17.05.2009 | Czytano: 1847

Klasa A: To piłka, czy hokej?

Dwa mecze w tygodniu dla podhalańskich piłkarzy to końska dawka. Przerastająca zdecydowanie ich możliwości fizyczne. Mogliśmy się o tym przekonać w niedziele, odnotowując – nawet jak na hokej - zbyt wysokie rezultaty. 10:0 i 7:0, to w hokeju różnica klasy. Co dopiero mówić o futbolu. Piłkarze Sokolicy i Przełęczy powinni się czerwienic ze swoich dokonań .

Lepietnica Klikuszowa – Jarmuta Kolex Szczawnica 1:1 (0:1)
Bramki: Wiesław Żółtek 63 – Kaliciecki 32 karny.
Sędziował Bogusław Górnik z Bukowiny Tatrzańskiej.
Żółte kartki: D. Żółtek, Wojciech Żółtek – Szewczyk, Szczepaniak, Tomczak.
Czerwona kartka: Szewczyk ( 26 min. – druga żółta).

Lepietnica: Pępek – Dziurdzik, Rybski (55 A. Żółtek), Madeja (46 Wiesław Żółtek), Kowalczyk – D. Żółtek, Wojciech Żółtek, Parzygnat, Matuszek – D. Szeliga, R. Szeliga (80 Luberda)
Jarmuta Kolex: Wójcikiewicz – Daniel Wiercioch, Damian Wiercioch, Tomczak, Majerczak – Pietrzak (89 Waligóra), Opiela (79 Szczepaniak), Hrydziuszko, Ł. Wiercioch – Szewczyk, Kaliciecki (77 Michalik).

Pierwszy kwadrans to dominacja gości, którzy ruszyli na klikuszowian z wielkim impetem. Obrona gospodarzy potwornie się gubiła. Szczawniczanie mieli kilka klarownych sytuacji, ale bramkarz był na posterunku. Gdyby wykorzystali co najmniej dwie, to mogło być po meczu. W 26 minucie za atak na bramkarza Szewczyk ujrzał drugi żółty kartonik i dobrze prowadzący zawody arbiter odesłał go pod prysznic. Wydawało się, że gospodarze teraz „siądą” na rywalu, a tymczasem stracili gola. Madeja faulował w polu karnym i Kaliciecki nie bez problemów trafił do siatki. Pępek wyczuł intencje strzelającego, lecz uderzenie było tak mocne, że po rękach wylądowało w siatce. Teraz dopiero nasilił się impet gospodarzy, którzy grali bez trenera (uroczystości rodzinne). Praktycznie nie schodzili z połowy Jarmuty. Ta jedynie sporadycznie przekraczała środkową linię. Dążenie do zmiany niekorzystnego rezultatu przyniosło „owoce” w 63 minucie. Wprowadzony po przerwie Wiesław Żółtek sprawdził czujność golkipera przyjezdnych strzałem z dystansu. Ten „wypluł” piłkę przed siebie, a idący za swoim „ciosem” piłkarz Lepietnicy ze stoickim spokojem ulokował ją w siatce. W 82 minucie gospodarze mogli przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Pięknie z 25 metrów „przyłożył” D. Żółtek, lecz piłka ostemplowała słupek. 


 LKS Szaflary – Przełęcz Łopuszna 10:0 (5:0)
Bramki: Sulka 15, 40, 50, Mrugała 68, 90, Matusiak 20, P. Kamiński 37, Magulski 43, Majewski 60, Naglak 62.
Sędziował Mateusz Gacek z Zakopanego.
Żółte kartki: D. Szymczak.

LKS Szaflary: Szczepaniec – Matusiak, Dygoń, Strama, Łukaszczyk – P. Kamiński, Majewski, Mrugała, Magulski – F. Kamiński, Sulka.
Przełęcz: B. Ambroż – D. Szymczak (46 Pasoń), Kolasa, Kasprzak, A. Klamerus – K. Chowaniec, W. Chowaniec, A. Głowa, Ł. Ambroż – M. Galik, K. Szymczak.

Gospodarze już w pierwszych trzech kwadransach urządzili sobie prawdziwe bramkowe łowy. Łopusznie nie mieli żadnych atutów, by przeciwstawić się prącemu niczym czołg rywalowi. Goście czyste konto zachowali tylko kwadrans. Sulka niczym w masło wszedł w linie defensywne przyjezdnych, znalazł się oko w oko z bramkarzem i posłał piłkę do siatki obok wybiegającego B. Ambroża. Upłynęło zaledwie 5 minut i znowu defensywa Przełęczy została oszukana. Matusika otrzymał podanie w „uliczkę” od Sulki i w sytuacji jeden na jeden uderzył w długi róg bramki. Z każdą minutą rosła przewaga gospodarzy. Udokumentowana została kolejnymi golami w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony. Magulski dojrzał stojącego w idealnej sytuacji P. Kamińskiego i ten z narożnika pola karnego, z dość ostrego kąta trafił w długi róg bramki Przełęczy. 3 minuty później Sulka odebrał piłkę na 30 metrze, minął dwóch przeciwników i w sytuacji sam na sam posłał ją do siatki obok wybiegającego golkipera. Z kolei bramkę do „szatni” zdobył Magulski z 5 metrów po dograniu F. Kamińskiego.

Po przerwie nadal trwał festiwal strzelecki gospodarzy. Rozpoczął go Sulka, korzystając z prezentu defensorów. Potem Majewski głową pokonał bramkarza po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mrugała, który 8 minut później wypuszczony został prostopadłym podaniem przez F. Kamińskiego. Na pełnej szybkości minął bramkarza i wpakował futbolówkę do pustej bramki. W 82 min. zrobiło się zamieszanie pod rzucie rożnym pod bramką B. Ambroża i Naglak huknął pod poprzeczkę. Wynik spotkania ustalił w ostatniej minucie Mrugała. Najpierw na 25 metrze minął dwóch rywali i płaskim strzałem nie dał najmniejszych szans bramkarzowi.

 


 

Skawianin Skawa – Lubań Tylmanowa 1:3 (0:1)
Bramki: K. Ciesielka 60, 89, Udziela 37 karny – Skwarek 80.
Sędziował Roman Baran z Witowa.
Żółte kartki: M. Mastela, K. Mastela, Koźlak – K. Ciesielka, P. Ciesielka.

Skawianin: K. Siepak – Żądło, R. Skawski, Sutor, Koźlak – Stachura, K. Mastela, Skwarek, Łukaszka – M. Mastela, M. Siepak (70 A. Skawski).
Lubań: Salamon – R. Kozielec, Ziajkiewicz, P. Ciesielka, M. Nowrolnik – W. Noworolnik, J. Piszczek, Żołądź, K. Ciesielka – Ligas, Udziela (46 T. Kozielec).

Gospodarze wystąpili bez kilku czołowych graczy, a R. Skawski i Skwarek zagrali z kontuzjami. Kto wie jaki były rezultat, gdyby nie świetna postawa w defensywie tego pierwszego piłkarza. W 5 minucie M. Siepak miał świetną sytuację na objęcie prowadzenia, lecz uderzył za lekko. Potem była seria rzutów wolnych gospodarzy, ale ze zdobyczy bramkowej cieszyli się przyjezdni. Przy próbie wybicia piłki przez gospodarzy została nastrzelona ręka Koźlaka i sędzia wskazał na „wapno”. Bramkarz wyczuł intencje Udzieli, trącił piłkę rękami, ale ta wylądowała pod poprzeczką.

Po zmianie stron gospodarze rzucili się do odrabiania strat i…nadziali się na kontrę. K. Ciesielka otrzymał piękną piłę na wolne pole, minął bramkarza, ale futbolówka mu uciekła do linii końcowej. Zdołał ją złapać, minąć obrońcę i mimo ostrego kąta ulokować w krótkim rogu. Skawianin nie poddawał się i w 80 minucie nadeszła dla nich szczęśliwa chwila. Sędzia podyktował wolnego z 15 metrów. „Sprawiedliwy” uznał, iż Salamon trzymał piłkę dłużej niż 6 sekund. Skwarek mocno uderzył, a bramkarz był za krótki by ją dosięgnąć i „wpadło” przy słupeczku. Gospodarze dostali wiatru w żagle. Dwa razy stadion już wzniósł okrzyk radości, ale…zatrzepotało tylko boczną siatką. Odkrycie się kosztowało utratę gola. Gospodarze nadziali się na kolejną kontrę z udziałem szybkiego K. Ciesielki. Podobnie jak za pierwszym razem otrzymał piłkę na wolne pole, wygrał pojedynek biegowy i w sytuacji sam na sam uderzył z pierwszego z 17 metrów obok rozpaczliwie interweniującego golkipera.


Sokolica Krościenko – Czarni Czarny Dunajec 0:7 (0:3)
Bramki: Cikowski 2, 28, Dzielawa 44, 75, Bandyk 78 karny, M. Głowacz 85, 88.
Sędziował Tomasz Jabłoński z Kluszkowiec.
Żółte kartki: Ciślak.

Sokolica: Kacwin – Kowalczyk, M. Bobak (60 Murzyn), Plewa, Topolski – Kudas (46 Jawor), Zachwieja, Zając (80 Wybraniec), Orkisz – Myszogląd (46 Gaweł).
Czarni: Kajmowicz – Gacek, Kantor, Szwajnos, Ciślak – J. Głowacz, Cikowski, Cholewa, Dzielawa (79 Szaflarski) – Bandyk, Kolbercki (71 M. Głowacz).

- Zbyt wcześnie dla Sokolicy rozpoczął się mecz. Gdy gramy wieczorem piłkarze są w zdecydowanie lepszej dyspozycji – powiedział prezes Sokolicy, Leszek Bobak.

My dodajmy, iż gospodarze spali na boisku. Poruszali się jak muchy w smole. Nie pomógł im też bramkarz, który miał fatalny dzień. Już w drugiej minucie skiksował po wolnym, ustawiając mecz. Czarni nie grali nic rewelacyjnego, ale każda wrzutka na pole karne miejscowej jedenastki pachniała bramką. Co zaś kopnęli w światło bramki, wszystko wpadało. Okrasą pojedynku był gol Dzielawy w 75 minucie. Jego uderzenie z 16 metrów wylądowało pod poprzeczką. Z kolei 3 minuty później Bobak ściął gościa w polu karnym i rzut karny na bramkę zamienił niezawodny z tego elementu Bandyk. 


Szarotka Nowy Targ – Bystry Nowe Bystre 1:1 (1:0)
Bramki: Karpiel 44 karny – Z. Staszel 83.
Sędziował Zbigniew Suwada z Jabłonki.
Żółte kartki: Ł. Ślusarek – Graca, Salamon ( na ławce).

Szarotka: Trzeciak – Sewielski, Karpiel, Wąchała (55 Bulańda), Polczak – Luberda, Bobek, Wójciak (75 M. Mastalski), Ł. Ślusarek – Hajnos (75 Radek), Słaboń.
Bystry: Graca – M . Żołnierczyk, A. Żołnierczyk, W. Staszel, Słodyczka – Z. Staszel, Jaszewski, Potrząsaj, Malacina (80 Styrczula) – Prokop, Dudziak.

Pierwszy kwadrans należał do gospodarzy, ale nie potrafili w znaczący sposób zagrozić bramce Bystrego. Potem gra się wyrównała, ale dopiero w ostatnich 15 minutach odnotowaliśmy akcje godne reporterskiego notesu. Ze strony przyjezdnych dobre okazje mieli Malacina i Prokop, którzy próbowali zaskoczyć Trzeciaka po długim rogu, ale minimalnie piłka minęła słupek. Golkiper Szarotki potwornie się wkurzył na defensywę. – Watę macie w nogach – krzyknął do nich. Jeśli liczyć kolejne minuty, to okrzyk ten poskutkował, ale w całym meczu raczej nie odniósł spodziewanych efektów. Wata w nogach pozostała.

Ale wracając do pierwszej połowy, to miejscowi najlepszą sytuację na objęcie prowadzenia mieli w 35 minucie. Ł. Ślusarek rzucił długą piłkę Bobkowi, który wychodził sam na sam, lecz bramkarz go ubiegł. Kolejna wrzutka Ł. Ślusarka na wolne pole dała szanse Luberdzie. I tym razem Graca wybiegł z bramki, jednak jego interwencję arbiter zakwalifikował na żółtą kartkę i rzut karny. Graca wyczuł Karpiela z „jedenastki”, ale nie zdołał zatrzymać futbolówki.

Druga połowa się jeszcze nie zaczęła, a na ławce Bystrego doszło do kłótni. W jej efekcie prezes Bytrego udał się na trybuny, a Salamon ujrzał żółty kartonik. Chyba obraził się na cały świat, bo udał się do szatni, a po drodze ze złością rzucił koszulką. Nie wiem czy ta burzliwa atmosfera dobrze podziałała na gości, bo w drugiej połowie byli zespołem lepszym i z uporem dążyli do wyrównania. Najpierw piękną główką po rzucie rożnym popisał się Malacina, ale Trzeciak był na posterunku. W 67 minucie wydawało się, że piłka po uderzeniu Z. Staszla wpadnie do bramki, ale tuż przed linią bramkową sytuacje uratował Sewielski wspólnie z bramkarzem. Za moment piękne nożyce wykonał Jaszewski, ale piłka uderzona została zbyt lekko i padła łupem nowotarżan. Ale co się odwlecze… W 83 minucie goście mogli się radować. Pozostawiony na piątce bez opieki Z. Staszel nie dał najmniejszych szans obrony Trzeciakowi.

ZDJĘCIA Z MECZU POD ARTYKUŁEM...


Jordan Jordanów – Huragan Waksmund 3:2 (3:0)
Bramki: R. Żegleń 14, Hodana 26, Michał Kurdas 35 – K. Rogal 52, B. Drożdż 86 karny.
Sędziował Andrzej Opacian z Ratułowa.
Żółte kartki: Maciej Kurdas, R. Żegleń – A. Mroszczak, D. Mroszczak.
Czerwone kartki: Maciej Kurdas ( 85 min. – druga żółta) – A. Mroszczak ( 90 +5 min. – druga żółta)

Jordan: Sum – Jeziorski, M. Żegleń (65 Matejko), Bąk, Hodana – Maciej Kurdas, Michał Kurdas, R. Żegleń (75 Gawroński), Tyrpa – Karkula, Kołodziejczyk (78 Zieliński)
Huragan: Rejczak – K. Rogal, Handzel, Bryja, Kalisz – Cyrwus, A. Mroszczak, Oraczko (55 Oraczko), D. Mroszczak (75 Sral) – Sz. Drożdż, B. Drożdż.

Lider w pierwszej połowie dał koncert gry i urządził festiwal cudownych goli. Rozpoczął go w 14 minucie R. Żegleń, który po podaniu Tyrpy z 20 metrów, z pierwszego, lewą nogą trafił pod łatę. Potem raz za razem sunął atak na bramkę Rejczaka. Ten w 17 minucie popisał się piękną interwencją po chytrym strzale Hodany. 3 minuty później świetnej akcji nie zamknął Tyrpa, a w 24 min. cudowna główka Macieja Kurdasa wyłapana została przez Rejczaka. Gol wisiał na włosiu i…został zdobyty, efektownym uderzeniem z 20 metrów po długim rogu. Okrasą meczu był jednak gol Michała Kurdasa z 40 metrów. Huknął, aż siatą zatrzęsło i dobrze, że ją nie przerwało. W pierwszej połowie goście w samej końcówce sprawdzili umiejętności Suma i okazały się wysokie.

Za to po zmianie stron zespołem dyktującym warunki na boisku byli przyjezdni. Gospodarze cofnęli się do tyłu, bronili korzystnego wyniku i rezerwowali siły na pucharową potyczkę. Toteż Sum miał mnóstwo pracy. Skapitulował w 52 minucie, po uderzeniu K. Rogala ( piłka przełamała mu ręce). Niespełna minutę później Sum wyszedł obronną ręką z pojedynku jeden na jeden z B. Drożdżem. Świetnie też interweniował w 65 minucie po strzale Sz. Drożdża z wolnego. W tym fragmencie gry gospodarze tylko raz skontrowali i Tyrpa trafił w słupek. Losy meczu zostały przesadzone w 86 min. Sędzia za rękę w szesnastce podyktował karnego, którego na bramkę zamienił B. Drożdż. 


Dunajec Ostrowsko – ZOR Frydman 1:2 (0:0)
Bramki: T. Żegleń 83 karny – A. Janczy 75, E. Brynczka 77.
Sędziował Jan Pawlikowski z Poronina.
Żółte kartki: Wróbel, Szumal, Kamoń – Zygmond, Młynarczyk.

Dunajec: Ludzia – R. Gucwa, Wróbel, Kozieł, K. Żegleń – S. Gucwa, T. Żegleń, Ostwald, Krzysica (38 Kamoń) – Szumal, Sz. Waksmundzki (85 Nowobilski).
ZOR: M. Janczy – Zygmond, Wójcik, A. Janczy, B. Brynczka – G. Błachut, Pisarczyk, Młynarczyk, R. Brynczka – Ferko, M. Blachut.

To był mecz za sześć punktów, bo oba zespoły walczą o ligowy byt. Zwycięsko z tej potyczki wyszli przyjezdni i jak najbardziej zasłużenie, bo w przekroju całego spotkania byli zespołem lepszym, walczącym z większą determinacją o ważne punkty. Już w pierwszej połowie mogli prowadzić, ale brakowało szczęścia w finalizowaniu akcji. Do tego ich najlepszy strzelec Młynarczyk miał „jeża”. W 36 minucie trafił w słupek, a 2 minuty później w sytuacji sam na sam w boczną siatkę. Gospodarze tylko raz zatrudnili M. Janczego, zrobił to S. Gucwa w 40 minucie.

Po zmianie stron obraz gry nie ulegał zmianie. Frydman przesiadywał na połowie Dunajca, ale nic z tego nie wynikało. Przyczyny były dwie: po pierwsze dobrze dysponowany był Ludzia, po drugie defensywa gospodarzy spisywała się bez zarzutu. Gospodarze od początku nastawili się na destrukcję i kontry. Te ostanie nie bardzo im wychodziły. Daleko przed polem karnym się załamywały.

Gdy Ferko w 70 minucie nie wykorzystał sytuacji sam na sam, wydawało się, że goli w tym meczu nie zobaczymy. A jednak! 5 minut później goście wykonywali wolnego z okolic narożnika pola karnego. Młynarczyk zagrał po ziemi do A. Janczego, który pięknie zgasił futbolówkę i natychmiast uderzył. Bramkarz wyciągnął się jak struna, ale nie zdołał dosięgnąć futbolówki. Gości poszli za ciosem i za moment B. Brynczka, po przechwyceniu podania, prostopadłym podaniem posłał w bój E. Brynczkę, a ten z 16 metrów, widząc, iż bramkarz opuścił swój posterunek, przelobował go. Gospodarzom na otarcie łez pozostał gol zdobyty z karnego, po faulu Zygmonda.

TABELA:

LP
DRUŻYNA
MECZE
PUNKTY
BRAMKI
1
Jordan
20
54
49-17
2
Lubań
20
42
51-34
3
Szaflary
20
35
68-39
4
Huragan
20
35
40-29
5
Lepietnica
20
31
36-31
6
Skawianin
20
28
39-44
7
Bystry
20
27
46-39
8
Jarmuta
20
24
33-32
9
Szarotka
20
24
34-49
10
Czarni
20
21
42-47
11
ZOR
20
21
25-37
12
Sokolica
20
20
42-60
13
Dunajec
19
18
31-43
14
Przełęcz
19
11
18-54

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama