11.10.2011 | Czytano: 917

Postawili się liderowi

Nowotarżanie zdawali sobie sprawę, że z liderem nie mają szans w otwartej grze, toteż szkoleniowiec zalecił im postawę defensywną z szybkim wyprowadzaniem krążka do któregoś z graczy operujących najbliżej strefy neutralnej. We własnej tercji mieli psuć grę gospodarzom, nie dopuszczać do precyzyjnych strzałów, blokując je. Realizacja założeń dość długo zdawała egzamin.

Tyszanie posiadali przewagę, niemal bez przerwy przebywali w tercji górali, ale ich strzały nie miały odpowiedniej mocy i precyzji. Do tego świetnie między słupkami spisywał się Rajski. To był jego pojedynek z hokeistami tyskimi, z których niemal każdy próbował go pokonać. Sztuka ta udała się dopiero Sokołowi w 16 minucie. Šimiček, który wrócił do gry po zapaleniu płuc, wycofał „gumę” do nadjeżdżającego Sokoła, a ten mocnym strzałem odczarował bramkę Rajskiego. Podhalanie w tej części meczu ograniczali się do kontrataków, które załamywały się najdalej w tercji rywala. Tylko trzy akcje - Budaja (4 min.), Łabuza (10 min.) i Sulki (20 min.) - zakończone zostały interwencjami Sobeckiego.

W drugiej tercji momentami chaos panoszył się na tafli. Akcje były rwane, nie miały tempa. Tyszanie zbyt często rezygnowali z prostych rozwiązań i efektownie chcieli zakończyć akcję. To było wodą na młyn Podhalan, którzy grali „swoje”. Rozbijali ataki gospodarzy i próbowali szczęścia w kontratakach. Dwa razy Jastrzębski niepokoił Sobeckiego. W 29 minucie zbyt lekko uderzył i ostatnia instancja tyszan nie miała problemów z wyłapaniem „gumy”. Dużo szczęścia miała w 35 minucie, broniąc na raty. Szanse miał też Budaj (25 min.), ale ze zdobyczy bramkowej cieszyli się gospodarze. Rajski odbił strzał T. Kozłowskiego i Pasiut z dobitki już się nie pomylił. W 39 min. Gwiżdż trafił w słupek.

Gospodarze przewagę udokumentowali dopiero w końcówce spotkania, wykorzystując dwukrotnie przewagę jednego zawodnika w polu. Wcześniej tyszanie mieli problemy z pokonaniem Rajskiego, który dwoił się i troił między słupkami. Przy trzecim golu dopiero przy trzeciej dobitce skapitulował. A „Szarotki”? Próbowały atakować, ale ani Jastrzębski (43 min.), ani Łabuz (soczyste uderzenie), ani też Kmiecik (52 min.) i Bomba (60 min.) nie zdołali pokonać Sobeckiego.

- Dobrze zagraliśmy taktycznie – mówi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Była walka, chociaż nie wszyscy ją podjęli. Gospodarze posiadali optyczną przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Myśmy kontrowali i szkoda, że nie wykorzystaliśmy kilku dobrych okazji. Pewnie łapał Sobecki. W drugiej tercji straciliśmy gola w osłabieniu, mając swoje szanse. Prawie do końca zagraliśmy konsekwentnie. Szukaliśmy szansy, by zbliżyć się do rywala. Mogliśmy nawet doprowadzić do remisu, ale Michalski złapał 4 minuty kary i wtedy straciliśmy dwa gole.

GKS Tychy – MMKS Podhale Nowy Targ 4:0 (1:0, 1:0, 2:0)
1:0 Sokół (Šimiček) 15:55,
2:0 Pasiut (T. Kozłowski) 32:33 w przewadze,
3:0 Pasiut (Witecki) 55:15 w przewadze,
4:0 T. Kozłowski (DaCosta, Csorich) 57:24 w przewadze

Sędziowali: Breske (Jastrzębie) - Hyliński (Oświęcim) i Bernacki (Sosnowiec).
Kary: 12 – 18 min.
Widzów 1500.

Tychy: Sobecki – Sokół, Jakeš, Bagiński, Šimiček, Woźnica – Kotlorz, Csorich, Witecki, Pasiut, Galant – Gwiżdż, Ciura, M. Kozłowski, DaCosta, T. Kozłowski – Wanacki, Majkowski, Przygodzki, Sośnierz, Banachewicz. Trener Jacek Płachta.
MMKS Podhale: Rajski – Szumal, Łabuz, Ziętara, Bomba, Różański – W. Bryniczka, Cecuła, Michalski, Neupauer, Kmiecik – Landowski, Sulka, Chomič, Jastrzębski, Budaj. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama