Szanse na grę w elicie straciliśmy bardzo szybko, częściowo po meczu z Ukrainą, a ostatecznie po porażce z Włochami. Jak się później okazało – najlepszym zespołem mistrzostw. Dla nas nie znalazło się nawet miejsce na „pudle”. Zajęliśmy czwarte miejsce, przegrywając jeszcze po dogrywce z Wielką Brytanią na zakończenie czempionatu. Tym samym uzyskaliśmy najgorszy wynik od 2000 roku.
Nie dość, że graliśmy na własnym terenie, to nasi najgroźniejsi rywale – Włochy i Ukraina – wcale nie reprezentowały kosmicznej formy. Ot, grali prosty hokej, który się okazał skuteczniejszy od naszego. „Orły” wygrały tylko z Holandią i Rumunią, czyli najsłabszymi zespołami turnieju. Biało-czerwoni mieli przebłyski dobrej gry z Ukrainą i Włochami, z „Lordami” zagrali fatalnie.
Hokeiści cały czas w swoich wypowiedziach podkreślali, że zostawili serce na lodzie i są źli na samych siebie, że to inni wygrywają. Ambicji, woli walki i pełnego zaangażowanie nie można im odmówić, ale to było za mało. Trzeba mieć jeszcze inne atuty, by osiągać sukcesy.
– Zawodnicy grali z dużym poświęceniem i jestem z nich dumny – powtórzył to, co mówił po poprzednich spotkaniach, Peter Ekroth, podsumowując występ swojej ekipy. – Przegrywaliśmy z doświadczonymi drużynami. Mogę przeprosić kibiców, że zespół nie spełnił ich oczekiwań. Potrzebuje jednak czasu, by wjechać na właściwe tory.
Reprezentacja Włoch po wygraniu z Ukrainą miała powody do radości.
– Wprowadziliśmy dużo debiutantów i z pewnością ich umiejętności będą szły w górę. Już widać ogromny postęp – dodaje asystent trenera, Wojciech Tkacz. – Ciężko jest w tak krótkim okresie czasu zmienić wszystkie nawyki graczy. Drugi pozytyw, to chęć gry tych młodych chłopców dla Białego Orzełka. Dawniej wielu zawodników odmawiało występów w drużynie narodowej. Ci, co byli na mistrzostwach zrozumieli, że to duży zaszczyt reprezentować swój kraj na międzynarodowej imprezie.
Albo na swoich „śmieciach” chcieliśmy eksperymentować, albo – co wielokrotnie się słyszało – walczyć o awans. Trzeba było się na coś zdecydować. Jeśli wygrać grupę, to należało postawić na najlepszych. To trenerzy dobierali zawodników i dla wielu obserwatorów ich dobór był zaskakujący. Wielu lepszych i doświadczonych graczy mistrzostwa świata musiało oglądać w telewizji.
„Frajerzy” – tak po spotkaniach z Ukrainą i Wielka Brytanią mówili kibice. Mogą czuć się rozczarowani i źli, widząc, że niebiosa nam sprzyjały, zsyłając dar w postaci gier w przewagach w kluczowych momentach spotkań. Biało-czerwoni nie potrafili jednak tego wykorzystać. Potem się to mściło i ze spuszczonymi głowami opuszczali lodową taflę. Po ostaniem meczu przemknęli przez tunel wiodący do szatni niczym najszybszy pociąg świata. Przy dziennikarzach zatrzymał się tylko Mikołaj Łopuski.
Początek ostatniego meczu turnieju pomiędzy Polską z Wielką Brytanią. W tym momencie liczyliśmy na łatwą wygraną i trzecie miejsce w turnieju.
Grzechów polskiej reprezentacji jest sporo. Ale jaka liga, taka reprezentacja. W lidze za gwiazdę robi Leszek Laszkiewicz, który w Toruniu był nieco zagubiony.
– W polskiej lidze jest sporo czasu i miejsca na podanie, na oddanie strzału – mówi Henryk Gruth. – Tutaj nie wolno wozić „gumy”, bo dostaniesz minę, zostanie ci odebrana i pójdzie kontra. Spotkania w Ukrainą i Włochami były dla naszej drużyny egzaminem, który kolejny raz został oblany. Niemniej zaświeciło się maleńkie światełko w tunelu. Reprezentacja zrobiła krok do przodu i szkoda tylko, że nie wytrzymała trudów pięciu meczów w ciągu siedmiu dni. Słyszę jednak glosy, że nie we wszystkich klubach jest dobre przygotowanie siłowe. Ci zawodnicy, którzy są w reprezentacji, powinni wpłynąć na kolegów w klubie i przekonać ich do wytężonej pracy nad sobą. Kadrowicze wznieśli się w Toruniu na szczyt swoich możliwości, ale popełnili zbyt wiele błędów wynikających z braku ogrania, by zadowolić licznych sympatyków. Odbudowę trzeba znacząc od fundamentów, młodzieży, o koncepcji ich szkolenia. Jestem otwarty na pomoc. W Szwajcarii jestem odpowiedzialny za koncepcję szkolenia młodzieży, mam na co dzień kontakt ze światowym hokejem. Trzeba tylko tę koncepcję zaadoptować do naszych polskich warunków.
Niestety, na chęciach się skończyło a cieszyli się „Lordowie” po zdobyciu zwycięskiego gola w dogrywce.
– Działacze klubowi są przekonani, że dobrze robią, a przyczyn swoich niepowodzeń szukają u sędziów lub w centrali – mówi prezes PZHL Zdzisław Ingielewicz. – Trzeba zmienić ich sposób myślenia w wielu kwestiach, nie tylko przygotowaniach zawodników do sezonu. Przede wszystkim nie myślą perspektywicznie. Sprowadzają słabych trenerów z zagranicy, a ci miernych graczy, którzy nic do naszej ligi nie wnoszą. Od nich nic nie mogą się nauczyć nasi młodzi hokeiści, którym zabiera się miejsce w zespole. Muszą sobie zdać sprawę, że należy szkolić, a nie kupować. Sporo jest do zrobienia, ale nie chowamy głowy w piasek. Nie uciekamy od problemów, czego dowodem jest moja obecność na konferencji prasowej po porażce. Jest pewien progres. Udało nam się odmłodzić reprezentację, która pokazała charakter i wielkie serce. Głównym mankamentem tego zespołu był brak skuteczności i sił oraz umiejętność rozgrywania przewag. Otrzymaliśmy bolesną lekcję, z której należy wyciągnąć wnioski. Jesteśmy gotowi podjąć się trudu odnowy polskiego hokeja.
Kibiców najbardziej bulwersowała bezradność „Orłów” w grze w przewagach, w tym pięciu na trzech. Gdybyśmy wykorzystali je w kluczowych momentach meczu, to kto wie, czy nie wracalibyśmy z Torunia z podniesioną głową.
Około 200 kibiców brytyjskich dopingowało swych pupili. Trzeba dodać, że robili to kulturalnie i nie przeszkadzało im, że siedzą obok polskich fanów.
– Nad grą w przewadze i osłabieniu pracowaliśmy od pierwszego dnia zgrupowania – twierdzi Wojciech Tkacz. – Zauważyłem spory postęp. Mało traciliśmy bramek. Zespół budowaliśmy dzieląc go na formacje defensywne i ofensywne. Ta pierwsza zdała egzamin, druga nie. Zawiedli liderzy, którzy mieli być egzekutorami.
– Staraliśmy się realizować założenia taktyczne – wtrąca Peter Ekroth. – Wiele czasu spędziliśmy na analizach i wykładach. Poprawiliśmy grę w swojej tercji i w tercji neutralnej. Uczulałem zawodników, że gry w przewadze i osłabieniach decydować będą o końcowym rezultacie. Nie tylko my, ale także Ukraina, choćby w ostatnim meczu z Włochami miała problemy ze sforsowaniem defensywy przeciwnika w podwójnej przewadze. Zespoły opracowały już warianty na taką grę. Dużą rolę odgrywają bramkarze, którzy stoją na swoim posterunku niczym ściana.
Najmłodszy fan biało-czerwonych liczył sobie… trzy miesiące
Przed meczem z Wielką Brytanią pożegnano urodzonego w Chorzowie 40-letniego Jacka Płachtę, który postanowił zakończyć reprezentacyjną karierę. Wychowanek GKS Katowice większość kariery spędził w niemieckich klubach. W sezonie 1994/95 był wicemistrzem Niemiec w barwach EV Landshut. W reprezentacji rozegrał 89 spotkań, w których zdobył 34 gole a przy 43 asystował. Na ławce kar przebywał 129 minut. W 2005 i 2007 roku został uznany najlepszym napastnikiem mistrzostw świata Dywizji I. Prezes PZHL, Zdzisław Ingielewicz, byłemu już reprezentantowi kraju wręczył pamiątkową koszulkę z numerem 20 (z takim grał w kadrze), a kapitan Leszek Laszkiewicz wręczył mu puchar od drużyny.
Dywizja I – grupa B, 11-17 IV Arena Toruń:
Polska – Holandia 3-1,
Ukraina – Wielka Brytania 4-2,
Włochy – Rumunia 11-0,
Polska – Rumunia 7-0,
Ukraina – Holandia 5-1,
Włochy - Wielka Brytania 5-2,
Polska – Ukraina 1-2 po dogrywce i karnych,
Wielka Brytania – Rumunia 8-0,
Włocha – Holandia 4-0,
Polska – Włochy 2-4,
Ukraina – Rumunia 7-0,
Wielka Brytania – Holandia 3-2,
Holandia – Rumunia 5-1,
Włochy - Ukraina 2-0,
Polska – Wielka Brytania 1-2 po dogrywce.
LP
|
DRUŻYNA
|
MECZE
|
PUNKTY
|
BRAMKI
|
---|---|---|---|---|
1
|
Włochy |
5
|
15
|
26-4
|
2
|
Ukraina |
5
|
11
|
18-6
|
3
|
W.Brytania |
5
|
8
|
17-12
|
4
|
Polska |
5
|
8
|
14-9
|
5
|
Holandia |
5
|
3
|
9-16
|
6
|
Rumunia |
5
|
0
|
1-38
|
Awans do elity – Włochy, spadek do Dywizji II – Rumunia.
Klasyfikacja punktowa:
8 (5 goli + 3 asysty) – Roland Ramoser (Włochy),
8 (3 + 5) – Trevor Johnson (Włochy),
7 (5 + 2) – Jamie Schaafsma (Holandia),
7 (1 + 6) – Nicola Fontanive (Włochy)
…
5 (5 + 0) – Mikołaj Łopuski (Polska).
Najlepsi zawodnicy wg Dyrektoriatu:
bramkarz – Thomas Tragust (Włochy), obrońca – Trevor Johnson (Włochy), napastnik – Ondrij Michnow (Ukraina).
Drużyna All-Stars akredytowanych dziennikarzy:
Thomas Tragust (Włochy) – Adam Borzęcki (Polska), Trevor Johnson (Włochy) – Mikołaj Łopuski (Polska), Roland Ramoser (Włochy), Oleg Szafarenko (Ukraina).
Dywizja I – grupa A, 11-17 IV Arena Wilno:
Japonia – Chorwacja 7-1,
Słowenia – Australia 6-0,
Kazachstan – Litwa 5-1,
Japonia – Australia 7-1,
Kazachstan – Chorwacja 6-1,
Słowenia – Litwa 8-2,
Kazachstan – Japonia 3-1,
Słowenia – Chorwacja 4-2,
Litwa – Australia 9-2,
Słowenia – Japonia 2-1,
Kazachstan – Australia 13-2,
Litwa – Chorwacja 7-2,
Chorwacja – Australia 5-1,
Kazachstan – Słowenia 2-1,
Japonia – Litwa 5-2.
LP
|
DRUŻYNA
|
MECZE
|
PUNKTY
|
BRAMKI
|
---|---|---|---|---|
1
|
Kazachstan |
5
|
15
|
29-6
|
2
|
Słowenia |
5
|
12
|
21-7
|
3
|
Japonia |
5
|
9
|
21-8
|
4
|
Litwa |
5
|
6
|
20-23
|
5
|
Chorawacja |
5
|
3
|
11-25
|
6
|
Australia |
5
|
0
|
7-40
|
Awans do elity – Kazachstan, spadek do Dywizji II – Australia.
Tekst i foto: Andrzej Godny i Stefan Leśniowski, Toruń