03.10.2011 | Czytano: 2204

Żegnaj Franku

Odszedł kolejny hokeista Podhala. Franciszek Mikołajski, rocznik 1933. Bronił barw Podhala w bardzo romantycznym czasie. Były to początki hokeja w Nowym Targu. Przecierał szlaki tym, którzy potem przebojem wdarli się na hokejowe salony.

Grę w hokeja rozpoczynał wraz z Mieczysławem Chmurą, Stanisławem Różańskim i Janem Thomasem. U rywali z tego okresu te nazwiska wzbudzały respekt. To była obrona nie do przejścia. Faceci dobrze zbudowani, od który napastnicy odbijali się jak celuloidowe piłeczki. Twardzi górale, którzy gołymi stopami po gwoździach mogli chodzić. Najbardziej wyważony w tym towarzystwie był Franciszek Mikołajki. Spokojny, potrafiący, temperować zawzięte i harde góralskie charaktery kolegów. Ich pokolenie ściągało na trybuny po 8 tysięcy widzów. Tylu widzów przyszło obejrzeć Podhale w Warszawie. Nie żałowało. Zobaczyło też przepiękny gol Mikołajskiego. Edward Kocząb strzegący warszawskiej świątyni, tylko wzrokiem odprowadził „gumę” lądującą w okienku jego bramki. Takie, mocne strzały były jego wizytówką. Wtedy jednak formacje miały inne zadania niż obecnie. Gdy napastnicy atakowali, obrońcy odpoczywali w tercji środkowej czekając na atak rywala. Dlatego nie zdobywali dużo bramek. Toteż osiągnięcie Mikołajskiego - w 128 meczach ( trzy sezony MP i siedem – ligi) zdobył łącznie 11 goli – jest znaczące. Grał w Podhalu w latach 1952 – 1961/62.


Od lewej: Mikołajski i Tadeusz Kramarz
 

Franciszek Mikołajski, sportowiec poważny, zrównoważony, człowiek najpoczciwszy wśród poczciwych, jesień życia spędził w swoim ukochanym Nowym Targu.

Cześć jego pamięci!

Tekst Stefan Leśniowski
Foto: prywatne archiwum autora

Komentarze







reklama