08.09.2011 | Czytano: 995

Centrala odebrała kasę

Z Rafałem Dutką, kapitanem Podhala Nowy Targ, rozmawia Stefan Leśniowski.

- Ligowe zmagania rozpoczynamy z rywalem z najwyższej półki, mistrzem Polski.
- Z tak mocnego akcentu na początek, należy się tylko cieszyć. To będzie sprawdzian, na co nas stać. Mam nadzieję, że młodzież pokaże się z dobrej strony i zrobi dobry początek. Mnie najprawdopodobniej zabraknie na lodzie. Z plecami już jest znacznie lepiej. To wielka zasługa fizjoterapeuty, Kazimierza Plewy, człowieka z uzdrawiającymi rękoma. To skarb, że takiego mamy.

- Czeka was trudny sezon. Jesteście dobrze przygotowani?
- Jeśli chodzi o wytrzymałość i kondycję, to tak. Późno wyszliśmy na lód i w wyniku wielogodzinnych treningów jesteśmy troszkę przymuleni. Obawiam się też o mentalność. Pucharowa potyczka z Tychami stała jednak na wysokim poziomie i gdyby nie kary, to mecz inaczej ułożyłby się. Niestety musimy zachować zimną głowę i nie przekraczać reguł gry, szczególnie w tercji ataku.

- Stać was na walkę o medal?
- Pewnie, że tak. Jeśli przed sezonem zakładalibyśmy, że takiej szansy nie mamy, to, po co się w to bawić. Musimy być zespołem, wierzyć w siebie i szanować przeciwnika. Walczyć od początku do końca i mieć trochę szczęścia. Jesteśmy młodą drużyną, ale już ograną. W ubiegłym sezonie pokazaliśmy, że mamy charakter. Nikt na nas nie stawiał, a byliśmy bliscy wyeliminowania z play off Unii. Piąte miejsce było wielkim sukcesem, bo wielu przed sezonem pisało o nas czarny scenariusz. Wraca Czuy, mocny punkt zespołu. Zapewniam, że tanio skóry nie sprzedamy. Niezły numer wykręciła nam centrala, dzieląc zespoły na dwie czwórki. Odebrała tym biedniejszym okazję podreperowania budżetu, a tym samym odebrała zawodnikom kasę. Play off jest najbardziej kasową fazą mistrzostw. Kluby na nią czekają, by się odkuć.

- Myślisz o tym, co będzie z Podhalem, gdyby nie udało się utrzymać?
- Nie dopuszczam takiej myśli. Podhale jest znane z tego, że gdy ma nóż na gardle, to staje na głowie, by nie dopuścić do ekstremalnej sytuacji. Góralski charakter zawsze zwycięża. Chcemy być groźni dla wszystkich, grać ładny hokej i dostarczać radości kibicom.

- W październiku lecicie na Turkmenistanu. Czy potrzebna jest taka eskapada w sezonie?
- Prezesi podjęli taką decyzję. Mam nadzieję, że awizowane drużyny z KHL wezmą udział w turnieju i skorzystamy na konfrontacji z mocnymi rywalami. Jak uczyć się to od najlepszych. Jest jednak druga strona medalu – liga. Musimy ją pilnować i walczyć o najwyższe cele. Tak daleki wyjazd będzie kosztował nas mnóstwo sił.

- Zwlekałeś z podpisaniem kontraktu. Nie korciło cię, żeby odejść?
- Powodem były kłopoty finansowe i niemożność porozumienia się z miastem. Kluby korciły mnie dużymi pieniędzmi, ale pod warunkiem, że będę wolnym zawodnikiem. Nie byłem, więc zostałem w domu. Może to i dobrze? W kryzysowej sytuacji zawsze ktoś z rodziny pomoże i będzie co do garnka włożyć. W hokeju różnie bywa. Dzisiaj jedni mają pieniądze, jutro ich brak, bo sponsor się znudzi, bądź obrazi i przykręci kurek.

 

Komentarze







reklama