14.11.2011 | Czytano: 928

V liga: Porażki lidera

Dwaj nasi liderzy nowosądeckiej V ligi KS Zakopane i Poroniec Poronin doznali solidarnych wyjazdowych porażek po 0-3 na zakończenie rozgrywek rundy jesiennej. Nie zaszkodziło to jednak naszym drużynom, ponieważ nadal zajmują dwa pierwsze miejsca w tabeli. Remisami po 1-1 zakończyli swoje mecze dwaj inni nasi przedstawiciele w V lidze Jordan Jordanów i LKS Szaflary.

Lider nowosądeckiej V ligi KS Zakopane przegrał w Podegrodziu z miejscowym Grodem 0-3. Przed tym meczem trener Walczak przestrzegał, że będzie to dla jego drużyny trudne spotkanie ze względu na bardzo twardy a czasami nawet agresywny styl gry rywali. Tym bardziej, że w poprzednim sezonie jego drużyna mająca wtedy też świetną passę także przegrała w Podegrodziu 0-1. Mimo wszystko porażka 0-3 może nie weryfikuje wcześniejszych osiągnięć zakopiańskiego zespołu, ale wskazuje jak wiele pracy czeka trenera i zawodników, aby obronili tą pozycję w wiosennych meczach.

- Chyba jednak tym spotkaniem nieco przygasiliśmy euforyczne nastawienie wielu naszych sympatyków, co do losów naszej drużyny w tegorocznym sezonie - mówi trener Zakopanego Bartłomiej Walczak. - Oczywiście nie zakładaliśmy porażki w Podegrodziu, ale rzeczywistość okazała się bardzo brutalna. Inna sprawa, że sami ułatwiliśmy zadanie gospodarzom strzelając sobie samobójczego gola. Samobójcza bramka już w 8 minucie spotkania wyznaczyła strategię gry drużyny gospodarzy na resztę spotkania. Ustawili na swoim przedpolu zaporę, której nasz zespół w żaden sposób nie mógł sforsować. I w tym tkwi sedno sprawy. Z taka strategią będziemy stykać się wielokrotnie, jako lider. W niektórych meczach jakoś sobie z tym radziliśmy, przegrane mecze z Kobylanką i Podegrodziem pokazały jak wiele nam brakuje w rozwiązywaniu ataku pozycyjnego. Nie zagraliśmy jakiegoś słabego spotkania, nie mam zastrzeżeń do ambicji zaangażowania zawodników, ale natrafiliśmy na doskonale zorganizowaną grę obronną naszych rywali. Wysoka bądź, co bądź, porażka była jednakże konsekwencją naszego otwarcia się na atak większą liczba zawodników a wiadomo, że to naraża drużynę na kontry i z takiej kontry gospodarze zdobyli drugą bramkę. Naszą grę natomiast cechowało sporo niedokładności może zabrakło piłkarskiego szczęścia i tak doszło do przegranej. Nie robiłbym tragedii z tej porażki, bo przecież wywalczyliśmy w tej rundzie aż 37 punktów i chyba tylko niepoprawny optymista mógł sądzić, że będziemy po jesieni mieć taki bilans.

Gładkie 0-3 w wyjazdowym spotkaniu z Glinikiem Gorlice zanotował też wicelider nowosądeckiej V ligi Poroniec Poronin. Nasza drużyna podobnie jak zakopiańczycy nie straciła u siebie żadnego punktu na wyjazdach już tak dobrze nie było. Pokazał to mecz w Gorlicach. Glinik przed tygodniem przegrał w Zakopanem 0-3 teraz wziął rewanż na sąsiadach zakopiańczyków.

- Wbrew wynikowi nie zagraliśmy słabego spotkania, jako cały zespół, gole straciliśmy po indywidualnych błędach - twierdzi trener Porońca Tomasz Rogala. - Mecz w naszym wykonaniu był nawet lepszy niż ten zwycięski w poprzedni weekend z Olimpią Pisarzowa, ale błędy w obronie niektórych zawodników spowodowały, że nie mogliśmy osiągnąć lepszego wyniku. Nie chcę wymieniać nazwisk zawodników, którym te błędy się przytrafiły, bo moją filozofią w futbolu jest zasada, że wygrywa cały zespół i przegrywa też cała drużyna. Może gdyby udało się wykorzystać te sytuacje, jakie mieliśmy przy stanie 0-0 to mecz ułożyłby się inaczej, ale nie ma, co gdybać. Ten wynik wskazuje jak trudna dla nas będzie runda rewanżowa wszak gramy w niej aż dziewięć spotkań na wyjazdach. Na szczęście dla nas ta porażka nie spowodowała zmian w tabeli i nie straciliśmy dystansu do lidera i to chyba jedyna pociecha dla nas z tej serii spotkań. Teraz w najbliższy weekend zagramy jeszcze mecz pucharowy, później czeka nas seria badań wydolnościowych, po czym zawodnicy dostaną wolne na okres świąteczny a od początku stycznia musimy zabrać się do solidnej roboty, aby co najmniej obronić pozycję wicelidera dającą jednakże awans do IV ligi.

Ma, nad czym myśleć trener Rogala po gładkiej przegranej jego drużyny w Gorlicach, ale ma też swoje zmartwienia trener Jordana Jordanów Jakub Jeziorski po remisie 1-1 jego podopiecznych z Olimpią Pisarzowa.

- Niestety po porażce przed tygodniem z u siebie z Korzenną 1-2 znowu przyszło rozczarowanie, bo tylko zremisowaliśmy 1-1 z Olimpia w Pisarzowej - twierdzi trener Jakub Jeziorski. - Mówię tylko, bowiem okazji na strzelenie goli mieliśmy tyle, że można nimi byłoby obdzielić kilka meczów. Nie będę już wyliczał sytuacji sam na sam, bo szkoda na to słów, ale jedna akcja jest bardzo charakterystyczna dla tego spotkania. W trzeciej swojej sytuacji sam na sam Paweł Gromczak najpierw trafił w bramkarza odbitą piłkę przejął Solarczyk i najpierw trafił w poprzeczkę a przy powtórnym strzale zaliczył trafienie w słupek. I takich albo podobnych sytuacji było wiele. Niestety to nasz siódmy mecz z rzędu, gdy nie wykorzystujemy sytuacji, które potrafimy wypracować. Wczoraj zagraliśmy pucharowy mecz z Wiatrem Ludźmierz i wygraliśmy 5-1, chociaż też nasza skuteczność nie była wysokiej próby, gdyby jednak w meczach ligowych było przynajmniej tak jak w Ludźmierzu nasz dorobek punktowy w lidze byłby bardziej okazały. Nie chciałbym deprecjonować naszych rywali, ale Olimpia w moim przekonaniu to słaby zespół i nie wygrać z taką drużyną było sztuką.

Remisem 1-1 z ULKS Korzenną zakończyli rundę jesienną piłkarze Szaflar. W poprzedniej kolejce przegrali u siebie z Kobylanką 1-5 a trener Paweł Podczerwiński miał żal do arbitra o decyzje, jakie podjął w tamtym spotkaniu. Między innymi sędzia wykluczył w 37 minucie bramkarza Szaflar Rafała Gawrona. Zastąpił go obrońca Dariusz Baboń. Jak przewrotny może być los pokazał mecz szaflarzan w Korzennej. W bramce wystąpił nie do końca wyleczony z kontuzji Grzegorz Szczepaniec, który nie trenował właściwie dwa miesiące. A spotkanie ULKS Korzennej z Szaflarami to był właściwie pojedynek miejscowych piłkarzy z bramkarzem Szaflar. Ten remis to de facto zasługa Szczepańca tak przynajmniej twierdzi trener Szaflar Paweł Podczerwiński.

- Nie będę koloryzował, że zagraliśmy dobre spotkanie, że walczyliśmy dzielnie i zremisowaliśmy zasłużenie. Wręcz odwrotnie remis to z wypadkowa kilku zdarzeń w tym meczu. Przede wszystkim nieprawdopodobnie udane interwencje Grześka Szczepańca, także indolencja strzelecka naszych rywali i duża doza szczęścia dla nas. Gdyby gospodarze wykorzystali tylko część stworzonych sobie sytuacji bramkowych ponieślibyśmy wysoką porażkę, skończyło się remisem. Jednego zawodnika z naszego zespołu chcę też wyróżnić, chociaż generalnie tego nie robię. Nasz kapitan Florian Kamiński wreszcie dochodzi do swojej normalnej dyspozycji po przewlekłej kontuzji. Florek znowu był tym zawodnikiem z poprzedniego sezonu, gdy rywale, aby go powstrzymać musieli uciekać się do fauli. Niestety reszta zawodników zagrała w tym spotkaniu poniżej swoich możliwości i to mnie martwi. Nie można przecież bazować li tylko na dobrej postawie bramkarza i na farcie – opowiada trener Szaflar Paweł Podczerwiński.

To, że Szaflary w końcówce rundy zaczęły grać coraz gorzej potwierdził mecz w Skawie gdzie V ligowcy przegrali w Pucharze Polski i Podhala z zajmującym 3 miejsce w podhalańskiej B klasie Skawininem 0-2. Chyba sympatycy Szaflar działacze trener i zawodnicy z ulgą przyjęli zakończenie jesiennych rozgrywek w sumie jednak udanych dla naszej drużyny, bowiem Szaflary po jesieni zajmują 6 miejsce w lidze.

Ryb

Komentarze







Tabela - V liga

Lp Drużyna Mecze Punkty
1. Tarnovia Tarnów 8 19
2. Dunajec Zakliczyn 8 19
3. KS Biecz 8 17
4. Sokół Słopnice 8 16
5. Okocimski KS Brzesko 8 16
6. Dunajec Nowy Sącz 7 13
7. Sandecja II Nowy Sącz 8 13
8. Metal Tarnów 8 12
9. Kolejarz Stróże 8 11
10. Orzeł Dębno 8 11
11. Zalesianka Zalesie 8 10
12. GKS Drwinia 8 6
13. GLKS Gromnik 8 5
14. Orkan Szczyrzyc 8 5
15. Unia II Tarnów 7 4
16. LKS Szaflary 8 3
zobacz wszystkie tabele

Terminarz

zobacz więcej
reklama