07.07.2012 | Czytano: 1921

Pogłębia się zapaść w męskim biathlonie

Przez trzy dni na stadionie biathlonowym w Kościelisku-Kirach rozgrywane były mistrzostwa Polski w biathlonie letnim w odmianie crossowej. Druga część tych mistrzostw w biegach na nartorolkach odbędzie się we wrześniu w ośrodku biathlonowych w Dusznikach Zdroju. Jest to zgodne z decyzjami IBU (Międzynarodowej Federacji Biathlonu), aby te dwie odmiany biathlonu letniego oddzielić.

Na zawody w Kościelisku-Kirach stawiła się prawie cała czołówka polskich zawodniczek i zawodników z każdej kategorii wiekowej, bowiem mistrzostwa były rozgrywane od seniorów do kategorii młodzików młodszych. Zawody były rozgrywane przy prawie idealnej pogodzie, może nawet było nieco za gorąco. W każdym bądź razie na strzelnicy wszyscy mieli takie same warunki. W mistrzostwach nie wystartowała jednak z różnych przyczyn dwójka naszych dotychczas najlepszych biathlonistów. Tomasz Sikora zakończył bogatą w sukcesy karierę sportową. W Kirach pojawił się ale już w innej roli, o czym w dalszej części artykułu. Z kolei najlepsza nasza biathlonistka z ubiegłego sezonu Krystyna Pałka nie startowała w zawodach z powodu kontuzji. Pochodząca z Czerwiennego zawodniczka doznała kontuzji złamania kości śródstopia podczas gry w koszykówkę. Doprawdy ta sympatyczna sportsmenka ma olbrzymiego pecha. Po sukcesie na Olimpiadzie w Turynie (5 miejsce w biegu indywidualnym) długi czas borykała się z problemami zdrowotnymi. Gdy już je przezwyciężyła dopadła ją kontuzja w momencie, gdy znacznie zbliżyła się do światowej czołówki. Ale to „twarda zawodniczka” i zapewne łatwo się nie podda. Już trenuje ale w nieco inny sposób (siłownia, jazda na rowerze stacjonarnym) niż większość jej polskich rywalek i kto wie czy ten nowy model przygotowań nie okaże się dla niej najwłaściwszy. To tyle o nieobecnych. A teraz o zwycięzcach. Niewątpliwie największą gwiazdą tych mistrzostw była zawodniczka UKS Lider Katowice Monika Hojnisz. Jeszcze juniorka a wygrała wszystkie biegi także wśród seniorek. Monika Hojnisz to szczupła wysoka dziewczyna chyba idealnie parametrami fizycznymi pasująca do biathlonu właśnie w odmianie crossowej. Ale nie warunkami fizycznymi wygrywała poszczególne biegi. We współczesnym biathlonie trzeba nie tylko szybko biegać, ale też na dużym zmęczeniu celnie i szybko strzelać. Te wszystkie elementy młodsza z sióstr Hojnisz (startowała też starsza Patrycja) na tych mistrzostwach wykonywała niemal idealnie. W trzech biegach, w których oddała 60 strzałów pomyliła się tylko raz. Gdyby tak spisywała się w zimowej-właściwej odmianie biathlonu mielibyśmy zawodniczkę światowego formatu.

- Jestem oczywiście bardzo zadowolona z uzyskanych tu wyników mówi - pięciokrotna złota medalistka mistrzostw Monika Hojnisz. - Nie chcę powiedzieć, że nie spodziewałam się dobrych rezultatów, ale chyba nie aż takich. Na ostatnim obozie według mojego odczucia trenowaliśmy bardzo mocno i wcale nie były to przygotowania pod kontem biegów crossowych, dlatego trochę niepewności przed tym startem było. Mieliśmy dużo strzelania i jak widać w moim przypadku efekty są naprawdę zadawalające. Co do mojego startu w mistrzostwach Europy to ja specjalnie się do nich nie palę. Przygotowania do zimy to moje priorytety pewnie innych zawodniczek też i wszystko podporządkuję temu celowi. Ubiegły sezon zimowy zaczęłam dobrze i skoczyłam też dobrze - wicemistrzostwem świata juniorek w Kontiolahtii. Mam nadzieję, że znajdę się w ekipie desygnowanej na zawody Pucharu Świata i będę tam zajmować punktowane miejsca. Ja mentalnie jestem już przygotowana do startów w gronie seniorek, ale oczywiście różnie układają się sportowe losy, dlatego jednoznacznych deklaracji składać jeszcze nie mogę. Przygotowania letnie są podstawą do uzyskiwania dobrych wyników w zimie mówiąc nieco trywialnie, czego się nie „odwali” w lecie nie można już nadrobić w zimie. Z tej perspektywy moje tu starty dają powody do optymizmu.

W podobnym tonie wypowiadały się dwie najgroźniejsze rywalki Moniki Hojnisz wicemistrzynie Polski Agnieszka Cyl: - Jestem zadowolona z tego tu startu. Dobrze strzeliłam, nieźle biegłam, chociaż na końcu złapała mnie „kolka”, ale to chyba przez tą duszną pogodę. Sił mi na pewno nie zabrakło. Oczywiście są małe błędy, ale o tej porze roku to w naszej dyscyplinie normalne. Jestem zadowolona ze swojej formy pracuję nad sobą, aby nowy sezon był znaczne lepszy od poprzedniego. Myślę, że apogeum naszej dyspozycji nastąpi na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. Tak samo myślą moje koleżanki z kadry taki cel sobie postawiliśmy.

Weronika Nowakowska: - Wystartowałam tylko w dwu biegach, bo miałam do załatwienia ważne sprawy na uczelni. Dostałam na to zgodę trenerów, aby opuścić pierwszy dzień mistrzostw. Z miejsca w sprincie jestem zadowolona, ale z dyspozycji strzeleckiej, jaką tu zaprezentowałam już nie. Strzelałam niezbyt celnie i zbyt długo. To oczywiście mankamenty, które trzeba poprawić. Jednak biathlon letni to raczej taka forma przygotowań do sezonu zimowego, swoisty przerywnik w monotonii przygotowań. Ja raczej starty w lecie będę ograniczać do minimum. Uczestniczę w zawodach, bo to jest potrzebne, aby sprawdzić się, w jakiej się jest dyspozycji na tle rywalek. Oczywiście w zawodach każdy chce zająć jak najwyższą lokatę, ale najważniejsza będzie zima i zajęte tam miejsca.

O ile sytuacja w kobiecym biathlonie nie jest zła to u mężczyzn kryzys, jaki dopadł tę dyscyplinę chyba jeszcze bardziej się pogłębia. Nie ukrywają tego też zawodnicy, którzy mają zastąpić lidera tej dyscypliny w Polsce Tomasza Sikorę, który zakończył karierę sportową.

Łukasz Szczurek były mistrz i wicemistrz świata juniorów: - Nie mogę być zadowolony z przebiegu mojej dotychczasowej seniorskiej kariery. To był zwyczajny zastój. Dotychczasowy model szkolenia przynajmniej w moim przypadku nie sprawdził się. Jak analizuję swoje starty to dochodzę do wniosku, że brakuje mi dynamiki. Owszem wytrzymałość ogólna nie jest zła, ale siły, dynamiki brakuje. Z uwagi na sytuację finansową związku zmienia się też nasza sytuacja zawodników. Będziemy trenowali tylko w klubach przesyłając sprawozdania do koordynatora Pana Biernackiego, ale całą pracę będziemy wykonywali pod kierunkiem trenerów klubowych w moim przypadku pod kierunkiem Jana Ziemianina. Mimo takiej sytuacji ja wierzę, że zrobimy postęp chcemy sami sobie udowodnić, że może być lepiej. Moim zadaniem na najbliższe sezony jest regularne kwalifikowanie się do pierwszej sześćdziesiątki a nawet czterdziestki w PŚ. To oznaczałoby tak wymarzoną dla mnie stabilizację. Jeżeli chodzi o moją sytuację życiową to nadal jestem zawodowo związany z wojskiem, ale też podjąłem studia na wydziale wychowania fizycznego Rzeszowskiej Wyższej Szkoły Zawodowej. No i niedawno ożeniłem się. Moją wybranką została mieszkanka Mszany Dolnej nauczycielka wychowania fizycznego. Wykorzystałem na te sprawy okres miesięcznego urlopu, jaki otrzymaliśmy od wojska. Jednak za dziesięć dni zaczynamy cały cykl przygotowań do sezonu zimowego mam nadzieję zdecydowanie bardziej udanego niż poprzednie.

Mistrzem Polski w biegu indywidualnym został też zawodnik BKS WP Kościelisko Adam Kwak: - Cieszy mnie oczywiście to zwycięstwo tym bardziej, że w tym roku będziemy przygotowywać się do sezonu w klubach, bo kadra narodowa została zlikwidowana. Żeby jednak wystartować w najważniejszych zawodach musimy swoimi wynikami udowadniać, że na takie starty będziemy zasługiwać. Dla mnie ta nowa sytuacja jest nawet lepsza. Wydaje mi się, że między trenerem a zawodnikiem musi być nić wzajemnego zaufania. Ja do trenera Jana Ziemianina mam pełne zaufanie, zresztą wynikające z moich doświadczeń. Zawsze nawet wtedy, gdy byłem w kadrze a nie szło mi to wracałem do klubu i pod kierunkiem tego szkoleniowca odzyskiwałem formę. Teraz każdy z zawodników podjął decyzję, z kim chce trenować przygotowywać się do sezonu zimowego. Wydaje mi się, że taka sytuacja jest klarowna. Jeżeli chodzi o przygotowanie fizyczne to u nas w Kościelisku nie ma z tym problemów, jest tak jak wszędzie. Problemem jest jednak brak kompleksu do strzelania w biegu na nartorolkach. Owszem z samym bieganiem nie mamy kłopotów tym bardziej, że w Zakopanem na COS-ie oddano do użytku nową trasę narto rolkową. Ale nawet bez niej radziliśmy sobie biegając po dobrych drogach publicznych rano, gdy ruch na nich był mały. Trenowanie w takich warunkach jest nawet przyjemne. Niestety w Polsce mamy tylko jeden taki kompleks, aby biegać na nartorolkach a później strzelać na wysokim tętnie. Tak jest w Dusznikach Zdroju a to przecież nie rozwiązuje sprawy.

Jan Ziemianin trener BKS WP Kościelisko: - Prawdę powiedziawszy nie bardzo wiem jak będzie wyglądała sytuacja w naszym męskim biathlonie. Mogę tylko przypuszczać. Prawdopodobnie do końca września będzie przebiegała selekcja do jakiejś centralnej grupy szkoleniowej. Wtedy chyba najlepsi zawodnicy wyjadą na dwa 10-14 dniowe obozy sportowe. Jaki później będzie kalendarz startów tych zawodników to już nie moja sprawa. My koncentrujemy się na pracy klubowej. Jak na razie wychodzi to nam nieźle, bo w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski niezmiennie dzierżymy pierwsze miejsce. Owszem mamy niedosyt z występów na mistrzostwach Polski, ale przecież wielu naszych wychowanków zdobywa medale dla innych klubów. Mimo wszystko mam wrażenie, że działacze związkowi pogodzili się z degradacją polskiego biathlonu męskiego. Może coś się zmieni po powołaniu nowej grupy szkoleniowej pod kierunkiem Tomasza Sikory. My na chętnych do uprawiania biathlonu w naszym klubie nie narzekamy i w tym widzę promyk nadziei.

W podsumowaniu kościeliskich mistrzostw szef wyszkolenia Polskiego Związku Biathlonu Adam Kołodziejczyk powiedział: - Pogoda na tych mistrzostwach była piękna. Najważniejsze, jednak, że startowali w nich wszyscy liczący się w naszej dyscyplinie zawodnicy poza kontuzjowaną Krystyną Pałką. Widać, że zawodnicy trenują ich forma rośnie. Na podstawie tych wyników będziemy ustalali składy na mistrzostwa Europy, które pod koniec lipca zostaną rozegrane w Osible na Słowacji. Na ogół jesteśmy zadowoleni z ich formy, chociaż brakuje im jeszcze stabilności na strzelnicy. Następnym ważnym sprawdzianem będą mistrzostwa Polski na nartorolkach. Na wczorajszym posiedzeniu zarządu PZBiath. zaakceptowaliśmy powołanie grupy szkoleniowej Korea 2018. Prowadzącymi tą grupę zawodników (dziewcząt i chłopców) z roczników 1992 i młodszych będą czeski szkoleniowiec Karel Soukal i nasz najlepszy biathlonista Tomasz Sikora. To nie będzie liczna grupa 10-12 osób, ale oczywiście w zależności od wyników będzie można ją poszerzać. Właśnie z tej grupy będą wywodzić się zawodnicy reprezentujący nas na mistrzostwach świata juniorów i innych ważnych zawodach. Jeżeli chodzi o kadrę kobiet, jaką prowadzę wspólnie z trenerem Kosińskim to nadal będziemy z nią pracować. Zmieniliśmy tylko fizjoterapeutę i ekipę serwismanów. Będą to dwaj Włosi, którzy będą wspomagani polskimi testerami nart. Przyjęliśmy też nowy model przygotowania mężczyzn. Pierwszym etapem będzie monitorowanie wszystkich seniorów, jacy są w naszych klubach, aby z tej szerokiej grupy wyłonić kilku zawodników chociażby po to, aby co najmniej dwóch z nich mogło wystartować w sztafecie mieszanej na Igrzyskach Olimpijskich. Oczywiście w miarę możliwości związku będziemy ich wspierać materialnie dodając im odżywki, czy naboje do karabinków. Każdy kolejny etap będzie krystalizował tę grupę zawodników, którzy przejdą do szkolenia centralnego. Oczywiście na razie znaczących zmian nie przewidujemy, bo czołowe miejsca na tych mistrzostwach zajmują zawodnicy już znani, ale każdemu chcemy dać szanę.

Na mistrzostwach już w zupełnie innym charakterze pojawił się nasz najlepszy biathlonista Tomasz Sikora. – Na pewno był taki moment, kiedy nasze kadry rozpoczynały kolejne przygotowania do nowego sezonu, gdy uświadomiłem sobie, że mnie już wśród nich nie będzie. Cóż, ale taka jest kolej rzeczy. To uczucie zamknięcia pewnego etapu mojego życia szybko zostało przykryte innymi sprawami, które mnie aktualnie absorbują. Dopinałem swoje sprawy w kwestiach zawodowo biznesowych. Jestem zaangażowany w dwie spółki jedną związaną z branżą budowlaną a drugą związaną ze sportem. No i oczywiście pojawiła się propozycja pracy w biathlonie. Jestem członkiem zarządu PZBiath. ale teraz po ustaleniach związku będę prowadził kadrę polskich młodych zawodników. Muszę powiedzieć, że ta sytuacja bardzo mi odpowiada. Jestem z tej propozycji szczerze zadowolony, bo przyjdzie mi pracować z taką grupą zawodników, którzy bardzo chłoną widomości, są na takim etapie swojej kariery, gdy mogą zrobić jeszcze duże postępy. Dla mnie jest to rozwiązanie idealne. Naturalnie jestem tu w Kościelisku-Kirach głownie, jako członek władz, ale też po decyzjach związku, obserwowałem potencjalnych kandydatów, którzy będą aspirowali do prowadzonej przeze mnie grupy.

Ryb

Komentarze







reklama