- Wreszcie, przełamaliśmy się i mam nadzieję, że teraz będzie nam łatwiej, piąć się w górę tabeli – mówił uradowany strzelec goli dla Lubania.
Mecz rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem, gdyż nie dotarli sędziowie. W rolę głównego wcielił się obserwator Stanisław Brożek, a na liniach pomagali mu miejscowi arbitrzy. Od początku bardzo aktywni byli gospodarze, ale na pierwszą skuteczną akcję czekali do 24 minuty. Wtedy Gogola z Komorkiem na pełnym gazie wymienili między sobą piłkę, która dotarła na drugie skrzydło do Fałowskiego, a ten ulokował ją w przeciwległym rogu bramki. 10 minut później ten sam piłkarz główką pokonał bramkarza gości, po dośrodkowaniu Krzystyniaka. Tuż przed przerwą drugą żółtą kartkę ujrzał Mastek z Beskidu.
– Popełniłem błąd wystawiając go do składu – tłumaczy trener Beskidu, Mirosław Kmieć. – Wyjeżdża do Irlandii i chciałem mu zrobić prezent. Został kapitanem, ale nie potrafił się zrewanżować. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu swawolna, jak ta orkiestra na trybunach.
Jego podopieczni w drugiej połowie rzucili sie do ataku, to oni przeważali i 61 minucie zdobyli kontaktowego gola. Adamus w zamieszaniu podbramkowym pociągnął po długim rogu i Hładowczak był bezradny.
- Nie mogliśmy sie odkryć, cofnęliśmy sie i czyhaliśmy na kontrę. Mieliśmy zagrać na zero z tyłu, ale sie nie udało – tłumaczył kapitan Lubania, Daniel Anioł.
- Lepiej gra nam się w dziesiątkę, bo jest więcej miejsca i trzeba dwa razy więcej zasuwać – przekonywał Mirosław Kmieć. - To się sprawdziło, bo po przerwie byliśmy częściej w posiadaniu piłki, gnietliśmy gospodarzy.
- Przeciwnik trudny, ale daliśmy mu radę. Szczególnie pierwsza połowa była fantastyczna w naszym wykonaniu. Dwie piękne akcje przyniosły bramkowe zdobycze. Muszę pochwalić chłopaków za zaangażowanie, serce go walki. Nie lubię sytuacji, gdy przeciwnik gra w osłabieniu. To wbrew pozorom trudna sytuacja – wyjawia Marek Żołądź.
Postać meczu – Fabian Fałowski
Strzelił dwie przecudne bramki. Był największym zagrożeniem dla defensywy Beskidu.
Momenty były
5’ - Czarnik z 10 metrów nie trafia do bramki.
18’ – uderzenie Komorka również niecelne.
21’ – strzał z dystansu Góreckiego borni Góra, ale za chwile Sral przeprowadza indywidualna akcję, po której piłka padła łupem bramkarza.
24’ GOL!! 1:0 – kapitalna zespołowa akcja Gogoli z Komorkiem. Ten ostatni przerzucił piłkę na drugą stronę do narożnika pola karnego, skąd Fałowski strzałem po długim rogu zmusił Górę do wyjęcia jej z siatki.
27’ – Kaczmarczyk uderzał na raty, ale Hladowczak nie dał sie pokonać.
34’ GOL!! 2:0 – Krzystyniak idealnie zgrał na głowę do Fałowskiego, a ten trafił do siatki.
53’ – główkę Knapika z trudem nad poprzeczkę przerzucił Hładowczak.
60’ - Sobola uderzał z dystansu, kolejny raz skuteczny był Hładowczak.
61’ GOL!! 2:1 – Adamus w zamieszaniu podbramkowym trafił w długi róg bramki Lubania.
Lubań Maniowy – Beskid Andrychów 2:1 (2:0)
Bramki Fałowski 24, 34 – Adamus 61.
Sędziował Stanisław Brożek z Nowego Sącza.
Żółte kartki: Lizak – Nowicki, Kruk, Mastek, Zalewski.
Czerwona kartka: Mastek ( 43 min. – druga żółta).
Lubań: Hładowczak – Anioł. Lizak, Gąsiorek, Górecki, Komorek, Krzystyniak (64 Walczak Wójciak), Gogola, Sral (67 Gołdyn), Fałowski (78 Mikoś), Bachleda (83 Firek).
Beskid: Góra – Nowicki, Kliber (46 Zalewski), Kruk Mastek, Kaczmarczyk, Sobala (75 Strojek), Adamus, Knapik, Czarnik Kmieć.
Stefan Leśniowski