17.12.2011 | Czytano: 2092

Brzezińscy nagrodzeni

Kajakarze górscy Filip i Andrzej Brzezińscy, wychowankowie SKS Sokolica Krościenko, aktualni mistrzowie świata i dwukrotnie złoci medaliści z tegorocznych mistrzostw Europy kanadyjce dwójce, zostali zwycięzcami tegorocznej edycji nagrody im. Eugeniusza Pietrasika. Komisja Sportowa Polskiego Komitetu Olimpijskiego z Grzegorzem Kotowiczem i Tadeuszem Wróblewskim w tajnym głosowaniu wybrała górali spośród zgłoszonych 35 kandydatur.

Kajakarstwo górskie nie jest dla mięczaków. To niezwykle trudny sport, wymagający ogromnych wyrzeczeń, pracy nad sobą. W zawodach walczyć trzeba nie tylko z przeciwnikiem, ale przede wszystkim z nurtem rzeki czy sztucznego toru. Na trasie sporo jest pułapek. Podstawą jest szybki i bezbłędny przejazd. Nie można dotknąć tyczki, nie zmieścić się w bramce ustawionej w prądzie wody. Taki bezbłędny przejazd i wspaniały czas w nurcie rzeki w francuskiej miejscowości Foix wykręcili wychowankowie Sokolicy Krościenko, podczas mistrzostw świata juniorów w 2010 roku. W kanadyjkach dwójkach sięgnęli po mistrzostwo świata. Powtórzyli go rok później w mistrzostwach Starego Kontynentu skąd przywieźli dwa krążki z najszlachetniejszego kruszcu.


Na największe sukcesy - jak na razie - pracowali 13 lat. Mając ich pięć po raz pierwszy wiedli do kajaka. Ich pierwszym nauczycielem był nieżyjący już Bronisław Waruś. To on zaszczepił w nich bakcyla, nauczył ciężkiej pracy.

 


- To specyficzna konkurencja, na sukces pracują dwie osoby i żadna nie może sobie pozwolić na chwile słabości zarówno w okresie przygotowawczym jak i w docelowych zawodach – mówi Andrzej. - To musi być zgrana orkiestra, bez fałszywych nut. Każdy z nich musi dostosować się do tempa jazdy. Sukces zależy nie tylko od tego jak przepracuje się zimę. W tym okresie, trzy miesiące, pracuje się nad siłą, potem na torze nad szybkością, by czuć się jak ryba wodzie. Ciężka harówka się opłaca. Tytuł mistrza Polski i mistrzostw Europy juniorów w 2009 roku w zespole C2x3 doły nam potężnego kopa do wytężonej pracy, do sięgania po coraz to wyższe cele. Przekonaliśmy się, że dobrze wykonana robota nie idzie na marne.


Stefan Leśniowski
Foto: nadesłała Maria Ćwiertniewicz
 

 

Komentarze







reklama