27.11.2011 | Czytano: 1370

Błażusiak zdominował GP Włoch

Nowotarżan Tadeusz Błażusiak po zdobyciu mistrzostwa Ameryki i przejściu do historii, długo nie odpoczywał. W poniedziałek odebrał trofea na specjalnie zorganizowanej gali i nazajutrz wskoczył w samolot do Europy. Wylądował w Genui, gdzie w sobotę rozpoczął się halowy Puchar Świata w endurocorssie.

Zmiana czasu nie wpłynęła na jego dyspozycję. Nadal jest w wielkim gazie. Znowu rywale musieli oglądać jego plecy. Ponownie zdominował Grand Prix Włoch na stadionie Palasport Fiera w Genui. Polak po wygraniu wszystkich trzech finałów objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata z imponującym 60-cio punktowym wynikiem. To nie dziwi, bo po dominacji w mistrzostwach Ameryki, które zdobył w stylu „perfect season” (wygrał wszystkie osiem finałów) „Taddy” był faworytem. Potwierdził to podczas treningu czasowego, w którym „wykręcił” najlepszy czas okrążenia.

Czołowa jedenastka zawodników miała zagwarantowany udział w finałach Grand Prix, a czasy z biegów kwalifikacyjnych służyły tylko do ustalenia pozycji na bramkach startowych. Podczas kwalifikacji Błażusiak miał wypadek i spadł na ostatnie miejsce, ale szybko podniósł się i rozpoczął gonitwę za uciekającymi rywalami. Nawet kraksa Polaka nie okazała się atutem rywali. Nie udało im się uciec. Perfekcyjna, płynna jazda Polaka, sprawiła, iż jako pierwszy minął linie mety. Takie coś musiało zdeprymować przeciwników, bo kiedy jak nie teraz mieli szansę go pokonać.

W nienajlepszych nastrojach przystępowali do finałowych wyścigów. Nowotarżanin zdawał sobie sprawę, że w takich imprezach, gdzie ciasno na pierwszym łuku po starcie, trzeba wygrać strat, okazać się sprytniejszym od rywali. Tadeusz zaliczył „holeshot-y” podczas wszystkich trzech finałów. Z czystym torem przed sobą, Błażusiak z każdym metrem zwiększał przewagę nad resztą stawki już na pierwszych okrążeniach. Później kontrolował przebieg wydarzeń na torze.

- To było niesamowite rozpoczęcie mistrzostw świata – mówi Tadeusz Błażusiak. - Zwycięstwo w trzech finałach było najlepszym scenariuszem na otwarcie sezonu. Perfekcyjne starty były kluczem do zwycięstwa. Prowadząc, miałem komfort jazdy. Można powiedzieć, że jechałem własne zawody z dala od potencjalnych kłopotów. Nie mogłem wymarzyć sobie niczego lepszego jak potrójne zwycięstwo. Daje mi ogromną motywację do kontynuowania ciężkiej pracy i powalczenia o kolejny dobry wynik podczas mojego domowego Grand Prix w Polsce.

Kolejne zawody odbędą się za dwa tygodnie w Łodzi. Kibice z Nowego Targu w mocnej grupie wybierają się do Atlas Arena, by dopingować swojego krajana. To będzie nie lada gratka. Po raz pierwszy w tego typu zawodach wytąpi w ojczyźnie.

SuperEnduro Finał 1:
1. Tadeusz Błażusiak (KTM Enduro Factory Team) - 08:29.230;
2. Cristobal Guerrero (KTM);
3. Jonny Walker (KTM);
4. Xavier Galindo (Husaberg);
5. Cody Webb (Beta);
6. Joakim Ljunggren (Husaberg);
7. Rodrig Thain (Honda);
8. Ivan Cervantes (Gas Gas);
9. Dani Gibert (Husaberg);
10. Alex Salvini (Husqvarna).

SuperEnduro Finał 2:
1. Błażusiak - 08:36.649; 2. Salvini; 3. Ljunggren; 4. Alfredo Gomez (Husaberg); 5. Walker; 6. Guerrero. SuperEnduro Finał 3: 1. Błażusiak - 08:32.613; 2. Ljunggren; 3. Galindo; 4. Webb; 5. Gomez; 6. Walker.

Klasyfikacja generalna mistrzostw świata SuperEnduro 2012:
1. Tadeusz Błażusiak – 60 pkt.,
2. Joakim Ljunggren (Szewcja) – 40,
3.Cristobal Guerrero (Hiszpania) – 34,
4. Xavier Galindo (Hiszpania) – 33,
5. Johnny Walker (W. Brytania) – 33 pkt.

Tekst Stefan Leśniowski
Foto Jonty Edmunds

Komentarze







reklama