06.01.2013 | Czytano: 1903

Nie być pazernym

Szkoła Mistrzostwa Sportowego nie potrafiła podyktować surowszych warunków, toteż mecz toczył się według życzeń gospodarzy, którzy wygrali jak chcieli. Wynik i tak jest minimalną karą jaką ponieśli sosnowiczanie.

- Podhalanie przewyższali gości w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Rzucała się w oczy ich dojrzałość, umiejętność uwalniania się spod opieki przeciwnika, indywidualna szybkość, zwrotność i dokładność podań. „Szarotki” grały kombinacyjnie, strzelały z każdej pozycji, do tego soczyście. Pierwszy bramkarz SMS nie miał najlepszego dnia. Przynajmniej dwie bramki ma na sumieniu. Nie powinien takich strzałów przepuścić. Zanosi się na kolejną dwucyfrówkę – wyrokował po 20 minutach gry trzykrotny olimpijczyk, Gabriel Samolej. Nie pomylił się. 

Dodajmy do tego, że Rajski w tej fazie meczu ani razu nie został zmuszony do interwencji. Bawił się w szóstego zawodnika. Wszyscy zastanawialiśmy się, czy przypadkiem nie powtórzy wyczynu z meczu z Artystami, kiedy to często brał „gumę” i jechał z nią pod drugą bramkę.

W 12 minucie odnotować trzeba setną zdobycz bramkową górali w sezonie. Autorem gola był Tomasz Landowski, który huknął spod niebieskiej linii aż siatą zatrzepotało. To było drugiej jego trafienie, równie piękne jak jubileuszowy gol.

- Cieszę się, że szczęście dopisało - mówi autor jubileuszowego gola. - Była okazja na trzecią zdobycz, ale nie można być pazernym. Uważam, że obie bramki były tej samej urody. Koledzy mi je wypracowali. Zagraliśmy to, co ćwiczymy na treningach. Jestem zadowolony podwójnie, bo druga bramka okazała się setną w sezonie. Koledzy od razu mi o tym w boksie przypomnieli. Ile mnie to będzie kosztowało? Niech to zostanie w szatni.

My wiemy, że tradycja mówi o zgrzewce piwa. – Rzeczywiście taki jest zwyczaj – potwierdził Tomek.

Pierwszą tercję zapamiętamy także z pięknego bodiczka F. Wielkiewicza, po którym rywal wylądował na główce. Kanonada górali zmusiła sztab szkoleniowy SMS do zmiany bramkarza. Zmiennik do końca odsłony nie zachował czystego konta.

„Szarotki” w pierwszej odsłonie miały stuprocentową skuteczność gry w przewadze, w drugiej z tym elementem było już gorzej. Na początku nie wykorzystały podwójnego osłabienia rywala. Obstrzeliwali bramkę gości, ale krążki fruwały obok lub nad bramką.

- Kieler się załapał. Bronił szczęśliwie i pewnie. Uchronił zespół od utraty większej ilości bramek. Inna rzecz, że strzały były sygnalizowane i oddawane wprost w niego – skomentował Gabriel Samolej.

Dopiero w 35 minucie skapitulował. Michalski zza obrońcy wypalił z nadgarstka i nie zdążył zareagować. – Tak się powinno strzelać. Miał ograniczoną widoczność i został pokonany. Ładny gol - fachowo ocenił Gabriel Samolej.

W tej odsłonie Rajski też musiał się dwa razy sprężyć, w samej końcówce tercji, gdy na ławce kar przebywał Łabuz. Jedna interwencja była dużego formatu. – Tomek na raty obronił dwa groźne strzały napastników. Przy dobitce wykazał się dużym refleksem – podziwiał młodszego kolegę Gabriel Samolej.

W ostatniej części gry Podhale zdobyło kolejne dwa gole, ale za to w rekordowym czasie. Padły w odstępie siedmiu sekund! Najpierw Mrugała huknął jak z armaty z niebieskiej linii i Kieler nawet nie zagregował, a później Tomasik wpisał się na listę strzelców. By sosnowiczanie nie mówi, iż górale są niegościnni, to w 55 minucie sprezentowali im honorową bramkę.

Byliśmy też świadkami pojedynku boksersko –zapaśniczego pomiędzy Łabuzem i Gimińskim, którą sędziowie ocenili obustronnie na 25 minut. Tyle otrzymali kary i odesłani zostali pod prysznic.

- Mecz podobny do wczorajszego. Nasza zdecydowana przewaga. Gra w drugiej i trzeciej tercji momentami była mniej aktywna, stabilna i kombinacyjna. Były momenty dobrej gry, ale również rwanej. Przy takim wyniku trudno w dwóch meczach utrzymać pełną koncentrację. Plan wykonaliśmy. Zdobyliśmy komplet punktów i zaaplikowaliśmy gościom w dwóch meczach 23 bramki – podsumował trener Podhala, Marek Ziętara.

MMKS Podhale Nowy Targ – SMS I Sosnowiec 10:1 (6:0, 2:0, 2:1)
1:0 Zarotyński (Neupauer) 1:17 w przewadze
2:0 Łabuz (Neupauer, Zarotyński) 4:02 w przewadze
3:0 Landowski (Bryniczka, Michalski) 9:24 w przewadze
4:0 Stypuła ( Wojdyła) 9:47
5:0 Landowski (Michalski, Bryniczka) 11:34
6:0 Biela (Zarotyński) 19:37
7:0 Michalski (Bryniczka, F. Wielkiewicz) 34:25
8:0 Ziętara (Bomba) 35:24
9:0 Mrugała (Neupauer) 51:56
10:0 Tomasik (Stypuła) 52:03
10:1 P. Zabolotny (Gimiński, Sołtys) 54:59 w przewadze

Sędziowali: Baca – Ciastoń i Niżnik.
Kary: 33 – 41 min.

MMKS Podhale: Rajski (40:00 Niesłuchowski) – Mrugała, Łabuz (27), Biela, Naupauer, Zarotyński – Landowski, K. Kapica, F. Wielkiewicz, Bryniczka, M. Michalski (2) – Gaczoł, Talaga, Ziętara, Bomba, Ištocy – Szal, Wojdyła, Olchawski (2), Tomasik, Stypuła (2). Trener Marek Ziętara.
SMS: D. Zabolotny (2; 14:08 Kieler) – Gimiński (25), Falkenhagen, Stopiński, Błotnicki (2), Krzemień – Horzelski, Kostek, Gniewek (2), Pędraś, Woźniak – Orłowski, Krawczyk (4), Pawlikowski, Sołtys (2), Maczuga – Zieliński (2), Kafel, Księżyk, P. Zabolotny, Starostecki (2). Trener Tomasz Demkowicz.

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama