26.06.2011 | Czytano: 1547

Polaczyk szósty w Pucharze Świata(+zdjęcia)

Nasi podhalańscy kajakarze górscy znowu pokazali klasę. W pierwszych w tym sezonie regatach o Puchar Świata Mateusz Polaczyk zajął szóste miejsce. Rywalizacja odbyła się na torze w słoweńskiej miejscowości Tacen.

Nasz kajakarz stoczył porywającą walkę w półfinale z nurtem toru. Jechał jak natchniony. Pokonywał bramki bezbłędnie, osiągając najlepszy rezultat. Żaden z zawodników nie był w stanie go pokonać.

- Z wielkimi nadziejami oczekiwaliśmy finałowego przejazdu – mówi mistrzyni świata, Maria Ćwiertniewicz. - Tym razem nie obeszło się bez pomyłek sędziów, ale na szczęście uczymy się na błędach i reakcja była natychmiastowa. Szósta pozycja jest dobrym prognostykiem na pozostałą cześć jakże ważnego sezonu.

Grzegorz Polaczyk starał się przepłynąć czysto, lecz czas jaki osiągnął nie wystarczył na finał. - Na szczęście ma brata Mateusza, który go godnie zastąpił – śmieje się mistrzyni świata. - Wszystko zostanie w rodzinie. Za tydzień rewanż we francuskim L`Argentiere.

Nie wystartowały nasze panie. Joanna Mędoń Polaczyk i Natalia Pacierpnik, gdyż PZkaj nie znalazł środków na pokrycie startów.

- Szkoda, gdyż każdy start daje możliwość konfrontacji z czołówką światową – twierdzi Maria Ćwiertniewicz. - Dziewczyny są skazane na stanie w miejscu. Już podczas mistrzostw Europy Joanna nie była objęta opieką finansową związku. Na wysokości zadania stanął wówczas prezes klubu KKK, Zbigniew Miazek, pokrywając częściowo koszty pobytu w Hiszpanii. Zamiast trenować zawodniczka spędza dziesiątki godzin w podroży, tułając się busem po Europie, podczas, gdy reszka lata samolotami. Wszelkie zawirowania mają potem odbicie w wynikach. Srebrna medalistka traktowana jest jakby grała w drugiej lidze. Wszystko ma jednak swoje granice wytrzymałości. Do skutku będę powtarzać, że powielanie stereotypów szkolenia nie zmieni sytuacji naszych pań. W takich okolicznościach długo będziemy musieli czekać na sukcesy. Mam nadzieję, że w związku wreszcie to zrozumieją. W końcu szefem wyszkolenia jest były zawodnik, który powinien wiedzieć jak ważny jest kontakt na wodzie z najlepszymi. To jest slalom i za każdym razem mamy do czynienia z innym torem, ze zmiennymi stopniami wody. Dlatego tak ważne są częste starty na różnorodnych torach. Konkurencja nie śpi, rozwija się, a my gubimy kontakt. W taki sposób nasze kajaki nie dopłyną do Londynu. Nasza dyscyplina zapisała się złotymi zgłoskami w historii polskiego slalomu kajakowego. Nasze panie pozostały w swoich klubach i szlifują formę z nadzieją, że nie zabraknie pieniędzy na dalsze szkolenie. Kryzys odczuwamy od ubiegłego roku, kiedy cześć zawodników startowała prywatnie na mistrzostwach Europy w Bratysławie. Podobnym problemem borykają się Słowacy, którym obcięto dotacje. Dotacja rządowa została ograniczona, o prawie pół miliona euro - powiedział Ivan Cibak, długoletni prezes związku. Najlepsi slalomiści wszech czasów Michal Martikan i Elena Kaliska nie wystartowali natomiast reszta reprezentacji Słowacji wystartowała za prywatne pieniądze w Pucharze.

W Pucharu Świata startowali również nasi najmłodsi podhalańczycy, bracia Filip i Andrzej Brzezińscy. Radzili sobie dobrze na trudnym technicznie torze. Po eliminacjach znaleźli się poza finałem. Zbierają doświadczenie w seniorskich zawodach. Każdy start z światową czołówką przybliża ich do obrony złotego medalu mistrzostw świata juniorów.

Komentarze







reklama