10.12.2011 | Czytano: 2021

Popis jednego aktora (+dużo zdjęć)

Ci, którzy zasiedli w Atlas Arenie w Łodzi nie mają czego żałować. Byli świadkami kapitalnej jazdy Tadeusza Błażusiaka, potwierdzenia, że obecnie jest to najlepszy motocyklista świata. Wygrał z rzędu czternaście finałów. To nieprawdopodobne. Tego nie dokonał jeszcze żaden rajdowiec na świecie!

Nie często zdarza się, by nowotarżanina oglądać we własnym kraju, w dodatku w imprezie najwyższej rangi. W Łodzi odbyła się druga runda halowych mistrzostw świata w endurocrossie. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Zbudowali przepiękny i trudny technicznie tor, z którym tylko najlepsi nie mieli problemów. Tadeusz Błażusiak czuł się na nim jak ryba w wodzie. Dla niego przeszkodą nie były ostre zakręty z głazami, luźno porozrzucane kamienie, przeszkoda z potężnych opon, pni drzew, ani też rów z wodą. Po prostu przerósł konkurencję. Ona może walczyć tylko za jego plecami, o dwa kolejne wolne miejsca na podium. To najwyższe zarezerwowane jest dla nowotarżanina. W sześciu finałach zdobył maksimum punktów – 120, a drugi w klasyfikacji Brytyjczyk Johnny Walker traci do niego 39 punktów.

W łódzkiej Atlas Arenie pojawili się najlepsi na świecie w tej dyscyplinie. Zjawił się także 7-krotny mistrz świata w trialu. Jeszcze nie tak dawno razem z Błażusiakiem rywalizowali na trialowych trasach. Brytyjczyk dla Polaka był idolem, którego pragnął naśladować i doścignąć. W trialu mu się nie udało, bo koleje życia rzuciły go do nowej dyscypliny. Tu zrobił furorę i dla Lampkina jest obecnie profesorem. Jak to się role odwróciły. Lampkin w pierwszym finale ( rozgrywane są trzy) był dopiero dziewiąty, a w trzecim dziesiąty. Został zdublowany przez polskiego górala. Od drugiego na mecie Johnny Walkera (W. Brytania) był szybszy o ponad 5 sekund. To przepaść.

W drugim finale Błażusiak już znokautował rywali, jeszcze dobitniej uwypuklił swoją supremację. Mijał rywali z ogromną łatwością i już po trzecim okrążeniu samotnie zmierzał do mety. Drugiego na mecie Walkera wyprzedził o blisko 13 sekund. To był nokaut. Trzeci linię mety przeciął Hiszpan Xavier Galindo i stracił do naszego reprezentanta ponad 20 sekund.

- Tego gościa, można pokonać tylko wtedy, gdy motocykl mu nawali - mówił jeden z kibiców i natychmiast odpukał w niemalowane drzewo. Motocykl nie nawalił, więc Tadziu konkurentom ponownie pokazał plecy. Szwed Joakim Ljunggren stracił blisko 8 sekund do Polaka, a Walker – 9.

- Gratuluję organizatorom, którzy wykonali kawał dobrej roboty – powiedział Tadeusz Błażusiak. – Mam nadzieję, że Superenduro wróci jeszcze do Polski. Nie można mówić czy jakieś odcinki były trudne, inne łatwe, bo ocenia się całą trasę. Trzeba się ścigać na takiej jaka jest. Każdy tor jest nowym wyzwaniem. Organizatorzy trafili w dziesiątkę. Miałem wyjątkowo dobry dzień. Po raz pierwszy czułem, że każda osoba w hali ( było 9 tysięcy – przyp. SL) mnie dopingowała. To niesamowite uczucie. Oczy mi się zmoczyły, gdy zagrano Mazurka Dąbrowskiego, we własnym kraju. To był piękny wieczór.

W Łodzi startowali także inni nowotarżanie. Tomasz Zych do finałowych rozgrywek dostał się z wyścigu ostatniej szansy. Zajął w nim drugie miejsce. Nie zakwalifikował się Kevin Pietrzak, który ten sam wyścig ukończył na szóstej pozycji. Zychowi w pierwszym finale nawalił motocykl i nie ukończył go. W drugim stracił trzy, a ostatnim finale - sześć okrążeń do Błażusiaka.

Klasę amator wygrał nowotarżanin Michał Pyzowski, a trzeci był Adam Zych. – Jestem niezwykle szczęśliwy, bo przed miesiącem miałem wypadek, stłukłem miednicę. Brakowało mi sił, ręce mi puchły, ale wytrzymałem ciśnienie potwornej walki. Najpierw jechałem na drugiej pozycji za Zychem, potem on się skrzyżował z jednym jeźdźców i zaliczył upadek. Spadł na dalsze miejsce. Ja wysunąłem się na czoło stawki, ale na jednej z przeszkód upadłem. Szybko jednak zebrałem się, odrobiłem straty i jako pierwszy minąłem linię mety. Trasa była trudna technicznie, wymagała trialowych umiejętności i wytrzymałości – powiedział Michał Pyzowski, zwycięzca amatorskiej odmiany mistrzostw świata.

Finał I: 1. Tadeusz Błażusiak (Polska, KTM) – 8:24.733, 2. Johnny Walker (W. Brytania, KTM) - + 5.142, 3. Ivan Cervantes (Hiszpania, Gas Gas) - + 9.450, 16. Tomasz Zych (Husqvarna) - nie ukończył.
Finał II: 1. Błażusiak – 8:23.782, 2. Walker - + 12.719, 3. Xavier Galindo (Hiszpania, Husaberg) - + 20.458, 16. Zych - + 3 okrążenia.
Finał III: 1. Błażusiak – 8:18.218, 2. Joankim Ljunggren (Szwecja, Husaberg) - +7.785, 3. Walker - + 8.944, 16. Zych - + 6 okrążeń.
Grand Prix Polski: 1. Błażusiak – 60 pkt., 2. Walker – 48, 3. Ljunggren – 39, 4. Galindo – 33.

Klasyfikacja generalna MŚ po dwóch rundach:
1. Błażusiak – 120 pkt.,
2. Walker – 81,
3. Ljunggren – 79,
4. Galindo – 66.

Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski, Łódź

Komentarze







reklama