Przed sezonem trzecie miejsce w spółce przyjęliby ze zmrużeniem oka. Drużyna przeszła bowiem trzęsienie ziemi. Zawodnicy ocierający się o reprezentacje kraju – Sebastian Biela, Zbigniew Podlipni, Bartłomiej Piotrowski i Łukasz Wilczek – wybrali sosnowieckie „Eldorado”. Dariusz Łyszczarczyk „wylądował” w Jastrzębiu. Rumunii przebili ofertę Podhale jeśli chodzi o zatrudnienie Dimitrija Suura. Kontraktu nie przedłużono też z Františkiem Bakrlikiem i Marianem Kačiřem. Ten pierwszy zakotwiczył w czeskiej Komecie Brono (na play off zatrudniły go Tychy), a Marian wybrał TKH Toruń. Ubytki zastąpiono młodzieżą i to był kolejny strzał w „dziesiątkę”. Tym samym, razem ze Stoczniowcem Gdańsk, Podhale miało najmłodszą drużynę w lidze.
Czy po takiej wyliczance można się dziwić ostrożności w ocenie szans? Przed sezonem nikt w spółce, a chyba i sami kibice, nie liczyli na medal. Prezes Andrzej Podgórski mówił nawet, że ma drużynę na siódme miejsce.
Kłody pod nogi
Po pierwszej rundzie teoria włodarzy znajdowała potwierdzenie w wynikach, chociaż było widać, że potencjał tej drużyny jest ogromny i kiedyś musi „zatrybić”. Trzeba też przypomnieć, iż jedną z przyczyn słabszego startu były kłopoty z lodem. Już tradycyjnie w Nowym Targu nie zamrożono na czas tafli lodowej. Wydawało się nawet, że nie dojdzie do inauguracyjnego spotkania z KH Sanok. Dosłownie za pięć dwunasta okazało się, że meczu się odbędzie. Nie wierzyli w to sami organizatorzy, którzy – jak się nie mylę - chyba na 2 złote wycenili wejściówki na tą potyczkę. Nowotarżanie przystąpili do niej po zaledwie po jednym treningu na „własnym” lodzie i…doznali sensacyjnej porażki.
- Wejście w sezon nie było takie jakie sobie wymarzyłem, a jakiego od nas oczekiwali sympatycy – potwierdza trener, Milan Jančuška. - Graliśmy nierówno. Brakowało stabilizacji. Dobre występy przeplataliśmy kiepskimi. Nieregularność wynikała z zakłóceń w okresie przygotowawczym. Pierwszy etap, tzw. „ładowanie akumulatorów”, przebiegał tak jak zaplanowaliśmy. Zawodnicy wykonali ciężką pracę. Problemy zaczęły się, gdy trzeba było pracować na lodzie, a tego zabrakło w Nowym Targu. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim, że czołowy zespół Polski, dostarczyciel reprezentantów kraju, nie ma warunków do prowadzenia specjalistycznych zajęć. Korzystaliśmy z gościnności Słowaków. Codzienne przejazdy na trasie Nowy Targ – Dolny Kubin były bardzo uciążliwe i pochłaniały sporo czasu, który mógł służyć na regeneracje organizmów. Mogliśmy mieć więcej punktów gdyby nie kilka niewypałów jak w inauguracyjnym występie w Sanokiem, czy też z Toruniem. Z kolei z Cracovią prowadziliśmy i musieliśmy uznać jej wyższość. Z Zagłębiem pokazaliśmy jednak charakter, ciągle goniąc rywala. W ostatniej chwili go dopędziliśmy i lepsi byliśmy w karnych.
Zmiana asystenta
27 października Milan Jančuška pozyskał nowego asystenta. Miejsce „wiecznego” Tadeusza Kalaty zajął Marek Ziętara. I trzeba przyznać, że był to wyśmienity ruch włodarzy klubu. Słowacko – polski duet funkcjonował bez zarzutu. Podział ról, wzajemne konsultacje, to zaczęło przynosić efekty. Zmieniło się podejście do młodych zawodników. Wreszcie znaleźli w osobie Ziętary człowieka im przychylnego, a nie tylko „burczącego” jak w przypadku jego poprzednika. Ziętara zyskał zagranicą ogromną wiedzę i miał co przekazać młodzieży, a po drugie chciał to robić. Nie ukrywa, że chce nadal pogłębiać swoją wiedzę, a przy takim nauczycielu jak Milan Jančuška z pewnością ją wzbogaci. Młodzi odzyskali wigor i stali się pełnoprawnymi członkami drużyny.
Miesiące prawdy
Drużyna z meczu na mecz grała coraz lepiej. Oczywiście – jak w sporcie – przytrafiały się wpadki, ale nie były one bolesne. Szybko górale wracali na właściwe tory i systematycznie pięli się w górę tabeli. Nowotarżanie mieli świetny grudzień i styczeń, wtedy kiedy rozgrywki pędziły do przodu z ekspresowym tempie. Mieli najbardziej stabilną formę i najlepiej byli przygotowaniu do tak wyczerpującego maratonu. Grano praktycznie co drugi dzień. Napięty kalendarz wymagał żelaznego zdrowia. Tego nie zabrakło podopiecznym słowackiego szkoleniowca. Nic więc dziwnego, że sezon zasadniczy ukończyli na pierwszym miejscu. Po raz ostatni górale zostali mistrzami sezonu regularnego 1998/99, gdy drużynę prowadził Aleksander Pieriebiejnos.
- Te miesiące potwierdziły, iż dobrze byliśmy przygotowani pod względem fizycznym – z satysfakcją mówi Milan Jančuška. –Graliśmy w lidze najrówniej, mieliśmy najmniej wpadek. Fizycznie najlepiej prezentowaliśmy się ze wszystkich drużyn. Także taktycznie i technicznie przewyższaliśmy konkurentów. Zasłużenie wywalczyliśmy pierwsze miejsce.
Mieszanka rutyny i młodości
Zespół Podhala stanowił konglomerat rutyny i młodości. W tym tkwiła jego siła. Dodajmy do tego jeszcze, z szeroką ławką. W poprzednich latach w Podhalu panowała sielanka. Każdy czuł się pewnie w drużynie, bo miał w niej pewne miejsce Brakowało zdrowej rywalizacji, a tylko ona pozwala odnosić sukcesy. Teoria „odmładzania” znalazła potwierdzenie w tym sezonie. Atak dowodzony przez Krystiana Dziubińskiego z Dariuszem Gruszka i Tomaszem Malasińskim był rewelacją senonu. Pierwszy i ostatni wyważyli drzwi prowadzące do drużyny narodowej.
– Zawodnicy muszą czuć oddech za plecami. Podczas każdego treningu muszą dać z siebie wszystko, bo czyha ktoś inny. A noga może się szybko powinąć. To podnosi poziom każdego zawodnika z osobna, bo trenuje na maksa, a nie odpuszcza. Wymierne korzyści mają wszyscy – twierdzi trener Podhala, Marek Ziętara.
Do końca zasadniczego sezonu trwała zażarta walka o miejsce w drużynie. – Sezon zasadniczy był dla młodych poligonem, na którym mieli zaprezentować swoje walory. To one zdecydowały o tym, kto w play off otrzymał szanse. Nie znaczy to, że ten, który dzisiaj miał miejsce, będzie miał go jutro – przekonuje Milan Jančuška. - Nie można młodych zagłaskać – przestrzega. - Zrobili pierwszy krok i muszą wytrwale pracować nad sobą, by nie zostać przeciętnymi ligowymi grajkami.
Niedosyt?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Świetna gra w końcówce sezonu zasadniczego, która zaowocowała pierwszym miejscem rozbudziły wyobraźnie kibiców. Już widzieli swoich pupili w mistrzowskiej koronie. Tymczasem po łatwym przejściu torunian, górale natrafili na schody. Tyszanie mimo, iż przegrywali w meczach 0:2 zdołali wygrać kolejne cztery potyczki i wyrzucić „Janosików” za burtę. Pozostała im walka o brązowy medal. Gdańszczanie nie zawiesili zbyt wysoko poprzeczki Podhalanom, oddając im „brąz” w trzech meczach.
- Play off to całkiem inna gra, do tego rozpoczęła się po 2,5 –tygodniowej przerwie. Nigdzie tak w świecie się nie robi. Zespoły, które miały problemy z formą i kondycją w końcówce regularnego grania, miały czas na odpoczynek i odbudowanie swojej dyspozycji. Wszyscy zaczynali najważniejszą grę z tego samego pułapu. Na pewno jestem zawiedzony wynikiem i postawą niektórych zawodników – mówi Milan Jančuška. – Wierzyłem, że po dobrych występach w części zasadniczej, zdołamy się przebić do finału. Niemniej trzecie miejsce to ogromny sukces tej młodej drużyny. Do drużyny wprowadziliśmy dziewięciu młodych graczy i nikt nie liczył, że zajmiemy pierwsze miejsce w sezonie regularnym. To też należy zapisać po stronie plusów. To jest sport i o sukcesie decydują detale. Myśmy w półfinale play off - o meczach z TKH i Stoczniowcem nie będą wspomniał, bo wygraliśmy je łatwo i nie były najważniejsze - popełniły zbyt dużo indywidualnych błędów. Prowadziliśmy 2:0 i posiadaliśmy psychiczną przewagę nad rywalem. Tymczasem trzeci i czwarty mecz z Tychach graliśmy źle. Piąty u siebie - to katastrofa. Najlepszy występ z Tychami był w ostatnim meczu. Niestety też przegranym przez moment nieuwagi na początku trzeciej tercji. Prowadząc 1:0 mieliśmy jeszcze kilka sytuacji na podwyższenie prowadzenie i spokojnego – jak przez dwie odsłony – kontrolowania wydarzeń na tafli. Zawód sprawili mi ci zawodnicy, którzy powinni ciągnąc grę, zdobywać gole. Oni gdzieś zatracili formę z sezonu zasadniczego. Tychy były dobrze przygotowane, miały cztery wyrównane formacje, a nam brakowało ataku Kubenko – Voznik – Baranyk, który do tego momentu był motorem napędowym zespołu. Zabrakło ich bramek w decydujących momentach. Ich forma nie była taka jaka powinna być.
Do trzech razy sztuka?
Funkcję trenera nadal będzie pełnił Milan Jančuška – tak zdecydowali włodarze klubu. Miał propozycje z wielu zagranicznych klubów, ale zdecydował się przedłużyć umowę z „Szarotkami”. To będzie jego trzeci sezon w stolicy Podhala. Czyżby miało się sprawdzić powiedzenie: do trzech razy sztuka? Teraz idziemy na „majstra”?
– Wielkich zmian nie będzie - twierdzi szkoleniowiec Podhala. - Trzon zespołu ma ważne jeszcze kontrakty. Uważam, że drużynę w takim składzie trzeba utrzymać. Do jakiś małych ruchów zapewnie dojdzie. Pytanie tylko ile będzie obcokrajowców i jacy? Tym już rządzić będzie ekonomia. Skład chciałbym jak najszybciej skompletować, żeby w optymalnym zestawieniu rozpocząć 4 maja przygotowania do nowego sezonu. Mamy już rozpisany cały plan przygotowań. Pierwsza faza trwać będzie 8 tygodni, do 26 czerwca. Wykuwać formę będziemy w Nowym Targu. Nie jest wykluczone, że 2-3 tygodnie spędzimy na zgrupowaniu. Po tym okresie zawodnicy będą mieli trzy tygodnie urlopu. Do zajęć wrócą 20 lipca, już na lód.
PODHALE Nowy Targ
Trener: Milan JANČUŠKA.
Asystenci trenera: Tadeusz KALATA ( do 27.10. 2008); Marek ZIĘTARA ( od 27.10. 2008).
Kierownik drużyny: Jacek KUBOWICZ.
Zawodnicy
NAZWISKO Imię
|
M
|
B
|
A
|
P
|
K
|
GP
|
GO
|
---|---|---|---|---|---|---|---|
BATKIEWICZ Łukasz |
56
|
10
|
15
|
25
|
10
|
3
|
0
|
BARANYK Milan |
54
|
39
|
26
|
65
|
38
|
5
|
3
|
BRYNICZKA Kasper |
20
|
1
|
3
|
3
|
2
|
0
|
0
|
DUTKA Rafał |
54
|
2
|
8
|
10
|
64
|
1
|
0
|
DZIUBIŃSKI Krystian |
57
|
15
|
15
|
30
|
54
|
6
|
0
|
GAJ Bartłomiej |
24
|
1
|
2
|
3
|
12
|
0
|
0
|
GALANT Daniel |
38
|
0
|
2
|
2
|
24
|
0
|
0
|
GIL Piotr |
18
|
0
|
1
|
1
|
20
|
0
|
0
|
GRUSZKA Dariusz |
48
|
13
|
16
|
29
|
28
|
1
|
0
|
ISKRZYCKI Mateusz |
34
|
0
|
1
|
1
|
24
|
0
|
0
|
IVIČIČ Martin |
16
|
6
|
7
|
13
|
8
|
1
|
0
|
KAČIŘ Marian |
44
|
22
|
21
|
43
|
20
|
8
|
0
|
KMIECIK Piotr |
14
|
2
|
1
|
3
|
0
|
0
|
0
|
KOLUSZ Marcin |
2
|
2
|
1
|
3
|
2
|
0
|
0
|
KRET Artur |
10
|
0
|
0
|
0
|
6
|
0
|
0
|
KUBANKO Viktor |
53
|
22
|
22
|
44
|
67
|
6
|
0
|
ŁABUZ Sebastian |
52
|
6
|
7
|
13
|
42
|
1
|
1
|
MALASIŃSKI Tomasz |
57
|
21
|
21
|
42
|
26
|
3
|
2
|
PACIGA Ladislav |
17
|
6
|
4
|
10
|
2
|
2
|
0
|
PETRINA Martin |
54
|
3
|
12
|
15
|
119
|
1
|
0
|
PIEKARZ Przemysław |
14
|
0
|
0
|
0
|
4
|
0
|
0
|
PRIECHODSKY Marek |
37
|
3
|
22
|
25
|
36
|
3
|
0
|
RÓŻAŃSKI Jarosław |
38
|
9
|
20
|
29
|
39
|
1
|
0
|
SROKA Rafał |
57
|
8
|
11
|
19
|
96
|
4
|
0
|
SULKA Maciej |
54
|
2
|
5
|
7
|
46
|
0
|
0
|
VOZNIK Martin |
56
|
18
|
35
|
53
|
42
|
5
|
3
|
ZAPAŁA Krzysztof |
55
|
21
|
21
|
42
|
86
|
2
|
0
|
ZIĘTARA Piotr |
38
|
6
|
4
|
10
|
12
|
0
|
0
|
M – ilość rozegranych spotkań; B – zdobyte gole; A – podania; P – punkty ( gol + podanie); K- kary w minutach; GP – gole zdobyte w przewadze; GO – gole zdobyte w osłabieniu.
Bramkarze
NAZWISKO Imię
|
M
|
SO
|
PB
|
K
|
A
|
---|---|---|---|---|---|
RAJSKI Tomasz |
8
|
2
|
15
|
0
|
0
|
ZBOROWSKI Krzysztof |
53
|
5
|
130
|
8
|
0
|
ZIAJA Artur |
1
|
0
|
3
|
0
|
0
|
M – ilość spotkań; SO – ilość spotkań bez puszczonej bramki; PB – puszczone gole; K – kary w minutach; A – podania.
Trenerski bilans:
Milan Jančuška: 57 meczów – 37 zwycięstw po 60 minutach gry i 2 po dogrywce lub karnych oraz 15 porażek po 60 minutach gry plus 3 po dogrywce lub karnych.
HOKEIŚCI PODHALA W OCENIE TRENERA
Poprosiliśmy trenera Milana Jančuškę o wydanie indywidualnych cenzurek swoim zawodnikom. Oto jego opinia.
OBROŃCY
DUTKA Rafał – solidny obrońca, dla którego nie ma straconych krążków, walczy o każdy centymetr lodu. Troszkę brakuje mu techniki i kreatywności.
GAJ Bartłomiej – jeden z wielu młodych, który wszedł do zespołu. Mam nadzieję, że wiele się nauczył. Od jego dalszej pracy zależeć będzie doskonalenie wszystkich elementach hokejowej sztuki.
GALANT Daniel – to były reprezentant kraju i choćby z tego powodu oczekiwałem od niego znacznie więcej.
GIL Piotr – nie nadążał za kolegami. Nie spełniał warunków, by grać nadal w Nowym Targu i zrezygnowaliśmy z jego usług.
IVIČIČ Martin – dobry obcokrajowiec, z wielkim potencjałem, którego nie wykorzystał do końca. Posiada dobre podanie, przegląd sytuacji i mocny, niesygnalizowany strzał. Nie zawiódł, choć mógł pokazać ciut więcej.
KRET Artur – mile mnie zaskoczył. Dostał szanse, ale teraz musi usilnie pracować nad wyeliminowaniem braków, aby stać się podstawowym graczem. Ma możliwości, by być dobrym defensorem.
ŁABUZ Sebastian – stabilność formy przez cały sezon była jego największym atutem. Zdarzały mu się potknięcia, ale niezbyt brzemienne w skutkach.
PETRINA Martin – „walczak” jak Dutka. Brakowało mi jego kreatywności w tworzeniu gry.
PIEKARZ Przemysław – kontuzja sprawiła, iż miał problemy z przebiciem się do podstawowego składu.
PRIECHODSKY Marek – najlepszy defensor w drużynie do momentu kontuzji. Dużo strzelał, sporo asystował, tworzył grę. Po wyleczeniu pękniętej kostki miał trudności złapać właściwy rytm gry.
SROKA Rafał – najrówniej grający zawodnik, o sporym przeglądzie sytuacji.
NAPASTNICY
BATKIEWICZ Łukasz – wykorzystywany był do zadań specjalnych. Grał na prawym i lewym skrzydle, jak trzeba wystąpił na środku ataku. Taki zawodnik potrzebny jest drużynie. W tych meczach, w których go potrzebowaliśmy nie zawiódł, ale ma rezerwy.
BARANYK Milan – najlepszy zawodnik sezonu zasadniczego, ale w play off stracił formę. Jego bramek z Tychami nam najwięcej brakowało. W końcu były to najważniejsze spotkania w sezonie.
BRYNICZKA Kasper – wielki talent, ale musi go poprzeć ciężką pracą, aby jego umiejętności wzrosły.
DZIUBIŃSKI Krystian – perspektywiczny, dobry technicznie gracz, który musi wzmocnić się fizycznie. Czeka go jeszcze sporo pracy.
GRUSZKA Dariusz – trzeba o nim powiedzieć to samo co o Dziubińskim.
ISKRZYCKI Mateusz – walczy, stara się, ale to za mało. W swoim wieku powinien prezentować wyższy poziom.
KAČIŘ Marian – doszlusował do nas w trakcie sezonu. Z Różańskim i Zapałą grali wcześniej, więc nie miał problemów z wejściem do drużyny. W play off był najlepszym obcokrajowcem. W sezonie zasadniczym jego forma miała wahania. Ma zdecydowanie większe możliwości niż pokazał.
KMIECIK Piotr – perspektywiczny gracz. Pokazał, iż twardym treningiem może wejść na stale do drużyny.
KOLUSZ Marcin – szkoda, że nie został dopuszczony do gry z Tychami. To utalentowany napastnik i sporo by nam pomógł.
KUBENKO Viktor – z Baranykiem i Voznikiem tworzyli w sezonie zasadniczym najproduktywniejsze trio w lidze. Niestety miał spadek formy w najważniejszym okresie. Być może kłopoty z plecami miały wpływ na jego dyspozycję. Gracz o świetnych warunkach fizycznych, ale mógłby być bardziej dynamiczny.
MALASIŃSKI Tomasz – perspektywiczny gracz. Pokazał, iż mimo operacji, która dopadła go przed sezonem, można zagrać na wysokim poziomie. Musi pracować nad sobą, a będzie mocnym punktem nie tylko Podhala, ale także drużyny narodowej.
PACIGA Ladislav – nie zagrał u nas całego sezonu, przeszedł do Tychów. Dobry zawodnik, szybki, dynamiczny, potrafiący strzelić, dojrzeć partnera, „związać” dwóch – trzech rywali. Udowodnił to w meczach z nami.
RÓŻAŃSKI Jarosław – ciężka kontuzja sprawiła, iż nie doszedł do swojej optymalnej dyspozycji.
SULKA Maciej – z napastnika w trakcie sezonu zrobiliśmy z niego obrońcę. Z początku nieźle się prezentował, ale z upływem czasu okazało się, że posiada wiele braków, które musi wyeliminować specjalistycznym treningiem dla defensorów.
VOZNIK Martin – świetna cześć zasadnicza i kiepski play off. W przerwie przed decydującą rozgrywką zgubił formę.
ZAPAŁA Krzysztof - przeszedł ciężką chorobę, ale potrafił się z niej podnieść i odzyskać formę, chociaż nie taką jaką demonstrował w poprzednim sezonie.
ZIĘTARA Piotr – złapał kontuzję w najgorszym momencie, będąc w wysokiej formie. „Walczak” na lodzie, przed którym spore perspektywy.
BRAMKARZE
ZBOROWSKI Krzysztof – bramkarz numer jeden w drużynie. W wielu meczach ratował zespół. Miał także słabsze występy, ale to jest nieuniknione w tak trudnym i długim okresie rozgrywkowym. Utalentowany bramkarz, który jeśli wzmocni koncentrację, to jego dyspozycja pójdzie w górę.
RAJSKI Tomasz – numer dwa w zespole. Nie miał wielu możliwości wykazania się swoją dyspozycją, bo „Zbora” świetnie łapał.
ZIAJA Artur – trudno go ocenić, bo wystąpił w jednym meczu. Plaga kontuzji musiałaby dopaść jego konkurentów, by stanął między słupkami.
Zapraszam do galerii z ostatniego meczu sezonu!!
Zebrał Stefan Leśniowski
Zdjęcia Paweł Świder