- Defekt autokaru klubowego pod Jędrzejowem sprawił, iż zmuszeni byliśmy wynająć busa, by dojechać na mecz – mówi kierownik drużyny, Bronisław Jabłoński. – Bez przerwy miałem telefony od arbitrów z zapytaniami, gdzie jesteśmy i czy zdążymy na mecz. Dotarliśmy na stadion o 15:55. Sędziowie zdecydowali, iż mecz rozpoczniemy o 16:30. Pierwsza połowa była niemrawa w naszym wykonaniu. Mieliśmy krótką rozgrzewkę, mięśnie były zastane długą podróżą. Gospodarze prowadzili grę, ale nie mieli klarownych sytuacji. Po zmianie stron gra nam się lepiej układała. W 59 minucie zdobyliśmy gola. Akcję zapoczątkował Hałgas, który rzucił piłkę na skrzydło do Bachledy. Ten widząc, iż bramkarz wyszedł na piąty metr sprytnie go przelobował. Od tego momentu graliśmy bardzo dobrze w obronie. Życzyłbym sobie, żeby w każdym meczu tak było. Gospodarze nie stworzyli sobie sytuacji. Myśmy mieli kilka, ale nie z rodzaju „setek”.
Juventa Starachowice - Wolski Lubań Maniowy 0:1 (0:0)
Bramka: Bachleda 59
Sędziował Mateusz Kowalski (Kielce).
Żółte kartki: Płusa, Anduła - Anioł.
Juventa: Wróblewski - Spadło, Płusa, Gębura, Senderowski, Fabjanski (63 Kwiecień), Gruszczyński, Kopeć, M. Kalista, Janik (65 Stawiarski), Anduła.
Lubań: Hładowczak - Anioł, Gąsiorek, Babik, Gołdyn, Sral, Gogola, Hałgas (80 Krzystyniak), Lizak (85 Czubiak), Bachleda (87 Firek), Fałowski (70 Walczak Wójciak).
Postać meczu – Maciej Gogola
Harował w środku pola, wracał się do defensywy.
Stefan Leśniowski