16.09.2012 | Czytano: 1055

Cieszy komplet punktów, ale…(+zdjęcia)

Juniorzy młodsi Podhala wygrali kolejne dwa mecze w zasadniczej fazie mistrzostw Polski w hokeju na lodzie. Przybysze znad morza okazali się zdecydowanie słabsi, chociaż trener Jacek Szopiński kręcił nosem. – Punkty cieszą, ale czeka nas jeszcze dużo pracy – powiedział.

W sobotnim meczu od pierwszego gwizdka ruszyła nawałnica na bramkę gdańszczan. Przyniosła dwie zdobycze bramkowe i wydawało się, że kolejne to tylko kwestia czasu, bowiem gospodarze stwarzali sobie okazje, ale nie potrafili je zamienić na bramki. Z upływem czasu górale zaczęli grać mało odpowiedzialnie, podania nie znajdowały adresatów, a ośmieleni przybysze znad morza wyprowadzali groźnie kontrataki. Po jednym z nich zdobyli kontaktową bramkę. Przerwa nie wpłynęła na poprawę dyspozycji górali, którzy nie dość, że seryjnie marnowali dogodne sytuacje, to jeszcze popełniali błędy w obronie. Kolejna kontra gości przyniosła im wyrównanie. Była to dość szczęśliwa zdobycz, gdyż krążek odbił się od jednego z nowotarżan i zaskoczył bramkarza.

- Zrobiło się nieciekawie – przyznaje trener Podhala, Jacek Szopiński. - Po zdobytej drugiej bramce mieliśmy fatalny przestój. W nasze poczynania wkradło się dużo chaosu i bezradności, szczególnie pod bramką rywala. Marnowaliśmy seryjnie dogodne sytuacje, a drugiej tercji nawet nie potrafiliśmy z bliska umieścić „gumy” w pustej bramce. Druga tercja to kontynuacja gry, w gorszym wydaniu z pierwszej odsłony. Dopiero w trzeciej tercji zagraliśmy najlepiej. Przede wszystkim odpowiedzialnie. Nie popełnialiśmy błędów, oprócz jednego, kiedy to zostawiliśmy gdańszczanina na desancie, ale w sytuacji sam na sam górą był B. Kapica. Gra toczyła się głównie w tercji gości. Pod naporem rywal się ugiął, co udokumentowaliśmy czterema golami.

W rewanżu stoczniowcy tylko w pierwszej tercji stawiali zacięty opór, w kolejnych odsłonach mieli za mało środków, by obronić się przez atakami miejscowych, a w ofensywie nie mieli armat.

- Przeciwnik w pierwszej tercji podjął walkę. Dobrze bronił dostępu do własnej bramki. Zagęścił strefę obronną i mieliśmy problemy z wykończeniem akcji. Do tego świetnymi interwencjami popisywał się ich golkiper – mówi szkoleniowiec „Szarotek”. – W drugiej tercji zagraliśmy swobodniej, uwalnialiśmy się od krycia i zdobyliśmy tylko trzy gole. „Tylko”, bo powinno ich być znacznie więcej. W tej części ułożyliśmy sobie spotkanie. W trzeciej odsłonie dołożyliśmy kolejne dwa gole, posiadając dużą przewagę. Przeciwnik nie radząc sobie z naszymi akcjami uciekał się do gry nieczystej. Nasz potencjał w tym meczu był znacznie wyższy niż przeciwnika. Punkty cieszą, ale pracy czeka nas jeszcze sporo.

MMKS Podhale Nowy Targ - Stoczniowiec Gdańsk 6:2 (2:1, 0:1, 4:0) i 5:0 (0:0, 3:0, 2:0)
Bramki dla Podhala: M. Pyszkowski 2, Kuraś, Panczakiewicz, Jachimczyk, Szuba (I mecz); Kuraś, Plewa, Jachimczyk, Szuba, Panczakiewicz (II mecz).

MMKS Podhale: B. Kapica – Kudasik, Jaśkiewicz, Kuraś, Panczakiewicz, Szuba – Wsół, M. Pyszkowski, Jachimczyk, Siuty, Plewa – W. Pyszkowski, Kasperek. W drugim meczu bronił Pietrzak. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama