22.12.2012 | Czytano: 1278

„Szarotki” na plusie(+zdjęcia)

Hokejowi juniorzy i juniorzy młodsi zakończyli 2012 rok zwycięstwami. Starsi pokonali oświęcimską Unię, która przyjeżdżała do stolicy Podhala jako wicelider, tylko z jedną porażką w regulaminowym czasie. Z kolei juniorzy młodsi odprawili w kwitkiem toruńskie Sokoły

Juniorzy młodsi już w 30 sekundzie objęli prowadzenie i mieli jeszcze kilka okazji do podwyższenia prowadzenie. Były momenty, że długimi minutami grali w tercji torunian, Brakowało jednak skutecznego zakończenia akcji. Pod koniec pierwszej tercji gospodarze złapali dwie kary i hokeiści z grodu Kopernika doprowadzili do wyrównania. B. Kapica był zasłonięty i nie zdołał zareagować na strzał z niebieskiej linii. 

Kolejne dwie tercje to przewaga Podhala. Torunianie ograniczali się do kontrataków, ale te załamywały się albo przed tercją górali, albo w niej. Podhale prowadziło po 40 minutach 3:1 i nawet kontaktowy gol zdobyty na początku ostatniej części nie zmącił nastroju górali. Więcej zeźlił ich do tego stopnia, że odpowiedzieli dwoma golami. A potem kontrolowali przebieg wydarzeń na tafli.

Rewanż podopieczni Jacka Szopińskiego rozpoczęli od wysokiego „C”. Grali jak z nut i wydawało się, że rozjadą rywala. Zadali im cztery ciosy w pierwszych 20 minutach i… - Chyba w głowach coś się przestawiło, że mecz jest rozstrzygnięty lub sam się wygra – mówi Jacek Szopiński. – Rywal to wykorzystał i złapał z nami kontakt. Do końca mecz już był wyrównany. W trzeciej tercji odskoczyliśmy na 6:3, ale „zmalowaliśmy” sobie czwartą brameczkę. W tej części gry Wronka nie wykorzystał rzutu karnego.

Juniorzy starsi zmierzyli się z oświęcimską Unią, która do momentu potyczki z góralami przegrała dwa spotkania, w tym jedno w regulaminowym czasie. Nowotarżanie po raz pierwszy wystąpili z ligowcami i wygrali oba spotkania, przy czym przez 40 minut drugiego spotkania zagrali kiepściutko.

W pierwszym meczu, w pierwszej odsłonie mieli wręcz miażdżącą przewagę, a… na tablicy wyników paliły się dwie trójki, po każdej ze stron jedna. Wynik tej tercji był bardzo mylący. Górale atakowali, stwarzali sobie sytuacje, ale „guma” nie chciała wpadać do bramki rywala. Ten z kolei może mówić o dużym farcie, bo tak naprawdę nie stworzył sobie sytuacji bramkowej z prawdziwego zdarzenia, a trzy razy cieszył się ze zdobyczy bramkowej. Pierwszego gola zdobył z bulika, drugiego po wrzutce przy grze w przewadze, a za trzecim razem krążek odbił się od obrońcy.

- Jakieś fatum nas prześladowało – mówi trener Podhala, Ryszard Kaczmarczyk. – Przeciwnik nie stworzył sytuacji, a zdobył trzy bramki. Myśmy mieli jeszcze kilka sytuacji i powinniśmy pewnie prowadzić. Od drugiej tercji zrobił się mecz walki. Przeważaliśmy, ale graliśmy ogromnie nieskutecznie. Zwycięzców się jednak nie sądzi, tym bardziej, iż w dwunastu walczyliśmy. Zawodnicy ligowi byli dużym wzmocnieniem. Widać u nich było szybkość, dynamikę i siłę. Dlatego byliśmy zdecydowanie lepsi.

Nazajutrz Podhalanie za 40 minut powinni się czerwienic. Nic więc dziwnego, że trener Ryszard Kaczmarczyk bez przerwy pokrzykiwał w boksie. Miał pretensje do zawodników, że łapią głupie kary i osłabiają zespół. Tak na dobrą sprawę, oświęcimianie w tej fazie meczu mogli rozstrzygnąć losy spotkania. A tak w trzeciej tercji F. Wielkiewicz ich załatwił. Najpierw doprowadził do wyrównania 3:3 po indywidualnej akcji, a potem zdobył zwycięskiego gola po przecudnej kombinacji z kolegami z piątki. Krążek wędrował od kija Wojdyły do Stypuły, aż wreszcie trafił do F. Wielkiewicza, a ten strzałem po długim rogu pokonał bramkarza Unii.

- Kompromitacja to co graliśmy przez dwie tercje – mówi Ryszard Kaczmarczyk. – Bardzo źle wyglądało to z boku. Unia była zdecydowanie lepsza, bardziej zależało jej na zwycięstwie. Grała ambitnie, na swoich pozycjach. Gdybyśmy przegrywali więcej niż 2:3, nie byłbym zdziwiony. Że tak nie było, to trzeba to zrzucić na karb nieskuteczności rywala i naszego szczęścia. W trzeciej tercji F. Wielkiewicz rozstrzygnął losy spotkania. Nic dobrego o tym meczu nie można powiedzieć, oprócz tej ostatniej akcji, która przesądziła o naszej wygranej.

Juniorzy młodsi
MMKS Podhale Nowy Targ – Sokoły Toruń 5:2 (1:1, 2:0, 2:1) i 6:4 (4:1, 1:2, 1:1)
Bramki dla Podhala: P. Michalski 3, Dębowski, Kmiecik (I mecz); Podlipni, Sulka, Wronka, Dębowski, Siuty, Kmiecik (II mecz).
MMKS Podhale: B. Kapica – Dębowski, Sulka, P. Michalski, Wronka, Kmiecik – Jaśkiewicz, Kudasik, Kuraś, Panczakiewicz, Siuty – Szuba, W. Pyszkowski, Podlipni. Habura. Trener Jacek Szopiński.

Juniorzy
MMKS Podhale Nowy Targ – Unia Oświęcim
5:3 (3:3, 1:0, 1:0) i 4:3 ( 1:2, 1:1, 2:0)
Bramki dla Podhala: Olchawski 2, F. Wielkiewicz 2, Szal (I mecz); F. Wielkiewcz 2, Szal, Pustułka (II mecz).

MMKS Podhale: Michałczak – Gaczoł, Tomasik, Stypuła, F. Wielkiewicz, Olchawski – Szal, Wojdyła, R. Mielniczek, Pustułka, S. Plewa – Worwa, Jachimczyk. W drugim meczu bronił Stołowski; nie grał S. Plewa, wystąpił P. Wielkiewicz. Trener Ryszard Kaczmarczyk.

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama