10.01.2012 | Czytano: 935

Nam strzelać nie kazano

Wysoka stawka meczu sparaliżowała poczynania hokeistów. Dlatego w ich zagraniach brakowało finezji, technicznych sztuczek, płynności w grze. Ale chyba nikt tego nie oczekiwał, patrząc w tabelę. Potykały się przecież najsłabsze drużyny w PLH.

Przed meczem trwała walka na słowa. - Zrobimy, co w naszej mocy, by zbliżyć się do rywala – zapowiadał Sebastian Łabuz. - Łatwo nam na pewno nie będzie, ale zapewniam, że damy z siebie wszystko - mówił Łukasz Chrzanowski.

Po końcowej syrenie tylko ten drugi mógł być usatysfakcjonowany. Jego drużyna zwiększyła przewagę do siedmiu punktów nad najgroźniejszym rywalem w walce o byt. „Szarotki” nie wykorzystały, kto wie czy nie ostatniej szansy, by przeskoczyć torunian w tabeli przed play out. Nie można im odmówić ambicji, woli walki. Walczyły zaciekle o każdy skrawek lodowiska, ale – już tradycyjnie – zabrakło soli w ich grze, czyli bramek. Bez tego nie da się wygrywać meczów, nawet sprawiając lepsze wrażenie na tafli. Nawet mając więcej sytuacji strzeleckich. Dobra postawa Plaskiewicza nie jest usprawiedliwieniem.

Nowotarżanie cały mecz byli tymi goniącymi. W 11 minucie stracili pierwszego gola, ale ich odpowiedź był piorunująca. 36 sekund później Ziętara na raty pokonał ostatnią instancję gospodarzy. Za drugą dobitką krążek zatrzepotał w siatce. W 42 minucie hokeiści z grodu Kopernika prowadzili już 3:1 i wydawało się, że jest „pozamiatane”. Tymczasem w 45 minucie górale wrócili do gry. Ziętara wlał nadzieję w serca kibiców Podhala, wykorzystując pobyt Bluksa na ławce kar. Minutę i 40 sekund przed końcem trzeciej tercji goście mieli pięć wyśmienitych sytuacji, by doprowadzić do wyrównania. Potem za Rajskiego wskoczył na lód Kmiecik i Wróbel nie trafił do pustej bramki. Z kolei pod toruńską świątynią dochodziło do dantejskich scen. Jednak czarny kauczukowy przedmiot nie wpadł nawet z metra do opuszczonej przez Plaskiewicza bramki (K. Kapica 5 sekund przed syreną).

- Brakuje nam szczęścia – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Nasza nieskuteczność jest zatrważająca. Do tego mam problemy ze skompletowaniem składu. Kontuzjowanych mam czterech zawodników i zmuszony jestem grać na trzy formacje. Sił dwóm pierwszym ubywa. Ta trzecia jest młodzieżowa i mniej przebywa na lodzie. W drugiej tercji wyskoczył ze składu Neupauer, który wrócił do gry w ostatniej części meczu po zeszyciu rozciętej wargi. Nie mam skąd wziąć czwartej formacji.

Nesta Karawela Toruń – MMKS Podhale Nowy Targ 3:2 (1:1, 1:0, 1:1)
1:0 K. Kalinowski 10:12,
1:1 Ziętara (Różański, Sulka) 10:48,
2:1 Baranyk (Kuchnicki) 29:09,
3:1 Porębski (Ziółkowski) 41:43,
3:2 Ziętara (Różański) 44:51 w przewadze.

Sędziowali: Dzięciołowski (Bydgoszcz) – Kasprzyk i Szachniewicz (Toruń).
Kary: 4- 6 min.
Widzów 1200.

Nesta: Plaskiewicz – Bluks, Gaisinis, Bomastek, Kuchnicki, Marmurowicz – Koseda, Smeja, Wróbel, K. Kalinowski, Baranyk, Lidtke, Porębski, Jankowski, Dziegiel, Minge – Maj, Ziółkowski, Chrzanowski, Winiarski. Trener Jaroslav Lehocky.
MMKS Podhale: Rajski – K. Kapica, Sulka, Różański, Czuy, Ziętara – W. Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Bomba – Landowski, Gacek, Michalski, Wielkiewicz, Szumal – R. Mrugała, Ćwikła. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama