06.12.2012 | Czytano: 2231

Godzina wielkiej radości(+zdjęcia)

- Mimo zimna fajnie było, bo nie trzeba było siedzieć na lekcjach – szczery do bólu był Kuba. – Cieplej jest, gdy się jeździ na łyżwach. Szkoda, że Mikołaj nie przyszedł do nas. Trzeba było mieć długie ręce, by złapać cukierki – dorzucał Andrzej. Obaj też stawiali na remis w tradycyjnej mikołajkowym meczu pomiędzy ekstraklasową drużyną kobiet Podhala a nauczycielami. – Oni się umawiają, bo co roku jest remis.

Przed meczem Agnieszka Paprocka Maciaś zapewniała, że nie ma żadnej ustawki. – Walczymy o pierwsze zwycięstwo w tym roku. Traktujemy potyczkę poważnie, by zwycięstwem poprawić morale zespołu – twierdziła. 

Rzeczywiście pierwsza tercja potwierdziła jej zapewnianie. Dziewczyny grały jak z nut, wjeżdżały jak w masło między „belfrów”, a strzegący bramki dyrektor SP 5, Krzysztof Kuranda zwijał się jak w ukropie, wyjmował krążki z siatki i rozkładał bezradnie ręce.

– Ile trzeba się natrudzić, by złapać „gumę”. Poznałem siłę defensywy – przekonywał. – Wygrałem casting na bramkarza. Najpierw myślałem, że uwzględniono moje walory techniczne, ale szybko okazało się, że decydujące znaczenie miały moje parametry. Powiedziano mi, że wypełnię najwięcej przestrzeni w bramce. Dlaczego rozkładałem ręce? Bez względu na wynik, każdy może wzbić się jak ptak, rozłożyć ręce i szybować. Niech marzenia o radości wygrywają, nawet jak się nie jest przeszkolonym mistrzem. Święty Mikołaj to czas dawania radości. Gramy po to, by dzieciom dać radość. To jest godzina wielkiej radości. My też jak dzieci potrafimy się bawić, cieszyć się z tego dnia.

Nauczyciele ciężko oddychali, gdy zjeżdżali do boku. Jeden szybko skreczował i udał się do szatni. Pozostałym przydałaby się pomoc masażysty. W boksie kręciły się dwie panie, ale zaprzeczały jakoby coachowały drużynie, a tym bardziej były od odnowy biologicznej.

Kobiecy zespół zdominowała rodzina Podlipnich. Zbigniew, wielokrotny reprezentant kraju prowadzi na co dzień drużynę Podhala, a córka Ania w niej gra. Gościnnie zaprosił do udziału syna Rafała, również hokeistę MMKS-u. Z kolei po dwóch stronach barykady stanęła - córka Małgorzata i mama Rokicka.

Od połowy meczu hokeistki rozpoczęły zabawę. Bramkarka przesunięta została do ataku, a między słupkami stanęła zawodniczka z pola. W trzeciej tercji trener Zbigniew Podlipni desygnował do bramki dwie golkiperki. Od razu zareagowała na to publiczność. „Oszuści” – krzyczała. Na niewiele się to zdało, bo jego zespół tracił bramkę za bramką. Nauczyciele niebezpiecznie się zbliżyli.

Czyżby braki kondycyjne? – Wszystko jest pod kontrolą – odparł szkoleniowiec. - Być może zbyt długa przerwa spowdowana konkursem strzelania do pustej bramki, wybiła dziewczęta z rytmu.

Pierwsze skrzypce w drużynie Nauczycieli grał dyrektor SP 11 Robert Furca, były hokeista. Był dobrym przykładem, że jeśli się kiedyś grało, to tego się nie zapomina. Mimo, iż nominalnie występował na nie swojej pozycji, do której nas przyzwyczaił podczas kariery, bo w obronie, to często zapędzał się pod bramkę przeciwnika. On też zdobył wyrównującą bramkę i zapytany o kurs na remis z zakładach bukmacherskich odparł: - Trzeba zapytać dziewczęta. Może one obstawiały, my nie. Takiej widowni jednak się nie oszukuje, tym bardziej, że transmisja w telewizji idzie na żywo - śmiał się.

Chwilę później jego drużyna objęła prowadzenie 7:6 i dopiero w ostatnich sekundach dziewczęta doprowadziły do… rzutów karnych. W nich okazały się lepsze, wygrywając 2:1.

- Nie przewidywaliśmy takiego wyniku, aczkolwiek wszystkie gwiazdy na niebie taki rezultat przepowiadały. Dzięki nim co roku jest remis. Podejrzewam, że tradycji stało się zadość – twierdzi Krzysztof Kuranda.

MMKS Podhale kobiety – Nauczyciele 7:7 w karnych 2:1
MMKS Podhale: Furtak – Paprocka Maciaś, Szewczyk, Wrzaszczak, Rokicka, Truta – Rapacz, Wielkiewicz, Włodarczyk, Leśnicka, Budzyk – Chudoba, A. Podlipni, Batkiewicz, Cebulska, Różańska – Wawrzykowska. Gościnnie R. Podlipni. Trener Zbigniew Podlipni.
Nauczyciele: Kuranda – Furca, Wesół, Węgrzyn, Jagła, Temecki, Kolasa, Adamczyk, Obrochta, Kłaput, Rokicka, Wida, Stala.

 

Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama