne Ahonen. Najwięcej zwycięstw w konkursach – 10 – przypadło Jensowi Weißflogowi (Niemcy) i Wirkoli.

Jedynym skoczkiem, który wygrał wszystkie konkursy był Sven Hannawald. Niemiec w sezonie 2001/02 wygrał na wszystkich skoczniach i został laureatem Złotych Nart. Warto zauważyć, że był to jubileuszowy 50. Turniej Czterech Skoczni, a Hannawald we wszystkich czterech konkursach startował z numerem 50, nie biorąc udziału w kwalifikacjach.

Jedynym Polakiem, który zwyciężył w TCS był Adam Małysz (2001). Był pierwszym w historii, który uzyskał ponad 1000 punktów (1045,9). Wygrał z największą punktową przewagą w historii, wyniosła ona 104,4 pkt. Ta przewaga daje w przeliczeniu jakieś 58 metrów na skoczni.

Kubacki w Austrii
Do kwalifikacji tegorocznego TCS przystąpi sześciu naszych skoczków – Kamil Stoch, Jan Ziobro, Piotr Żyła, Maciej Kot, Klemens Murańka i Krzysztof Biegun. Po konkursie w Garmisch- Partenkirchen trener jednego odeśle do domu, a w jego miejsce – na austriacką cześć cyklu – wystawi Dawida Kubackiego.

- Żałuję, że nie mogą sprawdzić siedmiu reprezentantów. Będę obserwował chłopaków i niekoniecznie ten z najsłabszymi wynikami w niemieckiej części turnieju odesłany zostanie do domu. Być może spotka to kogoś innego – tłumaczy Łukasz Kruczek.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama