31.08.2012 | Czytano: 1140

Podhale pokazało lwi pazur(+zdjęcia)

Jeśli ktoś liczył, że etatowi wicemistrzowie Polski złoją skórę młodzieży Podhala, to takie odczucie mógł mieć tylko po 20 minutach gry. W kolejnych odsłonach młode „Szarotki” musiały zaimponować nawet najbardziej sceptycznie nastawionemu sympatykowi hokeja. Tyszanie nie ukrywali, ze zostali zaskoczeni z postawą górali.

Na pewno w przekroju całego meczu rzucała się w oczy większa dojrzałość hokeistów z Tychów. Swoboda w rozgrywaniu krążka, na dużej szybkości, uwalnianie się od przeciwnika. Tyszanie wygrali pierwszą tercję 2:0 i chyba byli przekonani, że kolejne gole będą zdobywać jak na zawołanie. Młodzież Podhala miała problemy z rozpoczęciem akcji, ale ambicją przewyższała wicemistrzów kraju. Jak to w hokeju, miała i swojej szanse, ale dopiero w drugiej tercji zaczęła je wykorzystywać.

Doceniła to publiczność, która nagradzała zawodników brawami. A pierwszą bramkę w sezonie, zdobytą przez Bryniczkę, zaraz na początku drugiej tercji, przyjęła ogromnym aplauzem. Środkowy drugiej formacji Podhala, który poprzedni sezon miał stracony z powodu groźnej kontuzji, wraca do gry i świetnie zachował się w sytuacji pod bramką Sobeckiego.

- Podobają mi się chłopaki. Można przegrać po walce, a oni walczą. Pokazują lwi pazur. Po zdobyciu bramki się ożywili – powiedział Andrzej Majewski.

I jakby wykrakał. 7 minut później „Szarotki” wyrównały. Do uderzenia Landowskiego z niebieskiej linii łopatkę kija dostawił Biela i Sobecki po raz drugi skapitulował. Gdy w 32 minucie Stypuła z obrotu umieścił krążek w dolnym rogu tyskiej bramki, kibice przecierali oczy ze zdziwienia. Podhale objęło prowadzenie i bardzo mądrze grało w defensywie. Nie bawiło się z „gumą” we własnej tercji, al. Też nie wybijało jej na oślep. Kibice coraz częściej używali dłoni do klaskania. Podobało im się jak gospodarze blokowali strzały, jak nie pozwolili się minąć, bądź co bądź reprezentantom kraju. Jak wyprowadzać kontrataki, a nawet przez dłuższą chwilę zamknąć tyzan w ich tercji. Czy można się dziwić, iż burza oklasków pożegnała „Szarotki” schodzące na drugą przerwę.

- Widać rękę Marka Ziętary. Popatrzcie jak żyje w boksie. Cały gestykuluje, pokazuje zawodnikom co mają robić. Trener z nimi gra i na pewno to się im udziela –w przerwie chwalili kibice trenera Podhala.

Ziętara pierwszą tercję wziął na rozpoznanie drużyny. Chłopaków jeszcze nie widział w akcji. Toteż w przerwie udzielił jej surowej reprymendy. – Powiedziałem im, że nie możemy stać. To nie ważne, z kim gramy, mistrz czy wicemistrz. Nie możemy się bać i stać we własnej tercji, czekając na egzekucję. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Zaleciłem atakowanie przeciwnika już w jego tercji i taka gra zaskoczyła tyszan. Chłopcy przekonali się, że nawet z takim rywalem można podjąć walkę. Niekoniecznie musi się być na straconej pozycji – powiedział.

Druga tercja podrażniła tyszan i każdy spodziewał się huraganowych ataków. Nic z tego nie wyszło. Co prawda już w 23 sekundzie tyszanie doprowadzili do wyrównania, po kuriozalnym i szczęśliwym zagraniu. Skaczący krążek, po rykoszecie, zaskoczył Niesłuchowskiego. Chwilę później zagranie w poprzek obrońców Podhala przechwycił Pasiut i w sytuacji sam na sam wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Nie trwało ono długo, gdyż 30 sekund później górale wyrównali. Gospodarze stracili i zdobyli gola, gdy na ławce kar przebywał Baranyk. W kolejnej przewadze Pasiut po raz kolejny znalazł sposób na Niesłuchowskiego. Podhale jednak nie kapitulowało. Grało z zębem, nie było dla nowotarżan straconych krążków. Właśnie po takim zagraniu, agresywnym w tercji rywala, krążek przejął Biela, minął jednego zawodnika, a drugi „siedział” mu na plecach. Padając na lód zdołał ulokować krążek pod poprzeczką. Nie udało się góralom dowieźć remisu do końcowego gwizdka, mimo iż do końcowej syreny pozostawały 3 minuty i 12 sekund. Końcówka była jednak zabójcza w wykonaniu górniczego klubu.

- Cieszy mnie zaangażowanie chłopaków, że potrafią walczyć o każdy centymetr lodu – mówi Marek Ziętara. – Widać było różnicę techniczną i fizyczną tyszan, ale podjęliśmy walkę, zagraliśmy na maksimum swoich możliwości. Indywidualne błędy w końcówce zaważyły, że straciliśmy gole. Sporo jest jeszcze do poprawy. Do rozpoczęcia ligi pozostał miesiąc wytężonej pracy.

Na zakończenie meczu trenerzy ustalili, iż będą wykonywane rzuty karne. W tym elemencie padł remis 1:1. Bryniczka (przepiękne trafienie) i Przygodzki pokonali bramkarzy.

Z krainy plotek, Maciej Sulka najprawdopodobniej wzmocni JKH Jastrzębie.

MMKS Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 5:7 (0:2, 3:0, 2:5)
0:1 Witecki (Galant, Wanacki) 6:12
0:2 Leskovjansky (Baranyk, Parzyszek) 11:08
1;2 Bryniczka (Stypuła, Kapica) 21:53
2:2 Biela (Landowski, M. Michalski) 28:35
3:2 Stypuła (Bryniczka) 31:25
3:3 Kopač (Bagiński) 40:23
3:4 Pasiut 45:37 w osłabieniu
4:4 Bryniczka (M. Michalski) 46:07 w przewadze
4:5 Pasiut (Witecki, Kotlorz) 50:28 w przewadze
5:5 Biela (Neupauer) 56:48
5:6 Pasiut (Galant) 57:15
5:7 Kopač (Bagiński, Šimiček) 59:31

Podhale: Rajski (29:49 Niesłuchowski) – Łabuz, Mrugała, Biela, Neupauer, Olchawski – Kapica, Landowski, Michalski, Bryniczka, Stypuła - Plewa, Tomasik, Bomba, Wcisło, Pacyga – Dębowski. Sulka, M. Kmiecik, Wronka, P. Michalski – P. Wielkiewicz. Trener Marek Ziętara.
Tychy: Sobecki – Jakeš, Kotlorz, Kopač, Šimiček, Bagiński – Sokół, Majkowski, Parzyszek, Leskovjansky – Csorich, Wanacki, Galant, Pasiut, Witecki – Ciura, Dutka, Przygodzki, Sośnierz, Banachewicz. Trener Jan Vodila.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama