28.04.2012 | Czytano: 2129

Nie ustały na nogach(+zdjęcia)

- Nie dało się wygrać meczu rzutami z obwodu. Pod kosz trudno nam było się przebić. Siła i umiejętności rywalek zdecydowały o ich sukcesie – powiedział Witold Chamuczyński po meczu kadetek Gorców z Pabianicami. Było to drugie spotkanie nowotarżanek w turnieju półfinałowym mistrzostw Polski kadetek w koszykówce. Zawody rozgrywane są w nowotarskiej hali Gorców.

Basket w Pabianicach to wielka tradycja. Starsi kibice koszykówki zapewne pamiętają świetny team Włókniarza czy potem Polfy. W tym mieście koszykarskie tradycje można porównać do hokejowych w stolicy Podhala. Tam nastały chude lata i ostatnio Podhale dopadło to samo. – Tak to jest, że po tłustych latach przyszły chude, ale mam nadzieję, że niebawem wrócą dobre czasy – mówi Sylwia Wlaźlak, trenerka PTK. Olimpijska, mistrzyni Europy z 1999 roku, dwukrotna mistrzyni kraju. Niemal całą karierę związała z łódzkimi klubami – Społem i ŁKS-em oraz Polfą Pabianice.

Jej podopieczne zdecydowanie przewyższały warunkami fizycznymi góralki, które rozpoczęły spotkanie z wielkim respektem dla rywalek. Co prawda objęły prowadzenie 1:0 po wolnym Lasyk ( w całym meczu prowadziły cztery razy i za każdym razem jednym „oczkiem”), ale po 5 minutach przegrywały 1:9. Dopiero wtedy nowotarżanki zaczęły świetnie bronić i pierwsze 10 minut przegrały jednym punktem. 5 minut później był remis po 14. W obronie gospodynie spisywały się dobrze, ale o pomstę do nieba wołała skuteczność. Wyniosła zaledwie 20% (!) przy 42,9% rywalek. Rzutami z obwodu nie dało się wygrać. Na 21 prób górali cztery razy trafiły zza linii 6,75 cm, a przyjezdne zdobyły 6 punktów, na 8 rzutów. Co prawda dwie trójki Piędel na początku trzeciej ćwiartki pozwoliły zespołowi wrócić do gry, ale szybko OTK uciekło. Również dwa razy za trzy rzuciła wysoka Martyna Czop, wypożyczona z Żaka Nowy Sącz. Świetnie dzisiaj sobie radziła pod koszem.

Cztery razy odnotowano remis. Jeszcze trzy razy dochodziły nowotarżanki na odległość dwóch punktów, ale mierząca 191 centymetrów Wiktorii Zapart robiła różnicę. – Ta dziewczyna ma wszystko. Wzrost, świetnie operuje pod koszem, jest zwinną, waleczna. Świetny materiał ligowy – twierdzi Witold Chamuczyński. Podzielała jego opinię Sylwia Wlaźlak. – Jest wypożyczona z Widzewa. Z tego, co wiem będzie w seniorskim zespole tego klubu. Ma wszystko po temu, by grać w ligowym zespole – powiedziała.

- Jest jeszcze „Sarneka” jak nazwałem podczas analizy Natalię Piestrzyńską. Ma pani perspektywiczny zespół – włączył się do rozmowy Mirosław Ćwikiel. – To prawda, ale wiele dziewcząt waha się czy pozostać przy baskecie. Nie ma drużyny ligowej, która przyciągałaby dziewczęta. Brak w Pabianicach hali, by można było grać ligowy basket, ale może niebawem może się zmieni – powiedziała trenerka Pabianic.

- Nie ustaliśmy na nogach – rozpoczął analizę gry swojego zespołu Mirosław Ćwikiel. – Przeciwnik był mocny. Nie potrafiliśmy pokryć jego najwyższego gracza. Momentami prowadziliśmy z nim wyrównaną partię, ale jest dużo lepszy niż wskazywałaby różnica punktowa. Sercem, ogromnym zaangażowaniem staraliśmy się dotrzymywać mu kroku. Dziewczęta robiły, co mogły, ale popełniały sporo błędów, chociaż w pierwszej połowie mieliśmy o połowę mniej strat niż przeciwnik ( w całym meczu11:28 przyp. aut.). Nie potrafiliśmy sobie poradzić z obroną strefową. Nie graliśmy konsekwentnie. Pakowalismy się pod kosz i był blok. To strasznie wybijało z rytmu. Wydawało się, że mamy czyste pozycje rzutowe, a jednak trafialiśmy w ręce przeciwnika. Szkoda, że przegraliśmy większą różnicą punktową niż wygraliśmy z Bryzą. Awans rozstrzygnie się jutro. Jeśli Bryza poradzi sobie z Pabianicami, to możemy mieć spory kłopot. My musimy wygrać.

Gorce Steskal Nowy Targ – PTK Pabianice 36:49 (10:11, 7:13, 11:10, 8:15)
Gorce Steskal: Piędel 8 ( 2x3), Wójcik 4, Szopińska, Rokiciak 5, Florek, Jachymaik 3, Pudzisz, Lasyk 1, Czop 15 (2x3). Trener Mirosław Ćwikiel
PTK Pabianice: Krakowska 10, Szemraj 11, Piestrzyńska 6 (1x3), Olczak 3 (1x3), Budkiewicz 2, Szymusiak 3, Łopińska, Zapart 14. Trenerka Sylwia Wlaźlak.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama