15.01.2012 | Czytano: 1024

Wrócił koszmar kar

W Oświęcimiu niespodzianki nie było. Gospodarze nie pozwolili sobie zrobić krzywdy. Szybko zapewnili sobie wysokie prowadzenie, a potem kontrolowali wydarzenia na tafli.

Od mocnego akcentu rozpoczęli potyczkę hokeiści. Już w 85 sekundzie Gabryś z niebieskiej linii przestrzelił Rajskiego, ale 22 sekundy później, po pięknej akcji Czuya, Ziętarze pozostało tylko dopełnić formalności. Potem Tabaček ostemplował słupek, a kilka sekund później krążek, po strzale Krajčego, trafił w poprzeczkę. Na tym emocje się zakończyły i wydawało się, że nic się nie wydarzy w pierwszej tercji. Górale stadami wędrowali na ławkę kar (10 minut złapali w tej fazie), ale unici nie potrafili tego wykorzystać. Mieli przewagę, dużo strzelali z niebieskiej linii, prym w tym wiódł Gabryś. Rywal czyhał na kontry. Jednak ostatnie dwie i pół minuty wstrząsnęły przyjezdnymi. Stracili trzy gole. Pierwsze dwa w odstępie 50 sekund, po niefrasobliwości w obronie. Kolejną bramkę oświęcimianie zdobyli 11 sekund przed udaniem się do szatni, grając w podwójnej przewadze.

„Szarotki” nie wyciągnęły wniosków z pierwszej tercji i nadal przekraczali reguły gry. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo oświęcimianie ciągle naciskali, robili kręciołki w tercji górali. Często więc goście zatrzymywali rywali faulem. W 24 minucie ponownie nie wybronili się grając w trójkę. Zatko idealnie dostrzegł Řihę, który dołożył tylko łopatkę kija i krążek znalazł się w odkrytym rogu nowotarskiej bramki. Gospodarze przeważali, pod bramką Podhala bez przerwy dzwoniono na alarm. W 32 minucie Połącarz nie trafił do pustej bramki, ale poprawka Wojtarowicza już znalazła drogę do siatki. 3 minuty później Podhalu wyszła dwójkowa kontra. Znowu w głównej roli wystąpił Czuy, niezwykle aktywny, z łatwością uwalniający się do przeciwnika. To była wypisz, wymaluj podobna akcja do tej, po której goście zdobyli pierwszego gola. Tym razem podanie Kanadyjczyka wykończył Michalski.

O trzeciej tercji można napisać tylko tyle, że się odbyła. Unici nie forsowali tempa, nie grali z taką determinacją jak w pierwszych 40 minutach. Wynik widocznie ich satysfakcjonował, a przyjezdnych nie było stać nawet na uszczypnięcie.

- Pogrążyły nas kary – powiedział trener Podhala, Jacek Szopiński. – To nasza zmora. Nie można wygrać przy takiej różnicy kar. Traciliśmy siły, do tego mam młodą i mało liczebną drużynę. To spotkanie i z Jastrzębiem kosztowało nas mnóstwo sił. Co ciekawe przeciwnikowi były darowane przewinienia, a nam nie. Ale to już nie ma znaczenia podobnie jak to, iż jedną z bramek gospodarze zdobyli ręką, a kolejna odbiła się od nogi.

Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 6:2 (4:1, 2:1, 0:0)
1:0 Gabryś (Tabaček) 1:25 w przewadze,
1:1 Ziętara (Czuy) 1:47,
2:1 Jakubik (Wojtarowicz, Valušiak) 17:22,
3:1 Łopuski (Prohazka, Jaros) 18:11,
4:1 Jaros ( Prohazka) 19:49 w podwójnej przewadze,
5:1 Řiha (Zatko) 23:29 w podwójnej przewadze,
6:1 Wojtarowicz (Jakubik, Valušiak) 31:42,
6:2 Michalski (Czuy) 34:33.

Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Kubiszewski i Surma (Katowice).
Kary: 4 -22 min.

Unia: Witek – Noworyta, Piekarski, Jaros, Prohazka, Łopuski – Urbańczyk, Zatko, Řiha, Tabaček, Krajči – Gabryś, Połącarz, Wojtarowicz, Jakubik, Valušiak – Cinalski, Kasperczyk, Stachura, S. Kowalówka, Radwan. Trener Charles Franzen.
MMKS Podhale: Rajski – K. Kapica, Sulka, Różański, Czuy, Ziętara – W. Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Bomba – Landowski, R. Mrugała, Michalski, Wielkiewicz, Szumal – Gacek. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama