05.07.2011 | Czytano: 1824

Dla prawdziwych mężczyzn

Ściana deszczu, błoto i przenikliwe zimno – w takich warunkach przyszło się zmagać trialowcom w piątej i szóstej eliminacji mistrzostw Polski, które rozegrane zostały w Ochotnicy.

– To był prawdziwy rajd, dla prawdziwych mężczyzn. Takie jak drzewiej bywały Rajdy Tatrzańskie. Prawdziwie męska przygoda. Nie było milimetra suchego miejsca na zawodniku. Byli tak zachlapani błotem, że trudno było ich rozpoznać. Nie obeszło się bez scen mrożących krew w żyłach – twierdzi wielokrotny mistrz Polski, Bogdan Sięka.

Ekstremalne warunki nie wystraszyły zawodników. Stanęło ich na starcie ok. 70. Mieli do pokonania w każdej eliminacji trzy pętle, na których usytuowanych było po 10 odcinków jazdy obserwowanej. Limit czasu na pokonanie trasy wynosił 5,5 godziny. – Trasa była rozciągnięta, nie było korków na sekcjach - chwali organizatorów Boguś Sięka. - Były mistrz Polski Józef Topór Mądry przed startem miał przygodę z samochodem, którym wiózł motocykle swojej stajni. Nie zaciągnięto hamulca ręcznego i samochód 20 metrów stoczył się ze skarpy, taranując wszystko co napotkał na drodze. Jak piłą ściął drzewo i wpadł do potoku, gdzie leżał dwa dni. Na szczęście wszyscy zdążyli wyskoczyć z auta i nic nikomu się nie stało. To nie koniec nieszczęść ich teamu. Kevin Pieprzak na drugiej pętli zerwał łąkotkę i nie ukończył rajdu. Czeka go sześciotygodniowe leczenie kontuzji. Zaczynamy się trochę martwić, bo trzeci raz z rzędu rajd rozpoczynamy od minuty ciszy. Najpierw pożegnaliśmy Arka Komorowskiego, potem Mariusza Kuszila, a teraz odszedł od nas Mariusz Borowczyk. Mam nadzieję, że ta czarna seria dobiegła już końca.

Nadal poza zasięgiem naszych jest Czech Jiři Svoboda. jeżdżący w barwach Sparty Wrocław. Świetnie sobie radzi z odcinkami, które idealnie dobrane były do warunków atmosferycznych. – Cykl gonienia go musi trochę potrwać, gdy „gniewni” będą gromadzili połowę punktów karnych – przekonuje Bogdan Sięka. – Na razie daje naszym potrójnego dubla. Podglądają, jakim śladem jedzie i to powinno procentować.

Trzy kolejne miejsca w obu eliminacjach zajęli nowotarżanie z AMK Gorce – Gabriel Marcinów, Michał Łukaszczyk i Konrad Legutko. – Walka między Michałem i Konradem jest zażarta i z korzyścią dla obu zawodników. Robi się bardzo ciekawie – cieszy się Boguś Sięka. - Z wielkim podziwem obserwowałem jazdę i zmaganie się z trasą 10 –latka Macieja Steskala. Na debiut wybrał najgorsze warunki. Należy mu się medal, bo objechał rajd. Jeśli go takie warunki nie zniechęciły, to znaczy, że ma charakter i z tej mąki będzie chleb. Nas weteranów cieszy, że rosną nam następcy.

- Nie jest sam – dodaje Rafał Luberda, były czempion kraju, nauczyciel Academy Sherco. - Świetnie zaprezentował się Oskar Kaczmarczyk, który podąża w ślady ojca, byłego mistrza kraju. Wygrał rajd przez Andrzejem Luberda i Bartoszem Kwakiem.

Doskonale w grupie B pojechał młody Jakub Łukaszczyk. Zeźlony trzecim miejscem w pierwszym dniu zawodów, w drugim pokazał lwi pazur. Udzielił lekcji jazdy Hajdukowi i Olechowi, którzy przecież z niejednego pieca chleb jedli. Kuba zwyciężył w całym rajdzie, co powinno być dla niego wielką motywacją.

W weteranach tradycyjnie walka toczyła się między góralami, Bogusiem Sięką a Markiem Pawlikowskim. Podwójny triumf odniósł ten drugi. – Podziewam go za upór – mówi przegrany. – Popełniłem dwa błędu. W pierwszym dniu on miał trzy punkty karne, a ja pięć, nazajutrz „Szary” pojechał bezbłędnie, a ja złapałem jedną nogę.

Trialowy światek zszokowała informacja od odwołaniu polskiej rundy mistrzostw świata i Europy w Myślenicach. Organizator zawodów nie otrzymał wymaganych pozwoleń na przeprowadzenie imprezy. – Znowu „zieloni” odnieśli triumf. Po tylu latach startów – komentuje Bogdan Sięka. – Ominęła nas atrakcja zobaczenia wszystkich najlepszych w tym sporcie. Anglicy za nas wzięli to z pocałowaniem ręki, bo to impreza dużej rangi, która przyciąga tłumy ludzi. W Myślenicach, w poprzednich latach, też parę tysięcy kibiców ją obserwowało. To splendor dla miasta i kraju. Teraz chyba na zawsze ją straciliśmy.

Stefan Leśniowski

Komentarze







reklama