11.09.2011 | Czytano: 1557

Zabrakło 27 sekund(+zdjęcia)

Skazani na pożarcie górale postawili się mistrzowi Polski, który najadł się strachu. Swoją wyższość udokumentował dopiero bramką asa atutowego L. Laszkiewicza 27 sekund przed końcowa syreną.

- Muszę przeprosić kolegów, że zmarnowałem mnóstwo sytuacji – mówi Leszek Laszkiewicz. – Rajski był w rewelacyjnej formie. Szczęście uśmiechnęło się do mnie w ostatniej minucie.

Laszkiewicz w 49 min. nie wykorzystał rzutu karnego. – Wiedziałem gdzie będzie strzelał – twierdzi Tomasz Rajski. – W ostatniej akcji miał ułatwione zadanie. Najeżdżał na dużej szybkości. Miał też szczęście, bo krążek odbił sie od nogi. Czujemy spory niedosyt, bo było tak blisko. Każdy mecz w naszym wykonaniu będzie tak wyglądał. Musimy dać z siebie wszystko, po punkty są dla nas niezwykle cenne. Nie po to gramy, by pałętać się w ogonie tabeli, ale wałczyć w strefie medalowej.

Nowotarżanie rozpoczęli spotkanie z wielkim animuszem. Zepchnęli krakowian do defensywy. Niemniej w ich akcjach więcej było dymu niż ognia. Zbyt dużo było nerwowości na łopatkach kija. Krążek albo przeskakiwał im kij, albo zbyt długo zwlekali z oddaniem strzału. Niemniej akcje Podhalan podobały się kibicom, bo nagradzane były brawami. Nowotarżanie w 11 min. wykorzystali liczebną przewagę. W potwornym zamieszaniu podbramkowym Kmiecik rzucił krążek do bramki nad leżącym bramkarzem. Chwilę później „Radzik” popisał się kapitalną interwencją, łapiąc krążek do „raka” zmierzający w okienko.

– Nie drażnić mistrza – przestrzegał jeden z kibiców i... wykrakał. Krakowianie, którzy grali bez ikry, mało przekonywująco, ruszyli do ataku. Strzały Dvoraka i L. Laszkiewicza w pięknym stylu obronił Rajski, ale w 15 i 16 min. skapitulował. Pierwszy prezent wykorzystał Rutkowski, który otrzymał podanie od Sucharskiego zza bramki. Chwilę później zespołową akcję pierwszej formacji zakończył L. Laszkiewicz.

Na początku drugiej tercji sędzia sprawdzał na wideo, czy padł gol dla gości. Po obejrzeniu akcji rozłożył ręce i odesłał Cecułę na ławkę kar. „Pasy” wykorzystały grę w przewadze i rozpoczęły obstrzał nowotarskiej bramki. Wtedy Rajski bronił jak w transie. „Szarotki” szybko się otrząsnęły z przewagi gości i wyprowadziły zabójczą kontrę, po której Bomba utonął w objęciach kolegów. Za moment było już 3:3, po zespołowej akcji gospodarzy i trafieniu Ćwikły w przeciwległe okienko.

„Tomek Rajski, Tomek” – skandowali kibice, bo toczył niesamowity bój z nacierająca Cracovią. Były momenty, że pod jego bramką dochodziło do dantejskich scen, a on wychodził obroną ręką z najgorszych opresji. Skapitulował w 39 min.. Znowu potrzebna była analiza wideo. Górale kontrowali i dwukrotnie mogli skarcić przybyszów spod Wawelu. Co się odwlecze...

W 46 minucie stadion eksplodował, K. Bryniczka w sytuacji sam na sam umieszcza krążek pod poprzeczką bramki strzeżonej przez Radziszewskiego. Na tafli rozgorzał niesamowity bój. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. „Pasy” nie wykorzystują karnego i liczebnych przewag. Wydawało się, że nowotarżanie są bliscy szczęścia. Tylko jęk zawodu przeszył stadion, gdy Kmiecik nie trafił w świetnej sytuacji. Chwile później stadion ucichł, gdy obrońcy Podhala zrobili wolna autostradę „Laszce”, a ten w najważniejszym momencie nie zawiódł. W 49 minucie L. Laszkiewicz nie wykorzystał karnego, górą był Rajski, ale 27 sekund przed końcową syreną „Laszka’ zdobył zwycięskiego gola w sytuacji sam na sam.

- Spodziewałem się trudnej przeprawy – mówi trener „Pasów”, Rudolf Rohacek. – Od momenty 3:3 walka toczyła się o każdy skrawek lodowiska. Szanse były z obu stron. Częściej przebywaliśmy w tercji Podhala, wymuszając faule. Świetnie bronił Rajski. Jemu Podhale zawdzięcza, że było to wyrównane spotkanie.

- Do Cracovii uśmiechnęło się szczęście – twierdzi trener Podhala, Jacek Szopiński. – Gdyby kilkanaście sekund wcześniej Kmiecik wykorzystał świetną sytuacje, to pewnie my byśmy się cieszyli. Zabrakło nam konsekwencji do ostatniej sekundy. W końcówce grałem na czterech obrońców, bo Łabuzowi rozleciała się łyżwa, a kontuzji nabawił się Cecuła. Ponadto często graliśmy w osłabieniu. Kary wynikały z nadgorliwości arbitra. To jest męska dyscyplina, a nie damski hokej.

Postacie meczu
Podhale – Tomasz Rajski: Fenomenalny występ. Był najbardziej zapracowanym człowiekiem na tafli. Momentami zwijał się jak w ukropie, by zapobiec nieszczęściu. – Podhale zawdzięcza mu, że było to wyrównane spotkanie – powiedział trener Cracovii.

Cracovia – Leszek Laszkiewicz: - Za bramkę, która dała nam zwycięstwo - powiedział trener „Pasów”. Jak na lidera przystało znalazł sie w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, zdobywając zwycięską bramkę. Sam przyznał, iż nie był to jego dzień, że sporo sytuacji zmarnował, ale przy tej najważniejszej nie zadrżała mu ręka.

MMKS Podhale Nowy Targ – Cracovia 4:5 (1:2, 2:2, 1:1)
1:0 Kmiecik (Neupauer) 10:52 w przewadze,
1:1 Rutkowski (Sucharski) 14:42,
1:2 L. Laszkiewicz (D. Laszkiewicz, Słaboń) 15:56,
1:3 Witowski (Kostuch) 23:28 w przewadze,
2:3 Bomba (Michalski, Jastrzębski) 27:22,
3:3 Ćwikła (Neupauer) 28:54,
3:4 Piotrowski 38:35,
4:4 K. Bryniczka ( Różański) 45:32,
4:5 L. Laszkiewicz (Słaboń) 59:33.

Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Wieruszewski, Klich (Sosnowiec).
Kary: 14 – 12 min.
Widzów 1500.

Podhale: Rajski – K. Kapica, Łabuz, Tylka, K. Bryniczka, Różański – W. Bryniczka, Cecuła, Kmiecik, Neupauer, Ćwikła – Sulka, Landowski, Michalski, Jastrzębski, Bomba – Gacek, R.Mrugała, Szumal, Puławski, F. Wielkiewicz.
Cracovia: Radziszewski - Wajda, Besch, L. Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz, Wilczek, Witowski, Martynowsky, Dvorak, Kostuch – Dulęba, Prokop, Sarnik, Biela, Piotrowski – Kulik, Sznotala, Seidler, Rutkowski, Sucharski.

Tekst Stefan Leśniowski
Zdjęcia Mateusz Leśniowski

Komentarze







reklama