02.02.2013 | Czytano: 2509

„Odpalili” w drugiej tercji(+zdjęcia)

- Nie było to porywające widowisko. Były mecze zdecydowanie lepsze w naszym wykonaniu, prowadzone w szybszym tempie. Powód? Z wyjątkiem pierwszej formacji, pozostałe były złożone na szybko. Doszli nowi gracze, kilku wróciło po kontuzjach. Trenowali wspólnie tylko trzy treningi. To zbyt krótki czas, by się zgrać – powiedział trener Podhala, Marek Ziętara.

Jego podopieczni nie mieli jednak kłopotów z odniesieniem wysokiego zwycięstwa. Rozkręcali się powoli, ale jak włączył drugie „dopalanie”, to Orlik spasował.

- Bezpłciowa tercja – ocenił pierwsze 20 minut jeden z kibiców. Gra obu zespołom się nie kleiła. Było sporo niedokładnych podań, rwanych akcji, nieporozumień. Świetnie się wprowadził nowy nabytek Podhala, Edgars Adamovičs. „Maczał palce” przy obydwu golach. W 71 sekundzie kąśliwie uderzył spod niebieskiej linii. Jakubowski „wypluł” krążek i zakotłowało się pod jego świątynią. Próbował go zaskoczyć Naupauer i F. Wielkiewicz, ale dopiero Zarotyński posłał krążek do bramki. Łotysz podobnym uderzeniem popisał się w 13 minucie. Krążek po drodze odbił się od Bomby, a Bryniczka ulokował go w bramce.

A goście? Nie prezentowali się źle. W pierwszych minutach odsłony kilka razy sprawdzili dyspozycję Rajskiego, tyle, że strzałami z dystansu. W miarę upływu czasu gra przeniosła się do tercji opolan. Górale kręcili kręciołki w ich tercji, ale brakowało precyzji w ostatniej fazie akcji. Mrugała ostemplował słupek, a najlepszą sytuację, sam na sam, zmarnował Bomba.

Okazało się, że pierwsza tercja była rozgrzewką „Szarotek”. Po przerwie przyspieszyły i od razu pod bramką dobrze spisującego się Jakubowskiego dzwoniono na alarm. Akcje Podhalan miały już tempo i dokładność. Warto odnotować indywidualną akcję Zarotyńskiego z 25 minuty, który po wtargnięciu do tercji zza bramki podał do Neupauera, a ten miał przed sobą pustą bramkę. Efektownie trafił w okienko.

- Rozumiemy się coraz lepiej z chłopakami. Zagrywamy niemal na pamięć, stąd też podanie do pustej bramki. To efekt wspólnych treningów – twierdzi Bartek Neupauer, który chwilę później długo leżał pod bandą. Kibice byli zaniepokojeni, czy wróci do gry.

- Zostałem zahaczony kijem. Myślę, że niechcąco, ale mocno to odczułem – powiedział.

Podobać się mogło również zagranie D. Kapicy. Wyjechał z narożnika lodowiska, a ponieważ rywale zrobili mu wolną autostradę, to skorzystał z ich dobrodziejstwa, lokując krążek w górnym przeciwległym rogu bramki.

- Zawsze chciałem tak strzelić i się udało – przekonuje Daniel Kapica. - Konrad (Stypuła – przyp. aut.) świetnie rozprowadził akcję. Olchawski był blokowany i nie pozostało mi nic innego, tylko jechać na bramkę. Tym bardziej, iż rywale się rozjechali, zrobili dużo miejsca. Po kontuzji już nie ma śladu. Trzeba odbudować kondycję, bo ręce są jeszcze nie te. Z meczu na mecz powinno być lepiej.

 

Bramką swój powrót do Nowego Targu zaznaczył Voznik. Nie pamiętam kiedy tak bardzo cieszył się ze zdobytej bramki. – Mam to już z głowy, nie muszę czekać do następnego meczu – wyznaje Martin Voznik. – Czułem zobowiązanie wobec Podhala. Każdy zapewne chciał zobaczyć jak się prezentuję. Trzech zmian potrzebowałem, by „załapać” się do meczu. Potem było już „spoko”. Podoba mi się gra chłopaków.

Goście też mieli swoje chwile. W 26 minucie Pawlak trafił z najazdu w słupek, ale podążył za strzałem i wpisał się na listę strzelców. Chwilę później przed wielką szansą zdobycia kontaktowego gola stanął Cwykiel, ale Rajski nie dał się pokonać w sytuacji jeden na jeden.

 

W trzeciej tercji z gości „uszło powietrze”. Gospodarze bawili się z rywalem niczym kocur z biedną przestraszoną myszką. Gdyby nie doskonałe interwencje Jakubowskiego, to zapewne padłby dwucyfrowy rezultat. Ta cześć gry należała do kapitana, Kaspra Bryniczki, który zdobył dwa gole. W całym meczu trzy razy znalazł sposób na pokonanie ostatniej instancji opolan.

- Można powiedzieć, że była to moja odsłona. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie świetne dogrania kolegów – wyjaśnia Kasper Bryniczka. - Trzeci atak odpalił. Wolno się rozkręcaliśmy, bo dawno nie graliśmy we własnej hali i nie byliśmy przyzwyczajeni do… temperatury (śmiech). W pierwszej tercji opolanie postawili się nam, zagrali twardy hokej. W marę upływu czasu kondycyjnie nie wytrzymali.

 

MMKS Podhale Nowy Targ – Orlik Opole 8:1 (2:0, 4:1, 2:1)
1:0 Zarotyński (F. Wielkiewicz, Neupauer) 1:11
2:0 Bryniczka (Adamovičs, Bomba) 12:25 w przewadze
3:0 Neupauer (Zarotyński) 24:51
3:1 Pawlak 25:53
4:1 Neupauer (Biela, Zarotyński) 27:10
5:1 D. Kapica (Olchawski) 30:46
6:1 Voznik 35:34
7:1 Bryniczka (Ćwikła) 44:41
8:1 Bryniczka (F. Wielkiewicz) 52:49

Sędziowali: Kobielusz (Oświęcim) – Zygmunt (Krynica), Ciastoń (Kraków).
Kary: 4 – 6 min.

MMKS Podhale: Rajski – Mrugała, Łabuz, Biela (2), Naupauer, Zarotyński – Adamovičs, K. Kapica, F. Wielkiewicz, Bryniczka, Ćwikła – Tomasik, Landowski, Bomba, Voznik, Ištocy – Gaczoł, Wojdyła, Olchawski, D. Kapica, Stypuła (2). Trener Marek Ziętara.
Orlik: Jakubowski – Pawlak, Resiak, R. Nalewajka, Wilusz (2), Bernacki (2) – Stopiński, Błaszków, Sznotala, Korzeniowski, Szczurek – Sordon, Cwykiel, Zdrojewski (2), Zwierz, Szymański. Trener Miroslav Doležalik.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama