Świetne spotkanie obserwowali widzowie w Tylmanowej. Mecz szybki, obfitujący w sytuacje bramkowe. Nie ma się czemu dziwić, bo spotkały się dwa zespoły, które są rewelacją wiosny. Lubań idzie jak burza i już wysforował się na drugą pozycję. Zapewne to nie ostatnie słowo. Gospodarze odnieśli skromne zwycięstwo 1:0, zgarniając trzy bardzo cenne punkty. Huragan pozostawił dobre wrażenie i gdyby Sz. Drożdż, który był motorem napędowym zespołu, miał większe wsparcie w kolegach, to kto wie czy waksmundzianie musieli na pusto wracać do domu. Gospodarze mieli dwóch fighterów – Michalika i weterana Udzielę oraz jokera Podgórskiego. Ten ostatni wiosną zadziwia. Jak tylko pojawi się na boisku od razu wpisuje się na listę strzelców. Z Huraganem potrzebował 11 minut, by zdobyć „złotego” gola.
Dobrym piłkarskim spektaklem obdzielono widzów w Rabce. Gospodarze zdominowali pierwszą połowę, ale Jarmuta okazała się drapieżnikiem, któremu wystarczy jedna okazja, by zranić przeciwnika. Asystę przy tym golu miał bramkarz. W drugiej połowie mecz się wyrównał, ale skuteczniejsi okazali się rabczanie, którzy zepchnęli Jarmutę z fotela wicelidera.
Sokolica, walcząca zaciekle o ligowy byt, i piłkarze z Czarnego Dunajca, zziębniętą i przemoczoną publiczność uraczyli widowiskiem co się zowie. Było w nim wszystko co prawdziwy entuzjasta futbolu lubi. Zmieniające się akcje, strzały, kapitalne interwencje bramkarzy i niepewny wynik do ostatniego gwizdka sędziego. Była straszliwa wymiana ciosów, używając terminologii bokserskiej. Z tej wymiany zwycięsko wyszli gospodarze, którzy w odstępie 3 minut zdobyli dwa gole na wagę trzech punktów. Kibice zobaczyli ponadto kapitalny gol Jawora z półobrotu w okienko oraz niecodzienną sytuację, kiedy to po obronie rzutu karnego przez Kacwina, gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę.
Lider z Poronina po wpadce w poprzedniej kolejce, szybko odzyskał wigor. Zagrał świetny mecz i rozbił Orkana. Rozmiary zwycięstwa (5:0) są niespodzianką, bo piłkarze z Raby Wyżnej jeszcze nie tak dawno kopali z powodzeniem futbolówkę w szóstej lidze. Brak Możdżenia nie powinien być usprawiedliwieniem. Po prostu wstyd przegrać w takim stylu i w takich rozmiarach.
Zagrożona spadkiem Zapora już tradycyjnie u siebie jest pazerna na punkty i bramki. Tym razem piłkarze z Frydmana przekonali się na własnej skórze co to znaczą wzmocnienia z Maniów. ZOR znalazł się w bardzo trudnej sytuacji, a dodatkowo, gdy nie idzie puszczają nerwy. Dwóch przyjezdnych piłkarzy musiało opuścić boisko.
Niedobrze dzieje się w Chabówce, która przegrywa mecz za meczem i to w kiepskim stylu. Wydawało się, że na swoich „śmieciach” z sąsiadem z tabeli przerwie złą passę. Tymczasem zawiodła na całej linii. W pierwszej połowie nie istniała i szybko ustawiła się w pozycji goniącego. Pościg się nie udał, mimo iż 20 minut gospodarze grali z przewagą jednego zawodnika. Odnosiło się wrażenie, że Wiatr jest bardziej zdeterminowany, by odnieść sukces. Po zmianie stron zespoły zagrały twardo, momentami wręcz brutalnie czego plonem było osiem żółtych kartek i jedna czerwona.
Jedenastka kolejki: Kacwin (Sokolica) – Galica (Poroniec), Ł. Kozielec (Lubań), Mitoraj (Wierchy), M. Bobak (Sokolica) – K. Pędzimąż (Wierchy), M. Grela (Poroniec), Krupa (Lubań), Plewa (Zapora) – Podgórski (Lubań), Pająk (Czarni).
Stefan Leśniowski