15.02.2012 | Czytano: 2670

Gudbaj zwycięża(+zdjęcia)

Zawody na skuterach śnieżnych, często określane są, jako zimowa Formuła 1. Podobnie jak w samochodowej osiąga się duże prędkości, z tą różnicą, że w zimowej odmianie są jeszcze przeszkody, a głównie skocznie, niezwykle widowiskowe. Zawodnicy potrafią latać w powietrzu po kilkanaście metrów.

Kiedyś w naszym kraju wyłaniano mistrzów. Dominowali w tej dyscyplinie górale. Czempionami byli nowotarżanie – Marek Pawlikowski i Maciej Rajski. Impreza ściągała tłumy ludzi, ale od jakiegoś czasu mistrzostwa w snowmobilu umarły śmiercią naturalną. Chętni pościgania się, muszą wyjeżdżać na drugą stronę Tatr, by sprawdzić swój sprzęt i umiejętności z konkurencją.

W miniony weekend takie zawody odbyły się na torze motocrossowym Zobrohlava. Duży sukces odniósł Patryk Gudbaj, wygrywając klasę z kolcami. Jego podstawowym sportem jest motocross. W nim odnosi największe sukcesy. Jest wicemistrzem Słowacji w klasie MX1 oraz pierwszym i drugim wicemistrzem Polski w klasie 80 ccm. Na skuterach śnieżnych jeździ od dziecka. Gdy rozgrywane były jeszcze mistrzostwa Polski on miał 12, 13 lat. Pamiętam małego mikrusa, niezwykle odważnego, który na skuterze skakał po kilkanaście metrów. Jeździł wtedy - jeśli tak można nazwać – na dziecinnym sprzęcie.

- Bardzo się ucieszyłem, gdy zobaczyłem, iż ścigać się będziemy na motocrossowym torze – mówi Patryk Gudbaj. – Było to miłe zaskoczenie, bo u nas w kraju zawody odbywały się na wytyczonej polanie i jak się wyszło ze startu, tak dojechało do mety. Główną rolę odgrywał sprzęt. Na torze motocrossowym bardzo ważne są umiejętności jeźdźca, bo trzeba umieć zachować się skoczniach, na wirażach i zmagać się z koleinami, które tworzą się, po przejechaniu kilku okrążeń. Za to niemile zaskoczyli mnie organizatorzy, którzy do klasy Pro dopuścili tylko skutery bez kolców. Mój skuter miał dwa rzędy kolców, a więc takie, na którym ściga się świat. Odrębna klasa nie przeszkodziła mi w odniesieniu zwycięstwa, podobnie jak 20 stopniowy mróz. Podczas treningu palce marzły. Wyścigi poszły jak z płatka. Wygrałem start i z każdym okrążeniem jechałem coraz szybciej. Zdublowałem trzeciego zawodnika. Moja forma była niewiadomą, bo mało tej zimy jeździłem na skuterze, tylko raz zabawowo. To był jeden z etapów przygotowań do sezonu motocrossowego. Planujemy w nim starty w mistrzostwach Słowacji i głównie poza granicami kraju. Jeśli się uda ogarnąć kraj, to wystartujemy, ale u nas trudno podnosić swoje umiejętności.

Oprócz Patryka na starcie w klasie skuterów w kolcami stanęło dwóch naszych rodaków. Drugie miejsce wywalczył Tomasz Żółtek, a na najniższym stopniu podium znalazł się Mikołaj Patrys.

W klasie Pro na czwartym miejscu zawody ukończył Jan Stachoń Tutoń z Zakopanego, również, na co dzień motocrossowiec. W pierwszym finale był trzeci, a w drugim dwie pozycje niżej.

Z kolei w klasie do 700 ccm na piątym miejscu sklasyfikowany został Gabriel Rapacz, który wygrał pierwszy finał, ale w drugim został zdyskwalifikowany.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Grzegorz Bachórz

Komentarze







reklama