15.01.2012 | Czytano: 1304

Skruszony mur (+zdjęcia)

Gdański Stoczniowiec zawiesił działalność seniorskiej drużyny, ale w juniorach jest jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski. Zawiesił wysoko poprzeczkę rówieśnikom z Podhala, ale wrócił do domu w pustyni rękoma. Podopieczni Łukasza Gila wygrali oba spotkania, ale pierwsze kosztowało trenera mnóstwo nerwów.

„Szarotki” przeważały, ale nie potrafiły tego udokumentować golami. Niesamowicie partaczyły, wręcz wymarzone sytuacje. W pierwszych 40 minutach nowotarżanie siedem razy jechały sam na sam z gdańskim golkiperem i za każdym razem łapali się za głowę. Mało tego, w pierwszej odsłonie przez 90 sekund grały w podwójnej przewadze i również nic. Krążki fruwały obok bramki, albo strzały były tak nieprecyzyjne i słabe, że golkiper znad morza nie miał problemów z ich wyłapywaniem. Goście nie przyjęli otwartej gry, lecz grali z kontry. Jedynie wtedy, gdy Podhalanie odsiadywali karę, zamykali ich w tercji obronnej. Niewykorzystane sytuacje zemściły się. Stoczniowcy wykorzystali kiks rywala i objęli prowadzenie. Gospodarze nadal bili głową w mur. Wydawało się, że jest nie do skruszenia.

W trzeciej tercji gospodarze rzucili się do huraganowych ataków i mur został skruszony. Gdańszczanom zaczynało brakować pary. Coraz częściej pozwalali sobą kręcić we własnej tercji. Zaczęli popełniać coraz więcej błędów, z których jeden wykorzystał Puławski doprowadzając na początku odsłony do wyrównania. Wydawało się, że kolejne gole dla miejscowych to tylko kwestia czasu. Tymczasem indolencja strzelecka była zastraszająca. Opór przybyszów znad morza został złamany 115 sekund przed zakończeniem trzeciej tercji. Autorem gola był ponownie Puławski. 46 sekund przed syreną goście wycofali bramkarza. Wznowienie we własnej tercji wygrali górale i Kos trafił w słupek opuszczonej świątyni. Kolejne wznowienie w tercji Podhala wygrali goście, ale nie zdołali już oddać strzału.

- Gdybyśmy w pierwszych dwóch tercjach wykorzystali przynajmniej 10% wszystkich dogodnych sytuacji, to mecz potoczyłby się inaczej i spokojnie gralibyśmy do końca - mówi trener „Szarotek”, Łukasz Gil. – A tak nerwowe chwile przeżywaliśmy do ostatniej sekundy. Gdańszczanie, o czym byłem przekonany, wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Dopiero w końcówce meczu udało się nam ją przeskoczyć.

Nazajutrz przybysze nie mieli już tylu sił i szczęścia. Z kolei Podhalanom praktycznie wszystko wchodziło. Po 20 minutach było jasne, że gospodarze nie będą mieli problemów z odniesieniem zwycięstwa. W kolejnych tercjach dorzucili sześć goli i odnieśli przekonywujące zwycięstwo. - Wreszcie skuteczność się poprawiła – powiedział Łukasz Gil.

MMKS Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 2:1 (0:0, 0:1, 2:0) i 8:2 (2:0, 3:1, 3:1)
Bramki dla Podhala: Puławski 2 (I mecz); Wcisło 2, Olchawski 2, Kolasa 2, Puławski, Tomasik (II mecz).

MMKS Podhale: S. Mrugała – Plewa, Wojdyła, Olchawski, Puławski, Wielkiewicz – Gacek, Tomasik, Kos, A. Mielniczek, Kolasa – Pacyga, R. Mielniczek, Wcisło, Stypuła. Trener Łukasz Gil. W rewanżu bronił Michałczak, nie grał Gacek.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama