26.04.2009 | Czytano: 1545

Kto pokona Jordan?

Tytułowe pytanie nadal pozostaje aktualne. Jeszcze nikt w tym sezonie nie znalazł sposobu na piłkarzy z Jordanowa. Nawet Tylmanowa, w meczu na szczycie, nie dała im rady, mimo iż prowadziła 1:0. Jordan nie dawał za wygraną. Wyrównał, a w doliczonym czasie gry zdobył zwycięskiego gola.

Lubań Tylmanowa – Jordan Jordanów 1:2 (0:0)
Bramki: K. Ciesielka 55 – Zieliński 75, R. Żegleń 90+1.
Sędziował Piotr Firlit z Gorlic.
Żółte kartki: J. Piszczek – Maciej Kurdas, Zieliński.
Czerwone kartki: J. Piszczek ( 39 druga żółta) – Zieliński (79 druga żółta).
Lubań: Salamon – Kasprzak, J. Piszczek, P. Ciesielka, R. Kozielec – Udziela (80 Ligas), Ł. Kozielec, M. Piszczek, Michalik – Ziajkiewicz (85 M. Noworolnik), K. Ciesielka (83 W. Noworolnik).
Jordan: Sum – Jeziorski, Matejko, Maciej Kurdas, Hodana – R. Żegleń, Michał Kurdas, D. Sularz (68 Tyrpa), M. Sularz (80 Gawroński) – Karkuła, Kołodziejczyk (64 Zieliński).

Mecz na szczycie nie w pełni zadowolił kibiców. W pierwszej połowie wiało nudą. Piłkarze zbyt dużo czasu poświęcili na badanie sił. Jedyną akcję godną reporterskiego notesu przeprowadzili gospodarze. W 35 min. tylko R. Kozielec wie, dlaczego w wybornej sytuacji nie zdołał trafić w piłkę. Michalik po rajdzie prawą stroną dośrodkował wzdłuż linii bramkowej. Piłka minęła cały blok defensywny i bramkarza Jordana.

Prawdziwe granie zaczęło się po przerwie. W 50 minucie Karkula pięknie wrzucił piłkę za obrońców w pole karne do nadbiegającego Kołodzieczyka. Ten jednak fatalnie skiksował, nie trafiając do pustej bramki. 5 minut później M. Piszczek uciekł obrońcom Jordana i podał futbolówkę do K. Ciesielki. Ten położył bramkarza na ziemi i obok niego wpakował piłkę do siatki. Zaraz po wznowieniu gry Kołodziejczyk mógł wyrównać, ale jego potężne uderzenie w wspaniałym stylu obronił Salamon. Po godzinie gry gospodarze powinni prowadzić 2:0. Michalik idealnie obsłużył K. Ciesielkę, a ten w sytuacji sam na sam nie trafił w piłkę. To musiało się zemścić. W zamieszaniu pod bramką Salamona piłka znalazła się pod nogami Zielińskiego, a ten trafił w okienko. Goście po tym golu sprawiali wrażenie jakby mieli więcej sił. Poszli za ciosem i większość czasu przebywali na połowie miejscowych. Gol wisiał w powietrzu i…został zdobyty w doliczonym czasie gry. Goście wykonywali rzut różny. Piłkę po dośrodkowaniu zgrał głową Karkula do R. Żeglenia, a ten strzałem z pierwszego, zdobył gola na wagę trzech punktów.

 


 

Bystry Nowe Bystre – ZOR Frydman 6:2 (3:2)
Bramki: Słodyczka 10 karny, Salamon 13, 80 karny, Potrząsaj 38, Dudziak 48, Zep 60, – Rusnak 4, Młynarczyk 36.
Sędziował Łukasz Królczyk z Nowego Targu.
Żółte kartki: Dudziak, Potrzasaj, Zep – Masłowski, M. Błachut.
Bystry: Graca – A. Żołnierczyk, M. Żołnierczyk, Zep (65 Mitoraj), W. Staszel – Z. Staszel, Słodyczka, Potrząsaj, Malacina (55 Pajda) – Salamon, Dudziak.
ZOR: M. Janczy – J. Kutarnia (46 Janos), Wójcik, Chrobak, Rusnak – Masłowski, Mariusz Bogaczyk, Młynarczyk, Brynczka (46 Rusnaczyk; 75 Marcin Bogaczyk) – Ferko, M. Błachut

Pierwsza połowa obfitowała w bramki, ale były one pokłosiem sporej ilości błędów z obu stron. Grano też bardzo ostro, toteż gra była bez przerwy przerywana i któraś z drużyn wykonywała wolne. Prowadzenie objęli goście, którzy w 4 minucie przeprowadzili akcję, którą próbował zakończyć strzałem z 16 metrów M. Błachut. Nie udało się, ale golkiper „wypluł” piłkę i nadbiegający Rusnak wpakował ją do siatki. Radość przyjezdnych trwała zaledwie 6 minut. Szarżującego Potrząsaja faulował w polu karnym M. Błachut i arbiter wskazał na „wapno”. „Jedenastkę” na bramkę zamienił Słodyczka. Trzy minuty później gospodarze objęli prowadzenie. Salamon dośrodkowywał, M. Janczy wypuścił piłkę z rąk, piłkarz Bystrego poszedł za ciosem i skorzystał z prezentu. Piłkarze z Frydmana dążyli do wyrównania i ta sztuka udała im się w 36 minucie. Młynarczyk przeprowadził indywidualną akcję od połowy boiska, minął trzech rywali, obrócił się w polu karnym i posłał futbolówkę w długi róg. 2 minut później przyszła odpowiedź Bystrego. Serię błędów w defensywie gości wykorzystał Potrząsaj.

W drugiej połowie gospodarze prezentowali się lepiej. W. 48 minucie Młynarczyk zakiwał się na „śmierć”, stracił piłkę i poszła kontra. Dudziak otrzymał prostopadłe podanie i w sytuacji sam na sam nie dał szans M. Janczemu. Potem Zep trafił do bramki Frydmana, po błędzie bframkarza, który minął się z piłka po dośrodkowaniu. Festiwal strzelecki zakończył Salamon, wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Pajdzie. Goście w drugiej połowie nie zagrozili poważnie bramce Gracy. Jedynie strzał Wójcika z 40 metrów zrobił na widzach wrażenie, ale piłka minimalnie poszybowała nad poprzeczką. 

 


 

Jarmuta Kolex Szczawnica – Skawianin Skawa 4:1 (2:1)
Bramki: Ł. Wiercioch I 28, samobójcza 37, Szewczyk 67, Kaliciecki 76 – Lubiński 45.
Sędziował Marcin Niewiarowski z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: Szweczyk.
Jarmuta Kolex: Wójcikiewicz – Dawid Wiercioch, Dominik Wiercioch, Tomczak, Bajdel – M. Pietrzak, Smoleń (85 Szczepaniak), Hrydziuszko, Ł. Wiercioch I (80 Niezgoda) – Szewczyk, Michalik (71 Kaliciecki).
Skawianin: Siepak – Żądło (30 Koźlak), R. Skawski, D. Sutor, Bogdał – Stachura (65 Gromala), K. Mastela, Skwarek, Lubiński – M. Mastela, Łukaszka.

Gospodarze okazali się bezlitośni dla Skawianina. Grali z głową i… głową. Trzy bramki z czterech strzelili właśnie tą częścią ciała. Tylko w pierwszych dwóch kwadransach nie potrafili się wstrzelić. Zmarnowali trzy „setki”. Dopiero w 28 minucie przełamali opór przyjezdnych. Po dośrodkowaniu Smolenia piłkę z bliska, głową do siatki posłał Ł. Wiercioch. 9 minut później Smoleń wrzucił piłkę w pole karne, a Bogdał tak niefortunnie interweniował, że pokonał własnego bramkarza. Gdy goście zdobyli kontaktowego gola „do szatni” ( Lubiński nie dał szans Wójcikiewiczowi w sytuacji sam na sam), wydawało się, że po przerwie ruszą do huraganowych ataków. Tymczasem nadal stroną dyktującą warunki na murawie byli gospodarze. Do bramkowych zdobyczy z pierwszych trzech kwadransów, dorzucili kolejne dwie. 

 


 

Lepietnica Klikuszowa – Szarotka Nowy Targ 2:0 (2:0)
Bramki: D. Żółtek 4, Chorążak 20.
Sędziował Mateusz Gacek z Zakopanego.
Żółte kartki: Wiesław Żółtek – Pyzowski.
Lepietnica: Pępek – D. Szeliga, Dziurdzik, Rybski, Sołtys – D. Żółtek, Kowalczyk, Wiesław Żółtek (87 Pranica), Parzygnat (70 Luberda) – Huzior (57 Madeja), Chorążak (63 R. Szeliga).
Szarotka: Trzeciak (75 Sulka) – Gołuchowski, Sewielski, Wąchała (70 Bulańda), Polczak – Leśniakiewicz (55 Pyzowski), Bobek, Karpiel, Żądło (55 Luberda) – Krauzowicz, Słaboń.
- Byliśmy zdecydowanie lepsi w pierwszej połowie – twierdzi trener Lepietnicy, Marek Pranica. - Szczególnie po zdobyciu drugiego gola dominowaliśmy na boisku. Przyjezdni mogą mówić o dużym szczęściu, że nie stracili więcej goli. Całkowicie opanowaliśmy środek pola, częściej byliśmy w posiadaniu piłki i przebywaliśmy pod bramką Trzeciaka.

Oba gole gospodarze zdobyli po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W obu przypadkach piłkę wrzucał w pole karne Wiesław Żółtek. Za pierwszym razem D. Żółtek wykorzystał swój wzrost i głową ulokował futbolówkę pod poprzeczką. Za drugim razem Chorążak z główki, po koźle wpakował piłkę w sługi róg bramki. Od tego momentu sunęły falowe ataki na bramkę Szarotki. Świetnie dysponowani byli - D. Żółtek i Wiesław Żółtek, Ich akcje lewym skrzydłem były nie do zatrzymania. Niestety nie miał ich kto wykończyć. Piłka bądź odbijała się od gąszczu nóg, bądź była blokowana, bądź padała łupem Trzeciaka. Nowotarżanie w tej fazie meczu mieli sytuację sam na sam, lecz Pępek bardzo przytomnie skrócił kąt i piłka padła jego łupem.

Po zmianie stron gospodarze nie stworzyli klarownej sytuacji. Za to przyjezdni mieli dwie „setki”, ale w obu przypadkach Pępek uprzedzał przeciwnika. 

 


 

Huragan Waksmund – Czarni Czarny Dunajec 3:2 (2:0)
Bramki: Sz. Drożdż 43, Ł. Rogal 45, A. Mroszczak 78 – S. Bandyk 62, Dzielawa 80.
Sędziował Kazimierz Antolak z Nowego Targu.
Żółte kartki: Kalisz – A. Głowacz.
Huragan: Cyrwus – Budz, W. Waksmundzki, Kalisz (46 Bryja), K. Rogal – A. Mroszczak, T. Mroszczak, Ł. Rogal, Handzel (63 Niemiec) – Sz. Drożdż, B. Drożdż.
Czarni: Kajmowicz – A. Gacek, Szwajnos, Papierz, Citkowski (71 M. Głowacz) – J. Głowacz, A. Głowacz, Palenik, Dzielawa – S. Bandyk, Cholewa (77 Topór).

Pierwszy kwadrans wyrównany, potem zarysowała się lekka przewaga gości. W 16 min. soczyście uderzył z dystansu A. Mroszczak, a chwilę później Bandyk zmarnował wyśmienitą sytuację. Zaś w 23 minucie ostemplowali słupek. W 40 minucie Kalisz z linii bramkowej wybił piłkę uderzoną głową przez Dzielawę. Nie dasz, dostaniesz. Ta piłkarska prawda potwierdziła się w tym spotkaniu. W ostatnich dwóch minutach gospodarze zadali przyjezdnym dwa bolesne ciosy. Obie akcje zainicjował Handzel. Płaskie dośrodkowania na gole zamienił Sz. Drożdż i Ł. Rogal.

Po zmianie stron nadal lekką przewagę posiadali Czarni, ale aż do 62 minuty nie potrafili jej udokumentować golem. Świetnie w 47 minucie interweniował Cyrwus, po strzale z 7 metrów Bandyka. Także Szwajnos go nie pokonał. Dopiero dośrodkowanie Cikowskiego na 7 metr do Bandyka dało bramkową zdobycz przyjezdnym. Gospodarze odpowiedzieli po 16 minutach Składną trójową akcją zakończył A. Mroszczak. 2 minuty później goście nadal byli w grze. Dzielawie wyszedł strzał życia. Stadiony świata! – wrzasnął jeden z kibiców. Z 22 metrów trafił w górny róg bramki. 

 


 

Przełęcz Łopuszna – Sokolica Krościenko 1:4 (1:2)
Bramki:
Hryc 38 – Wojtyczka 21 karny, 29, 47, Kwiatek 90.
Sędziował Czesław Żądło z Rokicin Podhalańskich.
Żółte kartki: M. Galik, Hryc, A. Głowa.
Przełęcz: B. Ambroż – Kolasa (85 K. Chowaniec), W. Chowaniec, Kasprzak., A. Głowa – A. Klamerus, Dziga, P. Galik (28 Dzielski), Hryc – M. Galik, K. Szymczak.
Sokolica: Kacwin – M. Bobak, Gaweł (72 Murzyn), Plewa, Waksmundzki – Topolski, Czubiak, Kudas (82 Myszogląd), Fryc (46 Kowalczyk) – Orkisz (77 Kwiatek), Wojtyczka.

Gospodarzy załatwił Wojtyczka, który ustrzelił hat tricka. Rozpoczął strzelecką kanonadę w 21 minucie od rzutu karnego. Był faulowany przez A. Klamerusa i sam wymierzył sprawiedliwość. 2 minuty wcześniej bramkarz gospodarzy po wolnym Czubiaka dostał w twarz i nie był w pełni dysponowany. Wojtyczka w 29 minucie po raz drugi znalazł na niego sposób. Tym razem wykorzystał błąd defensywy i z 10 metrów nie dał mu szans. Gospodarze poderwali się do walki, ale M. Galik trafił wprost w bramkarza z 10 metrów. W 38 minucie wreszcie stadion w Łopusznej mógł wznieść okrzyk radości. W zamieszaniu podbramkowym najsprytniejszy był Hryc, wpychając piłkę do siatki.

Po zmianie stron szybko Wojtyczka uspokoił Przełęcz. Bezpośrednio z rzutu rożnego, tak „zakręcił” futbolówką, że ta wpadła do bramki. Niecodzienny gol i przedniej urody. Strzelec gola nadal szalał na murawie. Jeszcze miał trzy okazje na wpisanie się na listę strzelców. Przegrał trzy pojedynki jeden na jeden. Gospodarze „próbowali” zmienić rezultat, ale nie mieli armat, ani sposobu na sforsowanie linii defensywnych rywala. Za to w ostatniej minucie nadziali się na kontrę. Kwiatek sytuacji sam na sam nie zmarnował. 

 


 

LKS Szaflary – Dunajec Ostrowsko 6:0 (2:0)
Bramki: Sulka 20,79, 82, F. Kamiński 32, P. Kamiński 60 karny, Mrugała 61.
Sędziował Tomasz Jabłoński z Kluszkowiec.
Żółte kartki: K. Żegleń.

LKS Szaflary: Szczepaniec – Czernik, Łukaszczyk (46 Matusiak), Strama, Hreśka (75 Dygoń) – P. Kamiński, Łukasik, Mrugała, Magulski – F. Kamiński, Sulka.
Dunajec: Ludzia – R. Gucwa, Kamiński, Skupień, Szczypka – B. Waksmundzki, K. Żegleń, Górka, Sz.Waksmundzki – Krzysica (46 Osdtwald), Stramek.

Gospodarze od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się na przyjezdnych jakby chcieli rozstrzygnąć losy spotkania już w pierwszych minutach. Mnożyły się świetne sytuacje, ale dopiero w 20 minucie bramka Ludzi została odczarowana. F. Kamiński w „uliczkę” wypuścił Sulkę, a ten w sytuacji sam na sam półgórnym strzałem w długi róg pokonał ostatnią instancje przyjezdnych. 12 minut później podwyższył F. Kamiński, który faulowany był na 25 metrze i sam wymierzył z wolnego sprawiedliwość. Piłka nim wylądowała w bramce otarła się jeszcze od obrońcy, myląc Ludzię. Szanse na wpisanie się na listę strzelców mieli jeszcze: Sulka, F. Kamiński, P. Kamiński i Magulski. Goście nie zagrozili bramce gospodarzy.

Strzelecki festiwal gospodarzy trwał również po przerwie. F. Kamiński faulowany był w polu karnym, a P. Kamiński zamienił karnego na bramkę. Potem Sulka przepięknie wypuścił w „uliczkę” Mrugałę i ten w sytuacji sam na sam trafił w krótki róg bramki strzeżonej przez Ludzię. Kolejne dwa trafienia były autorstwa Sulki. Pierwsze po dograniu F. Kamińskiego, a drugie po rozklepaniu defensywy wspólnie z Łukasikiem. Ten ostatni wyłożył koledze futbolówkę do „pustaka”.


Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama