29.10.2008 | Czytano: 1808

Bez niespodzianek

Druga runda Pucharu Polski na szczeblu Podhalańskiego Podokręgu Piłki Nożnej rozgrywana jest na raty. W poprzednim tygodniu za burtę wypały dwa A-klasowe zespoły, tej niedzieli nie zanotowano niespodzianek.

Blisko wyeliminowania była nowotarska Szarotka, która twarz uratowała w trzeciej minucie doliczonego czasu gry z kontrowersyjnego karnego. Nowotarżanie od 15 minuty grali z przewagą jednego piłkarza i nie potrafili tego wykorzystać. Więcej, stracili wtedy dwa gole.



Grom Morawczyna – Napravia Naprawa 2:2 (2:2) karne 3:5
Bramki: M. Cisoń 10, Jacek Błachuta 13 – Śmietana 30, 38.

Sędziował Zbigniew Batkiewicz z Nowego Targu.
Żółte kartki: T. Fiedor, S. Myrda, Łysy – M. Paluch, P. Rypel.

Grom: Stopa – S. Myrda, J. Bryja (46 E. Myrda), Krupa, A. Myrda (57 Hrapkowicz) – T. Fiedor, P. Fiedor, Łysy, M. Cisoń – Jacek Błachuta, Jan Błachuta.

Napravia: S. Rypel – Kokoszka, Sutor (78 Halek), Nowak, Medes – M. Paluch, Kołodziejczyk (46 Czubin), Gacek (66 R. Panek), T. Panek – Śmietana, P. Rypel (59 Grzybacz).

Niezwykle zacięte spotkanie. By wyłonić zwycięzcę trzeba było wykonywać „jedenastki”. W tym elemencie piłkarskiej sztuki lepsi okazali się goście i to ich zobaczymy w kolejnej rundzie pucharu.

Kibice gole widzieli tylko w pierwszych trzech kwadransach, ale nie znaczy to, że się nudzili. Pierwsze trzy kwadranse to prawdziwa zmiana nastrojów w obu ekipach. Gospodarze mieli wspaniale wejście w mecz. Po 13 minutach prowadzili 2:0. Najpierw dośrodkowanie z lewej strony głową na gola zamienił M. Cisoń. Bramkarz był kompletnie bezradny, bo futbolówka była bardzo dokładnie dograna. 3 minuty później błąd popełnił bramkarz gości, który odbił piłkę wprost pod nogi Jacka Błachuty. Ten nawet ruchu nie musiał wykonać, bo odbita piłka sama wtoczyła się do bramki. Wydawało się, że mecz jest ustawiony. Goście jednak się nie poddali. Szybko wzięli się do solidnej roboty. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Świetne spotkanie rozgrywał junior Śmietana. To dzięki jego trafieniom zespoły na przerwę schodziły z nadzieją, że w drugiej części przechylą szale na swoją stronę i będą świętować awans. W 30 minucie kapitalnie zgasił futbolówkę po dośrodkowaniu i uderzył z pierwszego z 8 metrów. Bramkarz wybiegł z bramki, ale został złapany na wykroku i piłka zatrzepotała w siatce. Goście poszli za ciosem i pod bramką Gromu było bardzo gorąco. W 38 min. po raz drugi próbkę swoich snajperskich umiejętności dał Śmietana. Po szybkich wymianach z klepki piłka trafiła do niego. Mały wzrostem zawodnik, wkręcił się między obrońców i strzałem z woleja z 14 metrów nie dał najmniejszych szans obrony bramkarzowi.

Po zmianie stron gra z minuty na minutę była wolniejsza. Widać było, iż tempo jakie piłkarze narzucili w pierwszej części meczu całkowicie odebrało im „oddech”. Poruszali się coraz wolniej, grali niedokładnie, bo często piłki nie znajdowały adresata. Przewaga optyczna była po stronie Naprawy, która miała wyśmienitą szansę, by w regulaminowym czasie rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść. M. Paluch zmarnował „setkę” i…mógł tylko złapać się za głowę. Tym samym sędzia zarządził egzekwowanie rzutów karnych. Za niefortunną interwencję przy utracie drugiego gola zrehabilitował się S. Rypel. W pięknym stylu obronił „jedenastkę”, a ponieważ jego koledzy wykonali ten stały fragment gry bezbłędnie, kibice mogli odśpiewać im „Sto lat”.



Delta Pieniążkowice – Jarmuta Kolex Szczawnica 1:4 (0:3)
Bramki: Stoch 66 – Waligóra 6, 84, J. Pietrzak 32, 45.

Sędziował Kazimierz Antolak z Nowego Targu.

Delta: Bafia – Maciej Gawron, Stoch, Tomasik, Łaś – Jacek Bobek, Jerzy Bobek, Marcin Gawron (55 P. Łabuda), Jan Bobek – J. Łabuda (46 K. Bobek), Jopek.

Jarmuta: Wójcikiewicz – Opiela, D. Wiercioch, Tomczak, Bajdel – M. Pietrzak (46 Ł. Wiercioch), J. Pietrzak, Hrydziuszko, Waligóra – Smoleń (46 R. Wiercioch), Michalik (46 Gałuszka).

W pierwszych trzech kwadransach dominowali goście, którzy swoją ogromną przewagę udokumentowali trzema trafieniami. Gospodarze jakby przelękli się sławy rywala. Za głęboko się cofnęli i spotkała ich za to kara. Już w 6 minucie gospodarze dali się ograć na prawym skrzydle J. Pietrzakowi, który po „związaniu” dwóch rywali dośrodkował idealnie pod nogi Waligóry. Ten nie mógł nic innego zrobić jak tylko posłać futbolówkę do bramki. J. Pietrzak był największą zmorą defensywy Delty. Kręcił gospodarzami niemiłosiernie. To on w 32 min. po podaniu z głębi pola Smolenia, znalazł się w sytuacji sam na sam i trafił w długi róg bramki. On także zdobył gola do tzw. „szatni”. To był majstersztyk w jego wykonaniu. Po przyjęciu piłki w narożniku szesnastki, podbił ją sobie do góry i z woleja trafił w krótki róg bramki.
Zadowoleni z wysokiego prowadzenie goście w przerwie zmienili trzech zawodników i Delta, walcząca bardzo ambitnie, uzyskała przewagę. Jakieś 20 minut trwało oblężenie bramki Jarmuty. Gospodarze mieli 4-5 doskonałych sytuacji na zmianę niekorzystnego rezultatu, ale mieli też fatalnie nastawione celowniki. Tylko raz, w 66 min., udało im się pokonać bramkarza Jarmuty. Stoch w sytuacji sam na sam zachował się jak stary wyga. Zamarkował strzał w lewy róg, bramkarz dał się nabrać i padł na trawę, a Stoch z drugiej strony trafił do bramki. Goście odpowiedzieli dopiero w 85 min. Waligóra otrzymał piłkę w „uliczkę” od J. Pietrzaka i w sytuacji sam na sam trafił w krótki róg bramki. Chwilę później oko w oko z ostatnią instancją miejscowych stanął Ł. Wiercioch, lecz przestrzelił. Zaś w 87 min. J. Pietrzak po wymanewrowaniu obrony i bramkarza miał zbyt ostry kąt, by trafić do siatki. Piłka przeszła od słupka do słupka wzdłuż linii bramkowej.



Krokus Łapsze Niżne – Huragan Waksmund 1:5 (0:3)
Bramki: J. Stanek 67 – Oraczko 1, samobójcza 7, A. Mroszczak 33, 85, Sz. Drożdż 50.

Sędziował  Franciszek Górecki ze Sromowiec Wyżnych.
Żółte kartki: S. Sowa - D. Bryja.

Krokus: Kałafut – P. Nowak, T. Celuszak, A. Celuszak (15 W. Nowak), Haber – P. Sowa, J. Stanek, Majerczak, ( 46 Butas) , Kowalczyk – S. Sowa, D. Stanek (46 Knap).

Huragan: Cyrwus – P. Bryja (28 Sral), W. Waksmundzki I, Michniak (65 W. Waksmundzki II), D. Waksmundzki – M. Handzel, Oraczko (55 D. Bryja), Sz. Drożdż, A. Mroszczak – T. Mroszczak (49 B. Handzel), D. Mroszczak.

Już pierwsza interwencja bramkarza gospodarzy polegała na…wyciagnięciu piłki z siatki. W 1 minucie dośrodkowywał A. Mroszczak, piłkę głową zgrał T. Mroszczak do Oraczko, a ten z bliska wpakował ją do bramki. Po kolejnych 6 minutach Huragan prowadził już 2:0. Tym razem w strzelaniu goli wyręczył waksmundzian obrońca Krokusa. Piłka posłana wzdłuż bramki przez D. Mroszczak nabiła obrońcę gospodarzy i ku rozpaczy bramkarza znalazła się za jego plecami. Zaś w 15 minucie A. Mroszczak trafił w słupek. 4 minuty później gospodarze mieli „jedenastkę”, lecz nie wykorzystał jej Sowa. Obronił Cyrwus. Tenże Sowa w 30 minucie został zablokowany przez obrońców. Kto wie jak zakończyłaby się akcja, gdy nie zwlekał ze strzałem. Nie dasz, dostaniesz…3 minuty później goście wykonywali wolnego z 18 metrów. A. Mroszczak popisał się kapitalnym uderzeniem, po którym piłka wyładowała w górnym rogu bramki.

Po zmianie stron gra się wyrównała. Gospodarze częściej dochodzili do pozycji strzeleckich. Niemniej to Huragan w 50 min. podwyższył na 4:0. Crossowe podanie przeciął głową Sz. Drożdż, a że bramkarz był źle ustawiony, więc za moment piłkarz Huraganu przyjmował gratulacje od kolegów. Bardzo aktywny w tym fragmencie gry był J. Stanek. To on w 67 min. znalazł sposób na pokonanie Cyrwusa z rzutu wolnego. Bramkarzowi milimetrów zabrakło, by skutecznie interweniować. Po rękach piłka wpadła mu do bramki. Wynik spotkania ustalił A. Mroszczak. Ten gol był okrasą spotkania. Z narożnika pola karnego uderzył prostym podbiciem i futbolówka wylądowała w przeciwległym okienku.



Spisz Krempachy – Szarotka Nowy Targ 2:2 (1:1) karne 0:3
Bramki: Mroszczak 40, 60 – Ł. Ślusarek 16 karny, 90+ 3 karny.

Sędziował  Tomasz Jabłoński z Kluszkowiec.
Żółte kartki: Lorenc, Pietraszek, R. Moś – Ojrzanowski, Wójciak, Czubernat.
Czerwona kartka: M. Kaczmarczyk 15 min. faul taktyczny.

Spisz: G. Zygmond – Lorenc (88 R. Mos), M. Pietraszek, Mroszczak (77 J. Kaczmarczyk), J. Łukasz – M. Kaczmarczyk, P. Zygmond, M. Moś, Kowalczyk – Milaniak, W. Surma.

Szarotka: Trzeciak – Pyzowski, Gołuchowski, Ojrzanowski, Polczak – M. Luberda (85 Targosz), Bobek, Wójciak (55 Czubernat), Ł. Ślusarek – Hajnos, Żądło.

Pierwszy kwadrans to wzajemne badanie sił. Oba zespoły nastawiły się na… pułapki ofsajdowe. Toteż akcji godnych reporterskiego notesu nie było. Publika ożywiła się po raz pierwszy w 15 minucie. Faulował w polu karnym M. Kaczmarczyk szarżującego Hajnosa. Sędzia nie tylko podyktował rzut karny, ale także wyrzucił z boiska piłkarza Spisza. „Jedenastkę” pewnie na bramkę zamienił Ł. Ślusarek. Gospodarze od tego momentu grali w dziesiątkę i…o dziwo nie było tego widać. To oni dyktowali warunki gry, a goście przyczajeni za podwójną gardą próbowali sporadycznie wyprowadzać kontrataki. Gospodarze mieli dwie doskonałe sytuacje na wyrównanie. M. in. błędu Gołuchowskiego w 32 min. nie wykorzystał Mroszczak. Minimalnie szybszy był Trzeciak. Ale co się odwlecze… 5 minut przed przerwą Łukasz ze środka boiska prostopadle podał do Mroszczaka, a ten niczym samochód Formuły 1 wyprzedził obrońców gości i trafił do siatki.

W przerwie miejscowi kibice zastanawiali się, czy ich pupilom starczy sił, by w dziesiątkę pokonać nowotarżan występujących klasę wyżej. Okazuje się, że tak. To gospodarze przejawiali więcej inicjatywy, stwarzali sobie golowe okazje. W 60 minucie Milaniak z 20 metrów bez przyjęcia przepięknie uderzył, lecz piłka minimalnie przeszła obok słupka. Chwilę później stadion oszalał z radości. Pietraszek prostopadle podał do Mroszczaka, a ten jeszcze raz udowodnił, iż jest za szybki dla defensorów Szarotki. Minął ich w dziecinny sposób i znalazł lukę pod brzuchem bramkarza. Piłka znalazła się w bramce. Wydawało się, że goście ruszą do huraganowych ataków, a tymczasem 5 minut później byli bliscy stracenia kolejnego gola. Po dośrodkowaniu M. Mosia w pole karne główkował Mroszczak i…ostemplował słupek nowotarskiej świątyni. Piłka odbita od słupka trafiła w Trzeciaka, który instynktownie ją złapał. W 73 minucie gospodarze wyprowadzili szybką kontrę P. Zygmond zagrał do Pietraszka, ale ten zbyt słabo uderzył i piłka padła łupem Trzeciaka. Goście przycisnęli w samej końcówce. Bardzo aktywny był Hajnos, który w 87 min. z 18 metrów posłał piłkę nad poprzeczkę. W 3 minucie doliczonego czasu gry Hajnos jeszcze raz poszedł na „aferę” i stało się. Wejście M. Mosia arbiter zakwalifikował jako faul i wskazał na „wapno”. Oburzenie miejscowych piłkarzy i działaczy było ogromne. Po raz drugi z „jedenastki” trafił Ł. Ślusarek i o awansie musiały zadecydować rzuty karne. Lepiej je egzekwowali goście. Trzeciak obronił uderzenia R. Mosia i J. Kaczmarczyka, a po strzale Pietraszka w sukurs przyszedł mu słupek. Za to bezbłędnie trafiali gracze Szarotki: Ojrzanowski, Ł. Ślusarek i Czubernat.



Babia Góra Lipnica Wielka – Przełęcz Łopuszna 3:0 walkower; goście nie stawili się na zawody.



LKS Szaflary – Skawianin Skawa 5:2 (5:0)
Bramki: Baboń 20, Mrugała 27, 29, Sulka 28, Majewski 40 – Lubiński 60, Skwarek 85.
 
Sędziował Marek Ciężobka z Nowego Targu.
Żółte kartki: Czernik – Gackowiec.

Szaflary: Szczepaniec – Czernik, Hreśka, Strama, Majewski – Baboń, Jasion (55 M. Walkosz), Mrugała, Matusiak (73 Łukaszczyk) – Kamiński, M. Sulka.

Skawianin: Siepak – Żądło, Madeja (46 Dziwisz), Bogdał, Stachura – K. Mastela, Skwarek, Lubiński, M. Mastela – Surlas, Gackowiec.

Losy spotkania zostały rozstrzygnięte między 27 a 29 minuta. Wtedy gospodarze zadali trzy nokautujące ciosy. Trzeba przyznać, iż szalfarzanie mieli w tym dniu wyborną strzelecką formę. Wypracowali sobie 7 sytuacji, z czego pięć zamienili na bramki. Jednak do 20 minuty goście dzielnie się trzymali. Stwarzali sytuacje, ale celowniki mieli fatalnie rozregulowane. Ich strzały dziurawiły niebo, bądź mijały słupki bramki strzeżonej przez Szczepańca. We wspomnianej minucie gospodarze wykonywali rzut rożny. Mocno bita przez Matusiaka piłka minęła Jasiona i spadła pod nogi Baboniowi. Ten takich prezentów nie marnuje. Uderzył z pierwszej piłki i bramkarz gości zmuszony został do wyjęcia futbolówki z siatki. To co się potem stało, zwaliło z nóg Skawianina. To były trzy minuty, które wstrząsnęły przyjezdnymi. Najpierw Mrugała dostał piłkę na wolne pole i strzałem po ziemi w krótki róg pokonał bramkarza. Ostatnia instancja przyjezdnych nie była bez winy przy utracie tego gola. Niespełna 60 sekund później Sulka otrzymał piłkę w polu karnym, zwodem oszukał bramkarza i obok jego ręki wpakował ją do bramki. Za moment po raz drugi w objęciach kolegów utonął Mrugała. Uderzył z pierwszego po długim rogu i mimo iż bramkarz wyciągnął się jak długi piłka wtoczyła się do bramki. „Dobił” gości w tej części gry Majewski, którego wyszukał w polu karnym Kamiński. Podanie był tak precyzyjne, iż strzelcowi nie pozostało nic innego tylko dopełnić formalności.

Gospodarze uznali, że na tym ich praca się zakończyła i w drugiej połowie całkowicie oddali inicjatywę gościom. Pozwolili im nawet na zdobycie dwóch goli. Pierwszego stracili po godzinie gry z 14 metrów po uderzeniu Lubińskiego. Po raz drugi goście cieszyli się 5 minut przed końcowym gwizdkiem arbitra. Tym razem gola sprezentował im bramkarz, który wyszedł do piłki, a cwany Skwarek pokonał go chytrym strzałem z półwoleja z 16 metrów.

- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była koncertowa – mówi trener gospodarzy Ignacy Tworzyk. – Nasze ataki były składne i dynamiczne. Ręce same składały się do oklasków. Chłopcy zrealizowali w 100% moją taktykę. Po przerwie stanęliśmy. Obdarowaliśmy prezentami gości. Nas piłka nie słuchała, a rywala tak.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama