Zawodnicy mieli do pokonania dwie pętle, a na każdej usytuowanych było 15 odcinków jazdy obserwowanej. W kategorii Youth wystartowało czterech nowotarżan. Organizatorzy przygotowali dwie sekcje sztuczne, które najbardziej dały w kość uczestnikom zawodów. – Na szczęście pogoda dopisała – mówi były mistrz kraju, Przemysław Kaczmarczyk. 14- letni syn Oskar idzie w jego ślady. Po raz pierwszy startował w kategorii Youth i zajął 14. miejsce. Bezbłędnie przejechał 11 sekcji. Nic więc dziwnego, że ojciec był dumny. – Przeszkody były trudne, w większości naturalne – relacjonuje tata. – Oskar cztery sekcje mógł przejechać lepiej. Żałować należy piątki, którą złapał dość przypadkowo, zaczepiając o drzewo. Odcinki, piąty i dwunasty, były nieprzejezdne. „Maksa” robili na nich nawet najlepsi tego rajdu. Były to wielkie skały. W pierwszym przypadku trzeba było wyskoczyć na półtora metrową półkę. Naprawdę trudno było na nią się dostać bez podpórki, czy razem z motocyklem. Wielu z niej odpadało. Zaś dwunaste skaliste OJO znajdowało się w dziurze. Ostatnie 10 metrów przed metą, to szpiczaste skały ułożone pod rząd. Tutaj Oskar wypadł.
Młody Kaczmarczyk z wyścigu przywiózł 41 punktów karnych. Zdecydowanie lepiej pojechał pierwsze okrążenie. Na nim złapał 17 punktów. Pięć punktów karnych więcej złapał Kevin Pietrzak i dało mu to 17. pozycję. Za nim, z 52 punktami, uplasował się Andrzej Luberda, a Bartosz Kwak ( 58 pkt.) sklasyfikowany został na 20. miejscu.
Nazajutrz również czterech nowotarżan stanęło na starcie. Rywalizowali w seniorach. W klasie champion jechał mistrz Polski Gabriel Marcinów. Złapał 122 punkty karne. Dało mu to dopiero 13. miejsce. Gabryś tylko czwarty odcinek pokonał bezbłędnie, a jedną „nogę” miał na 13 OJO. Aż 20 sekcji nie przejechał.
W klasie International na 7. pozycji rajd ukończył Konrad Legutko ( 130 pkt), a za jego plecami uplasowali się: Michał Łukaszczyk (131) i Jakub Łukaszczyk (136). Wygrał znany z polskich tras, zawodnik Sparty Wrocław, Czech Jiři Svoboda, z 60 „oczkami” na koncie.
- Całą noc padało. Było grząsko, ślisko i stromo – mówi Przemysław Kaczmarczyk, który był „krasnoludkiem” Michała Łukaszczyka. – Większość odcinków była usytuowana w lesie. Wszystkie pod górkę z wysokimi progami. Nasi mieli problemy z pokonaniem pierwszego progu, nie mogąc wystartować z mokrej, liściastej ściółki. Do tego dochodziło surowe sędziowanie, różniące się od naszego. Piątkę można było złapać za dotknięcie strzałki.
- Nasi byli rozczarowani sędziowskimi werdyktami, ale ci świetnie oceniali sytuacje. Nie było kumoterstwa. Życzyłbym sobie, by u nas w kraju tak sędziowano – mówi trener, były mistrz kraju Rafał Luberda. – Co do startu seniorów, to rozczarowali. Pojechali słabo, byli spięci, bez ikry, jakby zabrakło im motywacji, by osiągnąć lepszy rezultat. Tym bardziej, iż nie był to ich pierwszy start w imprezie tej rangi. Dostali surową lekcję trialu i teraz od nich zależy, czy wyciągną z niej wnioski. Natomiast świetny występ zaliczyli młodzicy. Oskar Kaczmarczyk pojechał bez tremy. Podobnie Andrzej Luberda, ale ten minął strzałkę, co kosztowało go pięć punktów karnych. To nie Polska, a na takim poziomie, taką stratę trudno odrobić.
Stefan Leśniowski