27.09.2011 | Czytano: 1279

Nokaut w Arenie Sanok

Kibice Podhala musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Ich ulubieńcy zostali znokautowani w Arenie Sanok. Ponieśli najwyższą porażkę w historii występów ligowych. Jeszcze nigdy nie dostali takiego lania od sanoczan!

- Myślę, że jedziesz dołożyć bratu – żartował tuż przed wyjazdem do Sanoka, kierownik Zbigniew Stanek. - To jest mój cel. Gdybym nie miał takiego zamiaru, to nie miałaby sensu tak daleka podróż – odparł Piotr Ziętara, którego brat Marek jest drugim trenerem sanoczan. Markowi nawet przez chwilę serce mocniej nie zabiło. Jego podopieczni szybko rozwiali jakiekolwiek marzenia o dobrym wyniku Podhalan. Piotrek był zaś tym, który zdobył honorowe trafienie. Dodajmy, na otarcie łez, 34 sekundy przed końcową syreną.

Górale nie mieli pomysłu na grę, ich akcje ofensywne były chaotyczne, a w defensywie popełniali proste błędy, które z zimną krwią wykorzystywał rywal. Dość dodać, że w pierwszej tercji, tylko raz, w 20 minucie, nowotarżanie zagrozili bramce strzeżonej przez Odrobnego.

W drugiej tercji było jeszcze gorzej. Gdyby nie kiks Odrobnego w 29 minucie, po którym Michalski ostemplował słupek, to nie byłoby żadnego pozytywnego akcentu. Nowotarżanie mieli ogromne problemy z zawiązaniem akcji ofensywnej. W tej części gry „Szarotki” pobiły dwa rekordy. Jeszcze nigdy w historii nie straciły dwie bramki w 10 sekund, a także trzy w 51 sekund! Jeden zaś wyrównali, z roku 1955 (z Legią), najwyżej przegrywając tercję 0:6. Sanoczanie wjeżdżali jak w masło w tercję gości, zdobywali gole jak na zawołanie.

- Mecz toczył się do jednej bramki, z ogromną naszą przewagą - mówi drugi trener sanoczan, Marek Ziętara. – Każdy błąd wykorzystaliśmy bezlitośnie i tak naprawdę wynik mógł być wyższy. W występach Podhala na własnym lodowisku, a na obcym jest kolosalna różnica. Może to idzie doświadczeniem?

- Nawet nie chce mi się komentować tego spotkania – mówił zmartwiony trener Podhala, Jacek Szopiński. – Wynik mówi sam za siebie. Zagraliśmy fatalnie. Nie podjęliśmy walki. Różnica potencjału obu drużyn aż nadto widoczna.

Na usprawiedliwienie Podhalan można podać, iż górale są zdziesiątkowani kontuzjami. Do autobusu nie wsiedli - Łabuz, K. Kapica, K. Bryniczka i Czuy. Za to debiuty zaliczyli: 21- letni Słowak, Vaclav Chomič w Podhalu oraz Sławomir Krzak w Sanoku.

Ciarko Sanok – MMKS Podhale Nowy Targ 13:1 (4:0, 6:0, 3:1)
1:0 Vitek 5:21,
2:0 Gruszka 15:31,
3:0 Milan (Rąpała) 17:13,
4:0 Zapała (Vitek, Mojžiš) 19:01,
5:0 Radwański (Guričan, Rąpała) 22:38 w podwójnej przewadze,
6:0 Maciejewski (Gruszka) 23:19 w przewadze,
7:0 Vozdecky (Vitek, Zapała) 23:29,
8:0 Vitek (Zapała, Mojžiš) 26:05 w przewadze,
9:0 Rąpała (Radwański) 27:37,
10:0 Radwański 33:44,
11:0 Vozdecky (Vitek) 40:40,
12:0 Malasiński (Kotaška) 48:43 w przewadze,
13:0 Bułanowski (Krzak) 50:22,
13:1 Ziętara (Różański, Bomba) 59:26.

Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Klich, Wieruszewski (Sosnowiec).
Kary: 6 – 18 min.
Widzów 1200.

Sanok: Odrobny (29:37 Kachniarz) – Mojžiš, Skrzypkowski, Vozdecky, Zapała, Vitek – Kubat, Kotaška, Kolusz, Dziubiński, Malasiński – Guričan, Rąpała, Radwański, Milon, Mermer – Maciejewski, Bułanowski, Gruszka, Krzak, Strzyżowski. Trener Milan Jančuška.
MMKS Podhale: Rajski (27:37 Niesuchowski) – Landowski, Sulka, Michalski, Jastrzębski, Bomba – W. Bryniczka, Dutka, Ćwikła, Neupauer, Kmiecik – Cecuła, Gacek, Ziętara, Puławski, Różański – Kos, Szumal, Chomič, Tylka. Trener Jacek Szopiński.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama