- Po pierwszych akcjach wydawało się, że wysoko wygramy – mówi trener „Szarotek”, Ryszard Kaczmarczyk. – Gdańszczanie przyjechali w 12-osobowym składzie, ale grali ambitnie, z poświeceniem. Nie było dla nich straconych krążków. Dobrze bronił im bramkarz. My graliśmy bez głowy. Byliśmy mało ruchliwi, wydawało się chłopakom, że samo się wygra. W pierwszym meczu poniżej swoich możliwości zagrała pierwsza formacja. Starał się tylko Wronka, próbował szarpać, ale on nie jest egzekutorem, tylko obsługuje kolegów podaniami. Nie potrafili ich wykorzystać. W drugim dniu już zagrała na swoim poziomie. Kręciła przeciwnikiem, zdobyła siedem goli. Martwi mnie, w kontekście baraży, postawa trzeciej formacji. Ona nie nadaje się do gry na tym poziomie. „Fizyka” ich nie puszcza. Drugi atak fajnie zagrał w pierwszym meczu.
MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 7:0 (3:0, 2:0, 2:0) i 9:3 (2:2, 5:1, 2:0)
Bramki dla Podhala: Wronka 2, Jachimczyk 2, Jaśkiewicz, Kuraś, Wsół (I mecz); Kmiecik 5, Michalski 2, Siuty, Kuraś (II mecz).
MMKS Podhale: B. Kapica – Dębowski, Sulka, Kmiecik, Wronka, Michalski – Jaśkiewicz, Kudasik, Kuraś, Siuty, Jachimczyk – M. Pyszkowski, Wsół, W. Pyszkowski, Podlipni, Szuba. Trener Ryszard Kaczmarczyk.
Tekst Stefan Leśniowski