17.04.2012 | Czytano: 1475

Tadek ma koronę!(+zdjęcia)

Były hokeista Podhala, Tadeusz Puławski, nie zawiesił łyżw na kołku. Jest podporą drużyny hokejowej Old Boys Podhale, ale w ubiegłym roku złapał innego bakcyla. Zaczął biegać maratony. Zapragnął zgarnąć Koronę Polskich Maratonów. Aby po nią sięgnąć, trzeba pokonać pięć wyznaczonych przez „kolegium” maratonów w dwa lata. W ubiegłym roku zaliczył cztery. W minioną niedzielę dopiął swego. Ukończył maraton w Dębnie. Brawo Tadek!

W 39. Maratonie Dębno wzięła udział rekordowa liczba 1131 biegaczek i biegaczy, z Polski i zagranicy. Do mety dotarło 1091 osób. Zwycięzcami zostali: David Kiprono Metto z Kenii oraz Wola Mazuronak z Białorusi.

- Tak jak obiecywałem poprawiłem osobisty wynik aż o 17 min. i 3 sek. – chwali się Tadeusz Puławski. - Oczywiście końcowe zmęczenie było potworne, mimo systematycznych i ciężkich treningów, czasem w deszczu, czasem w mrozie. Takie warunki tylko hartują i budują psychikę, ciało. Jeżeli chodzi o sam przebieg i oprawę maratonu to był całkiem inny, niż poprzednie. Dlaczego? Ano, dlatego, że były to zarazem mistrzostwa Polski seniorów, policjantów i strażaków, a więc obsada bardzo wymagająca. Poza tym ustalono limit 5 godzin na pokonanie maratońskiego dystansu, przez co na linii startowej stanęło tylko 1135 uczestników. Bałem się, że nie będzie kogo wyprzedzić na trasie, a sam zostanę przewalcowany przez czołówkę i kilku Kenijczyków, którzy też wzięli udział w tym biegu. Obawy sam rozwiałem już po pierwszym 14-kilometrowym okrążeniu (były trzy ), spoglądając na tych, którzy muszą jeszcze dobiec do tego punktu kontrolnego. Było ich sporo, a ja czułem się dobrze i cały czas myślałem o swojej taktyce, sile i obietnicy, że czas będzie lepszy. Doping na trasie był słaby, no może w samym centrum ludzie stanęli na wysokości zadania, bez kapel, bez szaleńców. Dało się wyczuć powagę i rangę tych zawodów, ale za to pogoda była trafiona. 12 stopni i lekki wiatr, który trochę chłodził i troszkę hamował bieg. Oczywiście ostatnie słowa otuchy i przedbiegowy posiłek otrzymałem od żony Edusi, która towarzyszy mi w tych trudach. Biegł również ze mną przyjaciel, Siri, który też stara się o Koronę Maratonów Polskich i pozostał mu tylko jeden 42-kilometrowy bieg. Plany na przyszłość to w dalszym ciągu biegi, tylko już te, które zaczynają się od 50 km, czyli ultramaratony. Pierwszy już za kilka miesięcy w Krynicy (66km w terenie górskim) .

Tekst Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama