19.05.2011 | Czytano: 1286

Żałuję, ale nie miałem wyjścia

Odfruwają orły z nowotarskiego hokejowego gniazda. W środę do lotu wyruszył jeden z najzdolniejszych hokeistów młodego pokolenia, Marcin Kolusz. O tym, że Podhale nie potrafi mu stworzyć warunków do życia, było wiadomo od dawna. Niewiadomą był tylko kierunek, który wybierze. Tej klasy zawodnik miał wiele ofert, ale do ostatecznej rozgrywki przystąpił Sanok i Kraków. Wyścig wygrał Sanok dowodzony przez duet Milan Jančuška i Marek Ziętara, z którym „Kolos” w sezonie 2010 świętował mistrzostwo kraju.


- To była mistrzowska zagrywka z twojej strony – rozpoczynam rozmowę z nowym zawodnikiem Ciarko Sanok.
- Dlaczego?
- Sanok, Kraków, Sanok tym przeciąganiem liny pasjonował się cały hokejowy kraj. Wydawało się, że już jesteś pod Wawelem, a tymczasem kilka godzin później wszyscy byli w szoku, że podpisałeś kontrakt z Ciarko.
- Nie ukrywam, że włączenie się Cracovii do przetargu pomogło mi w negocjacjach. W wywalczeniu lepszych warunków. Ostatnie dni, bardzo trudne dla mnie, decydowały, który z klubów wybiorę. Teraz wiem, że warto było poczekać. Jestem zadowolony, że będę grał w Sanoku z moimi kumplami z mistrzowskiego teamu - Zapałą, Dziubińskim, Gruszką, Malasińskim i Ivičičem. Może jeszcze ktoś z Nowego Targu dołączy do nas?
- No właśnie. Podano informację, że poszedłeś w pakiecie. Kto go tworzy?
- Ja, Dziubiński i Gruszka. Nie mam pojęcia z kim jeszcze prowadzone są rozmowy.
- Trener Jacek Szopiński do końca wierzył, że będziesz do jego dyspozycji. Podobno deklarowałeś, że chcesz pozostać w Podhalu.
- Chciałem zostać. Zawsze lepiej grać w domu, dla swoich kibiców. Prezes powiedział, że jeśli będę miał konkretną propozycję z innego klubu, to nie będzie mi robił problemów z odejściem. Po prostu nie stać ich na utrzymanie trzonu drużyny z zeszłego sezonu. Już w ubiegłym sezonie było ciężko, a mimo to drużyna jak na swoje możliwości zajęła wysoką piątą lokatę. Wydawało mi się, że działacze zrobią wszystko, by utrzymać zespół co najmniej na takim samym poziomie. Może nawet zbudować mocniejszy team. Szkoda, że się nie udało. Przez cały sezon będę z chłopakami i będzie mi smutno, że nie mogę im pomóc.
- Na jak długo podpisałeś kontrakt?
- Na dwa sezony, ale na razie myślę tylko o tym nadchodzącym. Będzie mi przykro, jeśli Nowy Targ, nie daj Boże, nie utrzymałby się w ekstraklasie. Mam nadzieję, że prezesi do tego nie dopuszczą i potrafią stworzyć młodym chłopakom chociaż w minimalnym stopniu profesjonalne warunki.
- Kiedy zaczynasz przygotowania?
- Dzisiaj zacząłem się ruszać razem z „Kazkiem” ( Krzysztof Zapała – przyp. aut.). Graliśmy w tenisa. W poniedziałek jedziemy do Sanoka.
- Sam czy z rodziną?
- Nie wyobrażam sobie rozłąki z rodziną. Znam siebie i na pewno tęskniłbym za nimi. Nie mógłbym skupić się na graniu, a przecież jeśli ktoś płaci za wypożyczenie, to wymaga ode mnie solidnej roboty. Powinien więc zadbać o to, bym miał psychiczny komfort. Wtedy mogę dać z siebie maksimum. Warunki stworzono mi idealne.
- Poprad, w którym już występowałeś, nie kusił cię grą w KHL?
- Chętnie wziąłby 200 zawodników do przetestowania, ale konkretnej propozycji nie otrzymałem. Jeśli do tej pory jej nie dostałem, to już nie łudzę, że ją dostanę.


Stefan Leśniowski
 

Komentarze







reklama