Sytuacja naszej drużyny aczkolwiek nie tragiczna staje się coraz trudniejsza, bo zespoły z dołu też walczą o każdy punkt i w tabeli robi się już bardzo ciasno. Co więcej białczanie w kolejnych meczach będą pod presją a to wcale nie ułatwia gry.
- Zagraliśmy dobry mecz w Woli Rzędzińskiej - twierdzi trener Watry Stanisław Strama. - Niestety punktów tam nie zdobyliśmy a teraz tego nam najbardziej potrzeba. Cóż z tego, że gospodarze chwalili nas po tym spotkaniu, bardziej satysfakcjonowałby nas remis. Wydaje mi się, że płacimy frycowe w naszym debiutanckim sezonie w IV lidze. Z innymi drużynami też niemającymi doświadczenia w rozgrywkach IV ligowych jakoś nam idzie z ogranymi na tym poziomie zespołami a takimi są i Tuchovia i Wolania nie potrafimy wykorzystać nawet sprzyjających okoliczności. Doświadczeni piłkarze, jeżeli mają szanse na strzelenie goli raczej ich nie marnują, nam jeszcze ta sztuka nie zawsze się udaje. W tym spotkaniu nastawiliśmy się na grę z kontry i po jednej z nich Marcin Zubek zdobył bardzo ładną bramkę dającą nam prowadzenie. Niestety w niegroźnej sytuacji rywale zdobyli wyrównującego gola. Ten gol trochę wytrącił nas z konceptu, bo gospodarze uzyskali pewną przewagę, ale sytuacji bramkowych nie stwarzali. W drugiej połowie to my mieliśmy inicjatywę i kto wie jak potoczyłyby się losy meczu gdyby Mariusz Maciaś zamiast w słupek trafił do siatki. Niestety po odbiciu się piłki poszła kontra gospodarzy a po zagraniu w uliczkę doświadczony Brożek pokonał naszego bramkarza. Od tego momentu nie mając nic do stracenia rzuciliśmy się do odrabiania straty. Niestety nam nie udało się zdobyć bramki a gospodarze wykorzystując przewagę wzrostu większości swoich piłkarzy strzelili nam gola po zagraniu z rzutu rożnego. Przegraliśmy mecz a jedynym pozytywem z tego spotkania jest fakt, że nie byliśmy gorsi od zespołu, który w ostatnich meczach gromił swoich rywali. Może przełoży się to na korzystniejsze dla nas wyniki w kolejnych meczach - dodał Stanisław Strama.
Ryb