07.10.2011 | Czytano: 1037

Inna bajka(+zdjęcia)

Może być najlepszy kucharz, może przyrządzić wykwintną potrawę, ale jeśli trzeba ją przekąsić w obskurnym lokalu i w atmosferze pod psem, to traci smak, a klient apetyt. Podobnie jest z hokejem.

Wybrałem się do Popradu, by obejrzeć spotkanie w ramach KHL. Muszę powiedzieć, że delektowałem się zaserwowaną potrawą. Nie miałem zamiaru opuszczać „lokalu”, bo panowała w nim wyśmienita atmosfera. Jeszcze i jeszcze chciałem się  nią delektować.

Nie chodzi tylko o poziom, bo ten był zagwarantowany przed pierwszym gwizdkiem. W końcu na lodowej tafli pojawili się  zawodnicy z NHL-owską przeszłością. W składzie Lev Poprad i Metallurgu Nowokuźnieck aż roiło się od reprezentantów Czech, Słowacji, Finlandii, Kanady czy Rosji. To już zapowiadało nie lada ucztę i taką mieliśmy.

Spotkanie w iście sprinterskim tempie – mało przerw w grze, duże tempo akcji, „guma" składnie wędrująca od kija do kija. Nikt jej nie przewoził, bo od razu pakował się na minę. Wszystko grano z pierwszego. Gospodarze zapewnili sobie zwycięstwo w drugiej tercji, wyprowadzając trzy zabójcze kontry. I to wtedy, gdy wydawało się, że Rosjanie lada moment doprowadzą do wyrównania. Popradczanie wygrali 4:0. Wynik sugerowałby sporą przewagę gospodarzy, ale tak nie było.

To jedna uczta, lodowa, która spożywało ze mną kilkunastu nowotarżan i nie tylko. Na parkingu aż roiło się od polskich rejestracji. Były autobusy na nowosądeckich i sanockich numerach. W czasie przerwy słyszało się polską mowę. To znak, że polscy kibice kocha hokej, ale trzeba umieć go podać.

Na trybunach, jak podano na telebimie, zasiadło 4085 kibiców, którzy stworzyli fantastyczną atmosferę. Ostatnio takie chwile przeżyłem w 2010 roku, podczas finałowych spotkań w Krakowie. Nie jeden polski kibice wziął głęboki oddech i zadawał sobie pytania: Dlaczego nie u nas? Dlaczego u nas nie ma tak wspaniałej otoczki meczu? Przecież to niewiele kosztuje. Dlaczego, dlaczego... Tak można w nieskończoność. Bo w końcu do Popradu jest rzut beretem, a jakiś  inny świat.

– To dwa różne światy. Ten sam hokej, ale inne podejście ludzie do organizacji imprez – powiedział Maciej Klimowski.

Trafił w sedno. To było widowsko z innej bajki. Nie tylko aktorzy, ale także operatorzy dźwięku i wizji, reżyser spektaklu potrafią przyciągnąć widzów. Teraz nie dziwię się, że tylu nowotarżan zasiada na trybunach Sadionu Zimowego w Popradzie. Woleli pojechać na drugą stronę Tatr niż oglądać arcyważny pojedynek „Szarotek” z Toruniem. To powinno dać dużo do myślenia, tym, którzy starają sie o widza na meczach Podhala. Kibic w Popradzie czuje się wolnym człowiekiem, bez zakazów ( oprócz palenia tytoniu). Do tego w przerwie może swobodnie sączyć złocisty napój.

Zaiste tylko delektować się tym daniem. Wrócę tam jeszcze. Zapraszam innych, by zobaczyli ten drugi hokejowy świat. By mieli skalę porównawczą.

HC LEV Poprad - Metallurg Nowokuźnieck 4:0 (1:0, 3:0, 0:0)
Bramki: Chabada (Huna) 4, Mikuš (Netik) 30, Bartečko (Netik) 37, Kristek (Huna) 37.

HC LEV Poprad: Laco; Štrbak – Pilař, Hunkes – Lewis, Mezei - Sigalet, Jank - Mihalik; Netik - Nedoros - Bartečko, Chabada - Kristek – Huna, Sekač - Mikuš - Špirko, DaSilva - Lundberg - Fabricius.
Metallurg Novokuzneck: Lassila (od 37. min. Lazuszin); Kanarskij - Kuklew, Sopel - Łoginov, Mietljuk – Romanow, Arzamascew - Jepriew; Gołowin - Robitaille - Bumagin, Tjurin - Brylin - Łazariew, Kagarlitskij - Miedwiediew - Kuzmin, Kicyn – Fisenko - Slepyszew.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama