25.09.2011 | Czytano: 1204

Przebojowe chłopaki (+zdjęcia)

- Cieszę się, że udało nam się przerwać fatalną serię. Poza meczem z Cracovią, we wszystkich pozostałych walczyliśmy i tylko detali brakowało do wygranej. Zdobyliśmy ważne punkty z psychologicznego punktu widzenia. Konsekwencja, cierpliwość i mniej błędów popełnionych niż dotychczas, zdecydowało o sukcesie. Wielu „przyjaciół” czekało na kolejną porażkę - powiedział trener Podhala, Jacek Szopiński.

Podhale, spotkanie o tzw. sześć punktów, rozpoczęło z ogromnym animuszem. Kręcili „kręciołki” w tercji sosnowiczan, ale w tym szumie pod bramką Dzwonka brakowało precyzji. Było dużo strzałów, ale większość sygnalizowanych i golkiper gości radził sobie z nimi wyśmienicie. Zagłębiacy nastawili się na destrukcję we własnej tercji i kontrataki. Kilka udało im się wyprowadzić, ale końcówka ich nie była taka, jaką oczekiwali. Strzały obok słupka lub nad poprzeczką. Momentami było też sporo chaosu, szczególnie w tercji środkowej. Krążki nie dochodziły do adresatów.

Napór „Szarotek” przyniósł wreszcie efekt. W 25 minucie druga formacja górali (najlepsza na tafli) przeprowadziła kapitalną akcję. Krążek wędrował od kija do kija, aż wreszcie Neupauer z pierwszego ulokował go pod poprzeczką. 2 minuty później ta sama formacja nowotarżan zamknęła w „zamku” sosnowiczan, Kmiecik otrzymał „gumę” na drugi słupek i tylko dołożył łopatkę kija. Goście grając w przewadze, w zamieszaniu podbramkowym zdobyli kontaktowego gola, lecz odpowiedź górali była natychmiastowa. Któż inny jak nie druga formacja dała mocną odpowiedź. Dzwonek po raz drugi w tym meczu dał się pokonać Neupauerowi.

- To był decydujący moment meczu – twierdzi trener Zagłębia, Mariusz Kieca. – Złapaliśmy kontakt i szybko straciliśmy gola. Dzwonek przepuścił łatwy strzał. Kto wie, czy wtedy trzecia tercja nie potoczyłaby się inaczej. Postawa górali mnie nie zaskoczyła. Wydaje mi się, że bezbramkowa pierwsza tercja uspokoiła nas. Tym bardziej, iż w drugiej tercji często graliśmy w przewadze, a gospodarze wykorzystali 50% swoich szans.

W trzeciej tercji gospodarze mieli więcej sytuacji bramkowych, najlepsze Jastrzębski, Ćwikła i Kmiecik. Ten ostatni w momencie oddawania strzału był faulowany. Sosnowiczanie jednak nie złożyli broni i jak tylko mogli kłuli swoimi żądłami. W 49 min. Szewczyk zza bramki podał do Kosteckiego i za plecami Rajskiego zapaliło się czerwone światełko. Jednak niezawodny drugi atak w 52 min. ponownie dał góralom dwubramkowe prowadzenie. Goście 99 sekund przed końcem wycofali bramkarza, ale ten manewr im się nie powiódł. Różański ustalił wynik spotkania strzałem do pustej bramki.

Na tafli rządziło i dzieliło nowotarskie tio - Kmiecik, Neupauer, Ćwikła. Gdy oni przebywali na lodzie, to pod bramką Dzwonka dzwoniono na alarm. Przebojowe chłopaki, których słuchała „guma”. Docenili to kibice, nagradzając ich zagrania burzą braw. Kapelusze z głów przed Rafałem Ćwikła, który jeszcze rano miał 37,4 stopnia gorączki. Już w Krakowie rozłożyła go grypa żołądkowa.

– Wreszcie wygraliśmy – powiedział. – Ważna była szybka odpowiedź na 3;1. Wtedy wiedzieliśmy, że tego meczu już nie wypuścimy z rąk. Takie spotkanie jak pod Wawelem nie mogło nam się przytrafić się. Mecz z Cracovią nie przypominał hokeja.

- Szczęście, które do tej pory nas omijało wreszcie nam dopisało – mówi Bartek Neupauer, który zainkasował w tym meczu cztery punkty, dwa za gole i dwa za asysty. – Nie idę na króla strzelców – śmieje się. – Głównym celem są zwycięstwa drużyny. Zdobywanie goli jest wtedy satysfakcjonujące, gdy zespół zwycięża.

- Cieszą pierwsze punkty. Atmosfera sie poprawi – twierdzi nasz ekspert, Jacek Kubowicz. – Kolejka nie ułożyła sie pod nas, ale musimy liczyć tylko na siebie. Na razie mamy jeden atak. Pozostałe muszą się przebudzić, bo im nie zawsze będzie wszystko wchodziło. Nie zawsze będą tak grali. Sosnowiczanie mają w zespole nazwiska, ale nie raz już przekonaliśmy się, że nazwiska nie grają. Nie doświadczenia, ale charakter, waleczność zwyciężyło. Martwią tylko kontuzje.
W meczu nie zobaczyliśmy Łabuza, który narzeka na pachwinę. K. Bryniczka na dłużej wypadł ze składu. We wtorek czeka go operacja. K. Kapica być może za tydzień wróci do zespołu. On leczy naciągnięte wiązadła w kolanie. Uraz Czuya okazał sie nie taki groźny, na jaki wyglądało. Ma stłuczoną stopę poniżej kostki. Bardzo bolesne, ale być może już we wtorek zagra z Sanokiem

MMKS Podhale Nowy Targ – Zagłębie Sosnowiec 5:2 (0:0, 3:1, 2:1)
1:0 Neupauer (Ćwikła, Dutka) 25:01,
2:0 Kmiecik (Neupauer, Ćwikła) 26:46 w przewadze,
2:1 Dołęga (Ślusarczyk, Działo) 35:22 w przewadze,
3:1 Neupauer (Landowski) 35:59,
3:2 Kostecki (Szewczyk) 48:26,
4:2 Ćwikła (Kmiecik, Neupauer) 51:46 w przewadze,
5:2 Różański 59:31 do pustej.

Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Pilarski, Cudek (Oświęcim).
Kary: 12 – 14 min.
Widzów 500.

MMKS Podhale: Rajski – Landowski, Sulka, Michalski, Jastrzębski, Bomba – W. Bryniczka, Dutka, Ćwikła, Neupauer, Kmiecik –Cecuła, Gacek, Ziętara, Puławski, Różański – Kos, Szumal, Tylka. Trener Jacek Szopiński.
Zagłębie: Dzwonek – Działo, Kuc, Dołęga, Zachariasz, Ślusarczyk – Cychowski, Duszak, Szewczyk, Twardy, Kostecki – Kurz, Mazurek, Bernat, Voznik, Podsiadło –Banaszczak, Jaskólski, Baca, Golec, Białek. Trenerzy: Mariusz Kieca i Krzysztof Podsiadło.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama