23.03.2009 | Czytano: 1373

Gdyby nie on?

Kto wie, czy dzisiaj mielibyśmy okazję zachłystywać się osiągnięciami Justyny Kowalczyk, gdyby nie jeden człowiek, który w najważniejszym momencie podał jej pomocną dłoń. Mowa o jej pierwszym trenerze i – jakby to dziś nazwano – menedżerze, Stanisławie Mrowcy.

Pamiętam jak pewnego czerwcowego lata ( chyba to było w 1999 roku) na nowotarskim lotnisku odbywały się wojewódzkie biegi przełajowe. Podszedł do mnie Stanisław Mrowca i powiedział: – Pogadaj z tą dziewczyną, to wielki talent. Kiedyś będzie mistrzynią świata i złotą medalistką olimpijską. Wierz Staszkowi, on się nigdy nie myli.

Wykorzystałem okazję, tym bardziej, iż przyszła mistrzyni zyskała wtedy pierwszego sponsora.

- Cieszę się, że pamiętasz tą scenę – rozpoczyna ze mną rozmowę bardzo wzruszony Stanisław Mrowca. – Nikt jej wtedy nie chciał pomóc. Gmina i Miasto Mszana Dolna odwróciły się do niej plecami. Zostałem sam na placu boju, a Justyna chciała się uczyć w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem. Mimo, iż dzierżyła tytuł mistrzyni Polski młodziczek, musiała sama zabezpieczyć się w kosztowne narty i częściowo opłacić internat. Rodzicom się nie przelewało. Uważałem, że trzeba pomóc temu dziecku. Rozpocząłem poszukiwania sponsora. I udało się. Znalazłem go w Nowym Targu. Było to PZU Życie SA. Dzisiaj serdecznie im dziękuję, bo oni też dołożyli cegiełkę pod budowę aktualnych osiągnięć Justyny. Wtedy była najważniejsza pomoc, by nie stracić takiej „perełki”.


Justyna Kowalczyk na tle reklamowego balonu swojego pierwszego sponsora (foto. archiwalne Stefan Leśniowski)

- Justyna to tylko talent?
- Na pewno wielki, ale nie tylko. Sam talent to za mało, by odnosić sukcesy. To była i jest dziewczyna nieprzeciętna jeśli chodzi o wydolność, wytrzymałość i cechy charakteru. Jest konsekwentna i uparta w dążeniu do wyznaczonego celu. W dodatku jest osobą niezwykle inteligentną. Kiedyś mówiło się, że inteligencja przeszkadza w bieganiu. Justyna jest absolutnym zaprzeczeniem tego. Inteligencja pomaga jej w rozwiązywaniu taktycznym biegów, w rozgryzaniu konkurentek, które w końcu są najlepsze w świecie. Do tego tytan pracy. Od 13 roku życia ciężko i bardzo mądrze pracuje. Podkreślam mądrze, bo każdy, jak się uprze, może ciężko pracować, ale nie będzie efektów. W ciągu roku przebiegła ponad 14 tysięcy kilometrów. To przeciętnemu zjadaczowi chleba w głowie się nie mieści. Taką prace wykonała piękną dziewczyna. Mam wielki dla niej szacunek. Niech Polska się cieszy, że ma taki talent, tak wspaniałą dziewczynę. Ona pokonała w pojedynkę całą koalicję skandynawskich, rosyjskich i włoskich biegaczek. To ogromny sukces.

- Spodziewałeś się, że ten sezon będzie tak wystrzałowy w wykonaniu Justyny?
- Spodziewałem się, że będzie robić wielkie wyniki, ale nie spodziewałem się, że tak szybko i w takim rozmiarze. Można się zapytać, czy nie za szybko? Chociaż z drugiej strony, gdy się jest tak „poukładanym”, to czas nie gra roli. Justynie woda sodowa do głowy nie uderzy. A znam ją i wiem, że teraz stawia sobie nowe szczyty do zdobycia. W niedziele mocno obejmowała „kryształową kulę”, ale zapewne położy ją w domu na eksponowanym miejscu, a zacznie myśleć już o nowych zdobyczach. Teraz jej celem jest złoty olimpijski medal. A potem kolejne mistrzostwa świata, kolejna olimpiada.

- Jak sukces Justyny przełoży się na tą dyscyplinę w naszym kraju?
- Jestem przekonany, że zwiększy się zainteresowanie narciarstwem biegowym rekreacyjnym. Dobrym przykładem jest Nowy Targ. Na lepiej lub gorzej przygotowanych trasach wokół lotniska spaceruje i biega coraz więcej ludzi. Wierzę, że ten sukces sprawi, że będzie jeszcze więcej nie tylko w stolicy Podhala, ale w całym kraju. Obecnie szacuje się, że na nartach porusza się 2 mln. Polaków. Z drugiej strony pchnie młode dziewczęta i chłopców do uprawiania tego sportu. Jestem na każdych zawodach młodzieżowych z racji pełnienia swojej funkcji i widać sporo 13, 14- latków, którzy chcą naśladować Kowalczyk. O niej ciągle rozmawiają. Stała się dla nich idolem. Myślę, że odpowiedzialni za sport w kraju, w miastach i gminach, sprawią, iż Justyna będzie motorem napędowym, który zmobilizuje młodzież do sportu. Dla starszych koleżanek powinna być szybkobieżną lokomotywą, która pociągnie je i sprawi, iż powstanie szeroka kadra olimpijska, która już w Vancouver mocno wystartuje.

Tekst + foto Stefan Leśniowski
Foto Justyny kowalczyk www.sport.err.ee

Komentarze







reklama