01.09.2012 | Czytano: 1075

M. Ziętara:Wykorzystać szansę do maksimum

Wybór Marka Ziętary na asystenta rosyjskich trenerów reprezentacji Polski był strzałem w dziesiątkę. To młody szkoleniowiec, już z sukcesami, a przede wszystkim łaknący wiedzy. On czasu spędzonego przy największych autorytetach światowego hokeja na pewno nie zmarnuje. Podpatrywanie warsztatu pracy Igora Zacharkina i Wiaczesława Bykowa będzie z korzyścią dla niego i - mamy nadzieję - polskiego hokeja.

Wielu trenerów pracowało przy świetnych trenerach, nawet na nowotarskim gruncie. Latami przyglądali się ich pracy i – ze smutkiem trzeba stwierdzić - niewiele, albo prawie nic się nie nauczyli. Młody Ziętara jest inny. Znam jego pęd do wiedzy, ambicję, bo obserwuję jego pracę z bliska od kilkunastu lat, od momentu, gdy zaczynał pracę na trenerskim stołku w nowotarskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego.

- Jakie wrażenia po pierwszym spotkaniu z Igorem Zacharkiem i Wiaczesławem Bykowem? – pytam szkoleniowca nowotarskiego Podhala.
- Bardzo pozytywne. Nie mogą być inne, bo to wielki zaszczyt pracować i podpatrywać warsztat trenerów światowej klasy. Już podczas krótkiego zgrupowania przekonałem się, że posiadają ogromny bagaż wiedzy i doświadczenia. Ich profesjonalizm było widać na każdym kroku.

- Zawodnicy też są zadowoleni, że pracują z wybitnymi i wymagającymi trenerami?
- Trzeba byłoby ich zapytać. Po samym zaangażowaniu w proces treningowy i w meczach kontrolnych można sądzić, że są pod dużym wrażeniem. Widać było, że podchodzą do swoich obowiązków sumiennie i niemal z otwartymi ustami słuchają jakie zadania nakreśla im trener. Przed meczami z Francją nie było indywidualnych rozmów, lecz odprawa jak każda inna. Sam fakt z kim pracują, z jakimi autorytetami, przemawiał do ich wyobraźni i motywacja była zbędna.

- Można po tak krótkim okresie treningów postawić wniosek, że wróciła rosyjska szkoła hokeja?
- Nie chciałbym do końca używać takiego określenia, bo czas dopiero pokaże. Każdy ma swoje metody treningowe, ale w ich pracy widać ogromny profesjonalizm. Wymagają dużo od zawodników i od siebie. Treningi były ciężkie i intensywne, można powiedzieć takie jakie znamy ze wschodniej szkoły. Wymagają od zawodników dyscypliny i pełnego zaangażowania. Tak pracuje większość drużyn na świecie. Trzeba zdać sobie sprawę, że nie ma innej drogi do podnoszenia umiejętności i sięgania po sukcesy.

- Ktoś kto śledzi na bieżąco KHL, zdaje sobie sprawę, że wymagania rosyjskiego duetu są bardzo duże. Polskie „jakoś to będzie” trzeba zastąpić innym, „tak musi być”. Czy dało się to już zauważyć?
- Oj, dało, dało. Od razu rozpisany został scenariusz, kto za co jest odpowiedzialny, czego od niego wymaga Igor Zacharkin. Już podczas pierwszego obozu praca była rozłożona na poszczególnych ludzi. Nie było tak, że każdy zajmował się wszystkim, a tak naprawdę niczym. Każdy dostał swój wycinek pracy i musiał zasuwać. Jeśli jeden z asystentów pracował nad przewagami, to drugi odpowiadał za grę w osłabieniu. Albo jeśli zajmował się napastnikami, a drugi obrońcami. Wszystko to synchronizował Zacharkin. Każdy ze sztabu miał spotkanie z trenerem i objaśniał czego od nich oczekuje. Jak słusznie zauważyłeś, ma sporo wymagań. Wymaga większego sztabu, niż dotychczas był. Dotyczą one nie tylko sztabu szkoleniowego, ale ludzi odpowiedzialnych za odnowę biologiczną, lekarzy… Wszystkie sprawy chce uporządkować, oczywiście potrzeba na to czasu i robić to tak jak robią to najlepsi w świecie. Chce, by każdy zawodnik był badany w trakcie zgrupowania. Domaga się statystyków, którzy będą na bieżąco dostarczać materiałów do analizy i oceny zawodników. Jak dobrze pójdzie, to już na kolejnym zgrupowaniu, zaplanowanym na 29 października, będzie trener od bramkarzy.

- Menedżerem ma podobno zostać Mariusz Czerkawski?
- Nie znam tego tematu. Sztab na pewno będzie liczny.

- Zacharkin cały czas będzie przebywał w naszym kraju, czy pracował z doskoku?
- W czwartek późnym wieczorem podpisano z nim kontrakt i nie znam szczegółów.

- Ty jako człowiek chłonny wiedzy, zapewne z pierwszego zgrupowania przywiozłeś bogaty kajecik w zapiski.
- Trener uczy się przez cały życie. Nie wolno niczego przegapić, bo świat szybko ucieka. Byłoby grzechem, gdybym nie skorzystał z wiedzy tak wybitnych szkoleniowców. To dla mnie duża szansa na naukę i postaram się ją wykorzystać do maksimum. Cieszę się, że mogę z nimi uczestniczyć w procesie treningowym, stać w boksie i uczyć się prowadzenia zespołu w trakcie meczów.

- Praca w klubie nie będzie kolidowała z obowiązkami asystenta w drużynie narodowej?
- Nic nie ukrywałem przed zarządem MMKS. Poinformowałem ich o tym dużo wcześniej, że jest taka opcja i wyrazili zgodę. Wielu pytało mnie po co mi asystent w pierwszej lidze. Teraz widzimy na co jest potrzebny. Pod moją nieobecność będzie miał kto prowadzić zajęcia z drużyną.

Rozmawiał Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama