05.05.2009 | Czytano: 1589

Bilans majowego weekendu

Majowy długi weekend to dla większości ludzi czas odpoczynku, relaksu, natomiast dla piłkarzy szczególnie klas niższych to okres wytężonej pracy. Podhalańscy futboliści w czasie weekendu grali zaplanowane kolejki a także zaległe mecze z początku rozgrywek, gdy warunki atmosferyczne zmuszały organizatorów do przekładania spotkań.

 Bilans piłkarskiego weekendu dla podhalańskich zespołów od IV do VI ligi był umiarkowanie pozytywny. Z pewnością żadna z drużyn nie może być w stu procentach usatysfakcjonowana ze swoich wyników.

Najwyżej sklasyfikowany nasz zespół występujący w IV lidze Lubań Maniowy po porażce w zaległym spotkaniu ze Skawą w Wadowicach z drugiego wyjazdu tym razem do Bochni przywiózł tylko jeden punkt. Remis w tym meczu jest naszą porażką twierdzi trener Lubania Bartłomiej Walczak. Mieliśmy wystarczająco dużo okazji, aby to spotkanie rozstrzygnąć na swoja korzyść. Niestety w niektórych spotkaniach dopada nas syndrom nieskuteczności. Drugim negatywnym elementem w naszej grze są bramki tracone przez nas ze stałych fragmentów gry. Tak było w Wadowicach, jeszcze gorzej w Bochni, gdy straciliśmy gola w doliczonym czasie właśnie po rzucie rożnym. Zawodnicy muszą wykazać się większą koncentracją w takich momentach, bo będziemy tracić głupie bramki i robić prezenty naszym rywalom.

Drugi hierarchicznie nasz zespół Watra Białka Tatrzańska już tylko do końca tego sezonu będzie zespołem V ligowym. Takie są realia, bowiem Watra zajmuje przedostanie miejsce w lidze z dorobkiem punktowym niedającym perspektyw przedłużenia ligowego bytu. Dwa remisy 3-3 z Dąbrovią i 2-2 z Uściem Gorlickim zespołami z dolnych rejonów tabeli tylko potwierdzają spostrzeżenia, że możliwości młodego białczańskiego zespołu na razie nie wystarczają na V ligę.

Czy Watrę w tej klasie zastąpi inny Podhalański zespół to pytanie najbardziej frapuje zakopiańskich kibiców. KS Zakopane zajmuje 2 miejsce z takim samym dorobkiem punktowym jak Łosoś Łososina Dolna. W dwu meczach zakopiańczycy zdobyli 4 punkty remisując w Zawadzie 1-1 i wygrywając u siebie z Hartem 5-0. Niby bilans dobry, ale w wyścigu o V ligę trzeba wygrywać wszystkie mecze, bo rywal nie traci punktów.

Czy zakopiańscy piłkarze wytrzymają tą presję, czy wystarczy im umiejętności do wygrywania pozostałych spotkań oto jest pytanie. Do zakończenia rozgrywek tych spotkań jest jeszcze sporo. Pozostali nasi reprezentanci w VI lidze w związku ze zmianami regulaminowymi wprowadzającymi baraże wicemistrzów A klas z drużynami z miejsc poza automatycznymi spadkowiczami walczą o pozostanie w lidze. Cztery punkty w dwu meczach wywalczyły Wierchy Rabka. Wygrana Wierchów z Zawadą 2-0 była bardzo ważna, ale już remis z Orkanem Raba Wyżna przyjęto w Rabce z dużym niezadowoleniem. Jesteśmy niezadowoleni przed wszystkim z decyzji sędziego w derbach mówi kierownik drużyny Wierchów Tomasz Traczyk. W końcówce spotkania należał się nam rzut karny i niestety nie został podyktowany. Oczywiście mieliśmy wcześniej sporo okazji do zdobycia drugiego gola, ale sędzia nie może nam czynić z tego zarzutu. Każdy na boisku ma wykonywać swoja robotę zgodnie z duchem gry. Remis Orkanowi w tym meczu też nic nie dał, bo drużyna z Raby Wyżnej w kolejnym spotkaniu poległa w Łososinie Dolnej 2-0. Z dwu pozostałych naszych reprezentantów VI ligi Orawa Jabłonka przegrała z Ogniem w Piwnicznej 4-5 i wygrała u siebie z Dobrzanką 3-2. Już sam zestaw wyników świadczy o tym jak chimerycznym zespołem są Orawianie. Przegrywają ze słabeuszami a są w stanie wygrać z drużyną na wiosnę niepokonaną. Taka huśtawka nastrojów pewnie trwać będzie w zespole z Jabłonki do końca sezonu.

Bardzo podobnie jest w Porońcu. Po piątkowym zwycięstwie 4-2 w z Hartem w Tęgoborzu zapewne w Poroninie liczono na komplet punktów z niżej notowaną Kobylanką. I wszystko na to wskazywało. Bramka zdobyta przez Poroniec już w drugiej minucie spotkania dawała podstawy, że gospodarze pójdą za ciosem. Nic takiego nie nastąpiło. Piłkarze Porońca robili wrażenie, jakby myśleli, że kolejne gole same wpadną do bramki rywali. Piłka wpadła, ale do bramki Porońca. Można utyskiwać, że Porońcowi należał się rzut karny, ale i poronińscy piłkarze sami „zapracowali” na ten remis nie wykorzystując okazji, w których trampkarz z łatwością umieściłby piłkę w siatce. W sumie bilans długiego piłkarskiego weekendu wypadł dla góralskich piłkarzy umiarkowanie pozytywnie.

Ryb

Komentarze







reklama